„Dlaczego pan Wilk to robi? To takie straszne... nawet, jeśli świnki są z patyczków i cegiełek, to przecież one też się boją!” Alusia zapłakała rozdzierająco. Czuła się winna losu sztucznych świnek i nie pomagała jej nijak świadomość, że w ten sposób ocalone zostały inne dzieci czy prawdziwe świnki.
Wielkie jak grochy łzy toczyły się po policzkach, a z noska kapały smarki, które dziewczynka pospiesznie wytarła w rękaw.
Wtedy właśnie poczuła ciepło... ktoś objął ją i przytulił do siebie, chroniąc przed widokiem rozszarpywanych świnek. Zdziwiona Ala podniosła zapłakane oczęta, bo zobaczyć zatroskane oblicze Jasia. - Cii, ciii, spokojnie, spokojnie. - rzekł do niej.
Jego dłoń delikatnie pogładziła blond włoski, co wyraźnie uspokoiło dziewczynkę. Nie mówiąc nic, po prostu przytuliła się do chłopca, pozwalając mu się pocieszyć.
- Alu poczekaj chwilkę, zaraz wracam. Jadę po Michasia! – wreszcie jego głos – nadzwyczaj dorosły – przerwał tę błogość.
Dziewczynka znów musiała wytrzeć nos, więc tylko skinęła głowa. Dopiero po chwili coś sobie przypomniała i krzyknęła za Jasiem:
- Z Michasiem jest mój Kotecek, nic mu nie będzie! – nie wiedziała jednak czy chłopak ją usłyszał. Chciała pobiec za nim, lecz nie potrafiła pozostawić dzieci na polance. Ktoś tam płakał...
Choć unikała za wszelką cenę zerkania na Wilka, spojrzała w tamtą stronę i dostrzegła przerażonego Kubę. To on musiał wykończyć bestię i widać miał z tego powodu wyrzuty. „Zupełnie jak ja przed chwilą...”
Dziewczynce zrobiło się żal starszego chłopca, wobec czego postanowiła pomóc mu. Tak, jak Jaś pomógł jej. Wciąż starając się nie patrzeć w stronę bestii, podbiegła do Kubusia i uścisnęła go mocno, obejmując ramionami. - Nie smuć się. Ja cię kocham! – powiedziała z mocą, jakby to miał być najbardziej przekonywujący argument. 7latka inaczej jednak nie potrafiła ująć w słowa swych nadzwyczaj zagmatwanych myśli.
Do jej uszu znów jednak doleciał płacz, a więc to nie Kuba rozpaczał. Ala rozejrzała się szukając źródła przeszywającego serce kwilenia. „Czy to Wilk?”
Nie! To Piotrek! Chłopiec był ranny i leżał teraz na ziemi, cierpiąc. - Tseba zadzwonić pod 999, Piotruś jest chory! – krzyknęła do wszystkich, po czym spojrzała na Kubę - Musimy pomóc Piotrusiowi! – dziewczynka uczepiła się jego rękawa, jakby to od niego owej pomocy oczekując.
__________________ Konto zawieszone. |