Jon wystukał kamieniem o metal jakiś rytm… Obserwujący go z ukrycia Yri uśmiechnął się pod nosem – Nigdy nie mógł zapamiętać tych kodów i również teraz zastanawiał się, co oznacza akurat ten… Z rozmyślań wyrwał go ponowny odgłos stukania…
- Oho – Powiedział po cichu do siebie i zaraz zerknął na dziewczynę. – Pora się ujawnić jak sądzę… - Wstał powoli czekając aż Cassia zrobi to samo. Korzystając z okazji, że znajdował się na wyższym piętrze budowli, chłopak zbadał wszystkie wyrwy spoglądając przez nie w dal i wypatrując zbliżających się wrogów. „To na nic” pomyślał i westchnął pod nosem wsuwając pistolet za pas – Budynki wkoło były za wysokie, kryjówek było za wiele… Cephei’czycy mogli być wszędzie… Lub nigdzie.
Yri uśmiechnął się lekko i zszedł zrujnowaną klatką schodową niżej… Będąc na pierwszym piętrze podszedł do wyrwy wychodzącej na podwórze, gdzie Jon razem z Combat 125 urządził sobie lądowisko…
- Ho, ho, ho! – Metal zahałasował głośno, gdy „Szczur” zeskoczył na wieżyczkę rosomaka. Zaraz odgłos powtórzył się gdy Cassia zrobiła to samo. – Patrzcie kogo wam przyprowadziłem… - Wskazał dziewczynę skinięciem głowy i wyszczerzył zęby na swój sposób… |