Joachim wstał właśnie i miał pójść za Calien, kiedy w drzwiach pojawiła się straż miejska. Zwadźca spojrzał na nich złym wzrokiem i w końcu odpowiedział.
-Leżą nie widać? Szlag by trafił to cholerne miasto, ledwo drzwi człowiek otworzy a już leży martwy na podłodze. A w domu Janny Eberhauer, bo też ona dała nam klucz i kazała odpocząć tutaj. Transportowaliśmy materiały dla arcymaga. Ktoś zapukał do drzwi, myśleliśmy, ze do pani Eberhauer toteż otworzyliśmy zaraz i co zobaczyliśmy? Dwóch typków w kapturach, którzy bez słowa zabili nam kompana, tak że nawet zareagować nie zdążyłem.. Zaraz potem uciekli, a my zostaliśmy tutaj z ciałem.- |