Joachim leniwie otworzył jedno oko i spojrzał na strop pokoju. Poleżał jeszcze moment po czym wstał i udał się do łaźni, gdzie umył się dokładnie. Na stole stało już śniadanie i kusiło zapachem oraz wyglądem. I znowu nie słyszałem, ani nie widziałem, żeby ktokolwiek rozstawiał naczynia, cóż magia w tym domu zdaje się być wszędzie. Ale jedzenie jest prawdziwe.
Zwadźca usiadł na wolnym miejscu i dla próby ugryzł gruszkę wziętą z półmiska pełnego owoców. Kiedy skończył otarł złocisty sok z podbródka i wziął się za jajka, ser oraz chleb.
na uwagę Wolfganga wzruszył ramionami i odpowiedział.
-Dostarczone i pewnie przyrządzone za pomocą magii, ale prawdziwe. Zresztą, gdyby chciano nas otruć albo uśpić zrobiono by to już wczoraj. Ale jak chcesz.- Tak jak najbardziej prawdziwe. Kiedy ja ostatnio tak solidnie podjadłem? Cholera będzie z kilka miesięcy temu.
Właśnie kończył jeść, kiedy do drzwi frontowych ktoś zapukał. Joachim otarł twarz i otrzepał ubranie z okruchów chleba i poszedł razem z Wolfgangiem sprawdzić, kto dobija się do drzwi. Po drodze wziął jeszcze dwa dojrzałe, czerwone jabłka i schował je za pazuchę. To pewnie Janna przyszła, żeby dać nam zapłatę.
Ostatnio edytowane przez John5 : 19-01-2008 o 17:31.
|