Gnargo otworzył oczy i ocenił sytuację. Jego plan w dalszym ciągu zakładał powalenie bestii, dla niego była po prostu zbyt wielka. Krasnolud wyrównał i uspokoił oddech, siarczyście splunął, po czym biegiem ruszył w stronę potwora, miał nadzieje że impet zwali go z nóg. Zamierzał uderzyć rozpędzoną nogą, gdzieś ponad kostki potwora. Jeśli udałoby mu się go powalić to od razu starał się zmasakrować czaszkę, atakować w oczy i pysk, jeśli oponent dalej stał, krasnolud przeszedł do walki, starał się trzymać przeciwnika na dystans, wiedział że jego najgroźniejszą bronią będą zęby, jednak uważał również na ogon i pazury. Początkowo młócił pięściami w uda, do czasu, aż potwór był oślepiony. Gdyby odzyskał wzrok i nie zniknął, Gnargo nie przechodził do zdecydowanego ataku, jednak prowokował przeciwnika, czekał, aż zniży pysk. Celem krasnoluda była czaszka i oczy. ~~Nareszcie! Oby nie zdechł tak szybko, tylko wykrwawiał się długo.~~ |