Na widok zmasakrowanej karawany półelf głośno wciągnął powietrze i z lekkim wyrazem zniesmaczenia na twarzy rozpiął dwa górne guziki swojej koszuli poluzowując ją żeby umożliwić głębszy oddech. W swojej podróży widział już niejedno, ale to tutaj było kilka kategorii wyżej od zwykłego napadu na szlaku. Zwykli rabusie nie zostawiają tyle krwi dla tropicieli i straży - ci musieli czuć się wyjątkowo pewnie.
Powoli podszedł do wywróconych wozów i wyciągniętym rapierem trącił najbliższe zwłoki. Chwilę stał w milczeniu aż wreszcie ocknął się na dźwięk słów elfa w czarnym płaszczu. - Nie uważacie, że powinniśmy dowiedzieć się kto mógł napaść na te karawanę? Takie ataki mogą się powtórzyć... o ile już nie zaczęły. Jak na tę porę roku coś niewielu podróżników spotkaliśmy na szlaku. - dodał uśmiechając się krzywo. - Cóż jak widać mięliśmy szczęście i w porę opuściliśmy von Blautha. Ale rzeczywiście, chyba znaleźliśmy swoją misję. Wolę zaatakować nieprzygotowanych rabusiów znienacka niż samemu dać się zabić w zasadzce. - powiedział. - Jednak w jednej rzeczy się z tobą nie zgodzę, towarzyszu. Jest coś, co wskazuje na gobliny - strzały. Są za krótkie na łuk normalnej długości, ten, z którego je wystrzelono, dla człowieka byłby mniej poręczny od kuszy. Przypomniało mu się nagłe zamilknięcie leśnych odgłosów, chyba wtedy wkroczyli w "rewir" rabusiów. "I tak musielibyśmy tamtędy wracać."- pomyślał.
-Myślę, że nie warto tu bezczynnie stać wystawiając się na pokaz bandytom. Obejrzyjmy dokładniej teren i ruszajmy, naradzimy się w drodze. - rzekł po czym obszedł najbliższy wóz dokładniej przyglądając się nie tyle śladom na piachu co zawartości wehikułu. "To, co ci rabusie zostawili, może wiele o nich powiedzieć." Co chwilę zerkał też w stronę lasu to po jednej, to po drugiej stronie traktu. Póki co było niezwyczajnie cicho i każdy najmniejszy dźwięk lub ruch byłby dla niego sygnałem do obrony.
Obejrzawszy wóz stał jeszcze chwilę przyglądając się trupom. W końcu powiedział - Więcej tu nie znajdziemy. Jak więc z moją propozycją? Sprawdźmy tylko, w którą stronę odeszli bandyci i zabierajmy się stąd. Po drodze naradzimy się jeszcze i dopiero skręcimy w tym samym kierunku. - rzekł do towarzyszy. |