Jon lekko uśmiechnął się pod nosem i wystukał kolejna wiadomość: -Przyłaź. W korwecie mamy trochę części. Może je przerobisz.
Odsapnął podobnie jak stojący obok niego członek oddziału który opuścił karabin. Był zmartwiony brakiem Yira, wiedział że nie mogli go dalej szukać jednak łudził się że czai się gdzieś w pobliżu pojazdu. Czekał aż oddziałowy technik wyjdzie z ukrycia. Okolica była spokojna, na pierwszy rzut oka niezamieszkana. Tylko hulający wiatr między szczelinami budynków sprawiał pory życia tego miejsca. Jon jeszcze tylko dał znak ręką pilotowi że to nasz człowiek.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |