Elfowi nie zostało nic innego jak zająć się pozostałą dwójką biegnącą z bronią palną. Brawura krasnoluda była godna podziwu, ale i potępienia. Mimo to elf, nie mógł nie docenić postawy Snoriiego. Gdyby nie jego szarża, wszyscy byliby narażeni na ostrzał. Gorzej wyglądało z nadbiegającą odsieczą. Ani kapłan ani Mark nie garneli się do walki. Pozostała czwórka, bez problemu załatwiłaby tych co są na placu boju, jednak kroki zza muru i nadbiegające posiłki jednoznacznie kazały się wycofać. „Na razie byliśmy celem, które Trzewia zamierzały wykorzystać, po śmierci krasnala prawdopodobnie zostaniemy ich wrogami.” – pomyślał.
Mimo, że ciemność nie należała do najłatwiejszych zaklęć, Lilawander widział w niej sposób na zatrzymanie biegnących i powstrzymanie Snoriiego przed dalszą rozprawą z Trzewiami. „Jak nie będzie widział wroga to może się opanuje i zawróci.? Nieszczęśnicy, którzy wybiegną mu na spotkanie, na powrót raczej już nie będą mieli szans.”
„Kto jest za murem?” – zapytał sokoła krążącego w tym czasie wysoko ponad nim.
Elf powtórnie zainkantował zaklęcie, wcześniej spokojnie splatając magię. (Strefa mroku, centrum – nadbiegające zbiry. Ale tak by nie objęło krasnoluda wraz z jego przeciwnikiem – na granicy)
- Aream singor, tolfiesta sum !!
[(Mogę powtórzyć rzut na moc. korzystając ze szczęścia??Chciałbym, poproszę o rzut mg )]
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 22-01-2008 o 00:11.
|