Belegris widząc przewrócone wozy i martwe ciała leżące w kałużach krwi rozejrzał się nerwowo i z cichym szelestem wyjął miecz zza pleców. Cały czas rozglądając się wkoło jakby sprawca tej masakry miał nagle zaatakować i jego, podszedł i obejrzał z bliska ciała, upewniając się czy wszyscy strażnicy, kupiec i jego żona są martwi. Przyjrzał się dokładnie całemu polu bitwy starając się znaleźć coś, co mogłoby mu powiedzieć kto napadł na karawanę. Karczmarz z "Dumnego Koguta" wspomniał, że gobliny zrobiły się wyjątkowo agresywne i że działają coraz bardziej zorganizowane, ale Belegris jakoś nie wierzył żeby te stwory potrafiły pokonać eskortę trzech wozów von Blautha. Spojrzał na towarzyszy, przez krótką chwilę przyglądał się im uważnie i zaczął szybko mówić do Broga: - Sądząc po ogromnej ilości strzał, które tu zostały, napastnik albo ma tyle amunicji, że nie musiał zbierać po walce tej wykorzystanej, albo odniósł poważne straty i musiał się wycofać. - Belegris rzucił spod kaptura ukradkowe spojrzenie Elranowi i mówił dalej. - Nie uważacie, że powinniśmy dowiedzieć się kto mógł napaść na te karawanę? Takie ataki mogą się powtórzyć... o ile już nie zaczęły. Jak na tę porę roku coś niewielu podróżników spotkaliśmy na szlaku. - dodał uśmiechając się krzywo.
Najbardziej obawiał się, że karawana mogła zostać zaatakowana przez jakąś zorganizowaną grupę, w której bynajmniej nie było goblinów. Znów rozejrzał się wkoło, nerwowo zacisnął dłonie na rękojeści miecza, tak jakby chciał ją zmiażdżyć między palcami i utkwił wzrok w towarzyszach.
__________________ "Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą" |