Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2008, 12:12   #16
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Eva stała za barem. Ciało miała sztywne i napięte a wyraz twarzy nieobecny i posępny. W dłoniach sprawnie obracała szklankę, wycierała suchą szmatą i odkładała na miejsce po czym chwytała kolejną. Ręcę działały automatycznie i jakby bez udziału głowy. Niezauważyła nawet gdy ktoś wszedł do środka i usadowił się naprzeciwko niej na wysokim stołku. Dobiegł ją męski głos:
- Poproszę jakiegoś drinka. Na trzeźwo pójdzie gorzej. - powiedział facet, zamyślił się na moment a pożniej dodał - Pani Eva, prawda? Cóż, może pani mi pomoże zrozumieć. Nazywam się Warren Gralowe, z "e" na końcu. Kojarzy mnie może pani? Albo niejakiego Marcela?
Co jest kurwa? Warren Garlowe? Marcel? Brzmiało nieprzyjemnie znajomo. A miała szczerą nadzieję, że nie będzie musiała już wracać do tej sprawy. Skrzywiła się. Ręce jej zadrżały a szklanka prawie się z nich wysunęła. Spodziewała się usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła i w oczekiwaniu zmrużyła oczy lecz nic się nie wydarzyło. Wlepiła wzrok w szklankę. Była wysłużona i lekko nadkruszona. Wciąż trzymała ją w dłoni, z tym że palce kurczowo się na niej zaciskały. Zbyt nerwowo i zbyt mocno. Cienkie szkło pękło pod naciskiem. Zaklęła siarczyście i przyjrzała się dłoni. Z palca spływała strużka jasnoczeronej krwi.
Nie oglądając się na klienta odwróciła się na pięcie i pobiegła na zaplecze. Odkęciła kran i pozwoliła by woda oczyściła ranę. Nie była głęboka. Lekkie draśnięcie. Co jescze ten cholerny dzień ma do zaoferowania? Trzeba było zostać dziś w łóżku – pomyślała. Gorączkowo przeszukała szuflady. Wreszcie odnalazła plastry. Przykleiła jeden na ranę i wróciła z powrotem. Facet wciąż siedział nieruchomo. A łudziła się że sobie pójdzie.
Co to kurwa – zostałam nominowana na barmankę roku, że wszyscy wiedzą jak się nazywam i mają do mnie interes? Może powinna zatrudnić sekretarkę żeby organizowała mi plan dnia. - pomyślała z sarkazmem.
Przyjrzała mu się uważniej. Elegancik. Schludne ciuchy, okulary, wymuskany zarost. W tej dzielnicy to było zaproszenie dla potencjalnego kieszonkowca. Po jakiego się tak odstawił? Prosi się o guza?
Eva nalała sobie tequilę i natychmiast wypiła duszkiem zawartość pękatego kieliszka. Powtórzyła czynność jeszcze dwa razy zamim otworzyła usta. Faktycznie – co do jednego się z nim zgadzam - na trzeźwo pójdzie gorzej. Poczekała jeszcze moment aż alkohol miło rozgrzeje żołądek i poczuje znajomą miękkość w nogach. Napełniła kieliszek kolejny raz, po same brzegi aż kilka kropel skapnęło na blat, i delikatnie podsunęła go w kierunku mężczyzny. Poczekała aż i on wypije i zaczęła monolog. Starała się by jej głos był beznamiętny i opanowany chociaż wewnątrz aż się gotowała. Czy oni wszyscy nie mogą po prostu zostawić mnie w spokoju? - westchnęła.
- Posłuchaj, nie chce się w nic mieszać. Ta sprawa mi śmierdzi na milę. Jeśli chcesz się wpuścić w to gówno to proszę bardzo ale mnie za sobą nie pociągniesz. Z gliniarzami już rozmawiałam i nic więcej ode mnie nie oczekujcie. Moje rezerwy dobrej woli zostały juz na ten rok wyczerpane. Skoro wspomniałeś już Marcela to przypuszczam że tobie również złożył wizytę. Nie podał mi zbyt wielu odpowiedzi a ja, że tak powiem nie drążyłam tematu. Jeśli chcesz możesz z nim pogadać. Zapytaj o niego w Cental Parku. Ale osobiście odradzam, facet jest lekko pomylony i najwyraźniej niebezpieczny. Dla świętego spokoju powiem tylko i obym tego nie żałowała, że ma to związek z jego znajomym który skoczył nieopodal z wieżowca ze skutkiem śmiertelnym. Marcel upiera się, że to nie było samobójstwo. Sprawa ponoć doprowadziła go do trzech nazwisk. Twojego, mojego i jakiegoś księdza. Niech sobie przypomnę. Rakus. Richard Rakus jeśli się nie mylę. Generalnie nie udzielam nieznajomym informacji ale skoro ciebie też ta sprawa dotyczy zrobiłam wyjątek. To wszystko co miałam do powiedzenia. Tylko proszę nie męcz mnie więcej. Nie mam zamiaru w niczym ci pomagać, odnajdywać tego księdza ani tym bardziej Marcela. Prawdę powiedziawszy nic a nic mnie to nie obchodzi, ok? Ewentualnie ... – sięgnęła po serwetkę i zaczęła coś zapisywać – dam ci numer na moją komórkę. Ale proszę, dzwoń tylko w sprawach życia i śmierci. - wręczyła mu serwetkę i uśmiechnęła się do siebie, że nie dała się ponieść emocjom i tak gładko zachowała stoicki spokój.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 23-01-2008 o 20:47.
liliel jest offline