Poniedziałek, 5 Lipca 1943, Port Said, Egipt, 13:20
Major spokojnie wysłuchał wszystkich pytań. Nie odezwał się też w początkowej fazie dyskusji. Wyciągnął małe pudełeczko, z którego po chwili wydobył papierosa.
Zaciągnął się nim, delektując się jego smakiem. Kiedy zapadła cisza, a żołnierze popatrzyli na brytyjskiego oficera zdziwieni, przeszedł się na sam środek pokoju, zasłaniając sobą widok mapy. Gestem ręki zaprosił kapitana i szeregowca, studiujących mapę do zajęcia swojego miejsca. Gdy tylko wrócili oni na wcześniej zajmowane przez siebie miejsce, oficer odezwał się.
-Panowie po kolei. Każde lotnisko posiada ochronę, choć jest ona zazwyczaj niewielka, a jej wartość bojowa, jest bliska zeru. Niestety sprawy nie ułatwia fakt, że w pobliżu lotnisk znajdują się często większe zgrupowania. W Medica na południe od Ragusa stacjonuje włoski 230 batalion pancerny. Co prawda na stanie ma tylko czołgi powojenne i tankietki, jednak stanowi to pewne zagrożenie. O ile jednak się orientujemy, większość z ich pojazdów powinna być niesprawna. W razie podniesienia alarmu na lotnisku, będziecie mieli około pół godziny na wycofanie się z tamtego terenu. Przy lotnisku we Florida stacjonuje 122 Regiment Obronny wybrzeża liczący 3,5 tysiąca żołnierzy - Major ponownie zaciągnął się papierosem. Wydawało się wam, że na jego twarzy zagościł uśmiech gdy zobaczył wasze miny.
-Proszę się nie martwić, wywiad szacuje że podobnie jak w innych regimentach obronny wybrzeża tylko 25% żołnierzy byłoby w stanie walczyć. Ich morale jest niewyobrażalnie niskie nawet jak na włoską armię. To mieszkańcy wyspy, którym dano broń. Jeżeli nikt się nie pomylił, przy pierwszej okazji rzucą broń i znikną w lesie. Nie powinniście oczekiwać po nich jakiegoś zorganizowanego oporu. Lotnisko zostało wybudowane w trudno dostępnym terenie, dotarcie do niego posiłkom z Syrakuz zajmie około 45 minut. Jeżeli zauważą, że coś się święci oczywiście. - Anglik wyrzucił wypalonego papierosa do popielniczki i przeszedł się pod okno.
- Lotnisko wojskowe, jest gorszą sprawą. Posiłki mogą przybyć dość szybko, a jej ochronę stanowi pluton Falschrimjager. Powinniście być daleko w momencie, w którym wybuchną pierwsze bomby- przerwał swoją przemową i znów wrócił na środek pokoju. Jego okute buty dudniły na deskach podłogi. Musiał być zawodowym żołnierzem, jego chód wyraźnie na to wskazywał. Ciekawe, wojskowy szpieg ...
-Co do odległości, jestem pewien że będziecie mogli pożyczyć od Włochów jakiś środek transportu. Co do pytań podporucznika Nedinovića o sprzęt, zapotrzebowanie wręczcie w ciągu godziny mojemu adiutantowi - powiedział wskazując na siedzącego do tej pory podporucznika.
-Co do planów lotnisk , będziemy w stanie dostarczyć ich zdjęcia zrobione przez nasze samoloty zwiadowcze. Co do pańskiego pytania o agentów podporuczniku, to z całym szacunkiem, ale oni nie są od wykonywania takich misji. Co więcej, w momencie waszych ataków będą znajdować się bardzo daleko. Otrzymacie również mapę z zaznaczonymi najważniejszymi garnizonami niemieckimi i włoskimi. Po wykonaniu zadań sabotażu dokonacie według własnego uznania. Co do podpalenia Syrakuz ... - w momencie wypowiedzenia ostatnich słów zwrócił wzrok na Azriela
- Wolelibyśmy jednak unikać zbyt dużych strat wśród cywili, które i tak nastąpią gdy artyleria okrętów rozpocznie swój ostrzał. Jednakże nikt nie będzie kwestionował waszej oceny sytuacji.- zamilkł przez chwilę w ciszy przechadzając się po sali.
-Nie otrzymacie radiostacji, ale podam wam częstotliwość, na której nasi pracownicy będą nasłuchiwali informacji od was ... obawiam się, że swoim pytaniem kapral Finebaum popsuł niespodziankę. Dostaniecie dokumenty i mundury. Powinny starczyć do oszukania zwykłych żołnierzy, ale uważajcie przy władzach. Pomysł z Węgrem nie wypali, gdyż tacy goście byliby stosunkowo dokładnie sprawdzeni. Ostatecznie możemy wam przynieść dokumenty i mundury włoskie.- -Wiem, że zadanie jest bardzo trudne, ale jestem pewien, że mu podołacie. Podsumowując panowie: Wszelkie zapotrzebowanie na broń zgłoście do mojego adiutanta. Sprzęt będzie na was czekał w porcie, podobnie jak ważne informacje. Jeżeli nie ma więcej pytań, mój adiutant odwiezie was do hotelu ...- Evans uśmiechnął się przyjaźnie i podszedł do szafki stojącej przy jednej ze ścian. Wyjął z niej 3 butelki. Dwie z nich włożył do pudełka po racjach żywnościowych, a trzecią wziął do ręki. Ze wszystkim podszedł do O'Riley'a
-To na szczęście - powiedział wręczając mu cała paczuszkę
-Do podziału i użycia kiedy uznacie to za słuszne ...-. Brytyjczyk popatrzył na trzymane teraz brandy:
-Niech pan weźmie kapitanie. Pańskim ludziom przyda się bardziej niż mi tutaj ... - Ton jego głosu, jego wzrok, wszystkie te nieuchwytne rzeczy świadczyły o jednym. Major Evans był pełen szacunku i podziwu dla ludzi siedzących teraz w jego gabinecie. Kto wie, może nawet żałował, że sam nie może wziąć udziału w tej akcji. Dopiero teraz uświadomili sobie w pełnie żartobliwe motto, ich teraźniejszej jednostki:"Rzeczy bardzo trudne załatwiamy od ręki, niemożliwe zajmują trochę więcej czasu".