Ja po prostu nie wierzę… Combat 125… po co ja w ogóle was szukałam. – Cassia kręciła z niedowierzaniem głową – Zniszczyć to, co macie? To już lepiej sprzedać to na czarnym rynku u Fineańczyków. – zwróciła się do Yri’ego – A ukraść coś mniejszego? Niby co, myśliwiec? Może wparujesz na jakiś lotniskowiec i tak, po prostu nim wylecisz?
Wtedy wtrącił się Jon. -Nawet nie wiemy czego dokładnie szukać. Osobiście uważam że jest to bez sensu, a jeśli to nie teraz... – dorzucił po chwili - Po co niszczyć? Nie musimy jej cały czas używać, Rosomak sprawdza się świetnie. Jednak zawsze jest coś mieć niż nie mieć, a te cacuszko jest w dodatku uzbrojone...
Cassia spojrzała na niego trochę uspokojona.
- To, co proponujecie? Wałęsać się między tymi ruinami? Odbić tą dziewczynę? Czy może wpaść na panienki do Finei? – odparła ironicznie. Uśmiechnęła się szelmowsko do Jona - To jak, wiesz już co robimy? Wybacz... co robicie, bo ja tu jestem tylko gościem...
Yri przybliżył się do dziewczyny przeżuwając coś zębami. Po chwili przełknął i wyszczerzył się.
- Cassia… Bądź poważna. Korweta ma numer seryjny… Zaginęła. A ty chcesz polecieć nią do ich właścicieli? N-A-P-E-W-N-O Ci się uda zrobić to dyskretnie… - Poprawił pas z pistoletem i odwrócił się do niej plecami. – Ja na nią nie wsiądę... Nawet na rozkaz.- Mrugnął wesoło do Jona i przysiadł na stercie gruzów.
Szczur zatopił się w myślach…
„Dziewczyna z Miast Bogów… Miasta Bogów… Na pewno mają tam cudne rzeczy.” – Spojrzał powoli na swój pistolet i przymknął oczy – „Może będą w stanie odzyskać moje wspomnienia! Może wreszcie dowiem, się o co chodzi w tym całym cholerstwie.” – Yri wstał nagle i uśmiechnął się spokojnie, choć jego oczy błyszczały dziwnym blaskiem.
- A może... Powinniśmy jechać do Cephei… - Spojrzał na dziewczynę. – Jechać, nie lecieć. A co do Finei, podobno nie jestem tam lubianą osobą, także też wyrażam się o eskapadzie w tamtą stronę negatywnie. |