Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2008, 18:17   #554
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Mi Raaz z pewnością w tej chwili nie należał do najszczęśliwszych ludzi na świecie. Stał przed wizją śmierci w małej, ciemnej zapuszczonej piwnicy. W dodatku nie żadnej heroicznej śmierci. Miał po prostu zostać pożarty przez stwory cmentarne. Stał w rogu ciasnej piwniczki i rozmyślał nad swoim położeniem. Pierwszym rozsądnym posunięciem wydawała mu się ucieczka. Tyle, że wydawała się rozsądna do momentu w którym zaczął o niej myśleć. Musiałby przebiec na ślepo po podłodze pełnej cegieł, gruzu i kawałków połamanych schodów do otworu znajdującego się na wysokości dwóch metrów. Następnie musiałby wyskoczyć, albo chociażby wciągnąć się samemu na górę. Zadanie należało do bardzo prostych, wszak pod dwoma warunkami. Musiałby być absolutnie zdrowy, a nie zaciskać zęby z bólu. No i musiałby być bez zbroi, która znacząco obniżała jego mobilność. Ucieczka odpadała. Z jakiegoś powodu przestał myśleć o elfie jako o pomocy w walce. Prawdopodobnie dlatego, że nadal czół pieczenie kwasu na porozcinanych plecach. Postanowił myślami wrócić do nauki jaką zdobywał w świątyni. ~~Pora wczuć się we wroga. Ghule są nieumarłe, czyli wyczują nas nawet jeśli bylibyśmy niewidzialni. Mają ogromną przewagę w ciemnym pomieszczeniu. Niczym nie jestem w stanie rozświetlić piwniczki. Cholera. Mógłbym je zniszczyć kilkoma słowami. Prostą modlitwą! Eh. Gdzie mój sztylet ofiarny?~~ Mi Raaz chwilkę o tym pomyślał. Sztylet wypuścił jeszcze w locie. Zanim spadł. A to znaczy, że mógł upaść zupełnie w innym miejscu niż kapłan. Do tego mógł się odbić i polecieć tym samym bliżej, lub dalej od Mi Raaza. Na samą myśl o tym kapłan mocniej zacisnął szczękę. Najgorsza możliwość jaka przychodziła mu teraz do głowy to to, że sztylet mógł spaść na parter, zanim schody się zarwały. ~~Dobrze nie jest~~ Wiedział, że dla nieumarłych jest widoczny jak na dłoni, więc nie musi zachowywać ciszy. W żaden sposób to nie poprawiało standardów jego ukrycia.
- Panie dziękuję Ci, że doświadczasz mnie łaską bólu - kapłan zaczął mówić spokojnym głosem. W tym czasie obrócił swoje miecze ostrzami do dołu. Wiedział, że może spodziewać się lecącej cegły, lub kawałka drewna. Wiedział też, że jeżeli przyjmie taki pocisk na ostrze miecza to może spodziewać się zniszczenia swojej ceremonialnej broni. To byłoby nie dopuszczalne. Dzięki temu mieczowi inni kapłani Ashura mogli rozpoznać do jakiej kasty zakonu należał Mi Raaz. Kombinowane miecze otrzymywali tylko Podżegacze. Kapłani Bolesnej Śmierci, których nauka skupiała się na perswazji. Potrafili oni przekonywać innych do swoich racji. Podżegacze potrafili wiele razy załatwiać problemy bez używania broni, czy wzywania pomocy Ashura. Mi Raaz był dumny z bycia Podżegaczem. Mi Raaz był dumnym kapłanem swojej wiary. Ale cóż może poradzić dumny kapłan, przeciw nadlatującym w ciemności cegłom? Mi Raaz starał się osłaniać łokciami i przedramionami. W końcu zbroja dawała większą osłonę niż ostrze miecza. Cały czas kontynuował słowa dziękczynienia kierowane do swego boga.
- Ból który mi zsyłasz oczyszcza mój umysł, wzmacnia me ciało. Dodaje mi siłę. Panie, dziękuję po stokroć za łaskę bólu. - przy ostatnich słowach Mi Raaza nawiedziła fala wspomnień.

Opuszczone opactwo na wzgórzach w pobliżu Silwerriwer, tajemna świątynia Ashura, wiele lat temu.

Mi Raaz miał już dziesięć lat. Leżał na ziemi. Drąg, którym walczył leżał za kręgiem w którym przed chwilą walczył z jednym ze swoich rówieśników. Krew obficie spływała ze złamanego nosa nowicjusza. Wiedział co go teraz czeka. Najwyżsi kapłani dbali o kondycję nowicjuszy. A najlepszymi ćwiczeniami były walki na drągi. Mi Raaz nie był najlepszy w tej kwestii. Ale sama walka nie była całym treningiem. Po walce zwycięzca wykonywał rytualną chłostę na przegranym. To właśnie czekało teraz Mi Raaza. Inni nowicjusze przywiązali go do specjalnie przygotowanego słupa na dziedzińcu. Jego oprawcą miał okazać się ten sam nowicjusz, który pokonał go w walce. Tak nakazywało prawo zakonu. Młodzieniec z wielką pasją zadawał kolejne razy. Plecy Mi Raaza krwawiły. Nie płakał jednak. Na początku tylko szeptał, a później mówił co raz głośniej:
- Panie dziękuję Ci, że doświadczasz mnie łaską bólu. Ból który mi zsyłasz oczyszcza mój umysł, wzmacnia me ciało. Dodaje mi siłę. Panie, dziękuję po stokroć za łaskę bólu. - chłopiec nie uronił ani jednej łzy. W duchu obiecał sobie kiedyś zemstę na jego oprawcy. W końcu głos jednego z kapłanów rozkazał:
- Eudaimonionie dość. Mi Raaz siłą swej wiary nadrabia niedoskonałości ciała. Wierzę, że wkrótce z łaską Bolesnej Śmierci doścignie ciebie również w walce

Phalenopsis, Tajemniczy dom w Dzielnicy Żebraczej, piwnica, czasy obecne.

Mi Raaz otrząsnął się z zamyślenia. ~~Pora działać. A najlepszą obroną jest atak.~~ Słowa modlitwy ucichły. Mi Raaz nie był pewien, czy pieczenie w plecach to pozostałość kwasu Rasgana, czy może wspomnienie biczowania z przed ponad dwudziestu lat. Zrobił krok do przodu. W ciemności było wyraźnie słychać kliknięcie. Rękojeści jego mieczy zostały połączone. Teraz kapłan miał w dłoniach ponad dwu metrowy miecz dwuostrzowy. Trzymał go tak, żeby przed lecącą cegłą zasłonić się rękojeścią broni. Jedno ostrze dotykało ściany. Drugie było wysunięte w stronę Elfa.
- Rasgan, zapędźmy je do rogu, bo inaczej będą nas obrzucać aż rozbiorą tę piwnicę. A wszystko wskazuje na to, że przydałoby się pomóc Yokurze i Ammanowi. O ile nie otrzymali łaski mego pana, Bolesnej śmierci.
Kapłan wiedział, że jeżeli Rasgan jeden ze swoich mieczy skieruje ostrzem do ściany, a drugi przyłoży do broni kapłana, to żaden ghul ich nie minie. To dawało możliwość zapędzenia stworzeń do rogu, a tam to już nie problem, żeby elf pociął je na plasterki.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 21-01-2008 o 18:20.
Mi Raaz jest offline