Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2008, 17:30   #131
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; pierwszy postój; poranek; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.


- Czy można z tym coÅ› zrobić? – wskazaÅ‚ samurajowi w masce swojÄ… broÅ„, przy której obrÄ™cze już caÅ‚kowicie Å›ciemniaÅ‚y.

Znajdował się w kuźni, której wewnętrzny mrok był rozpraszany jedynie przez malutkie palenisko. Dookoła były rozwieszone katany oraz inne rodzaje broni a także elementy zbroi.

- Niestety, Onin z miecza już Ciebie przeniknął Akito-san

Głos kowala był matowy, taki jak gdy ma się do przekazania zwykła, nieznaczącą informację. Kowal mógłby równie dobrze w ten sposób mówić o tym co zjadł poprzedniego dnia. W Akito tymczasem narastała fala niepokoju, strachu, lęku, gdy usłyszał kowala, ugięły się pod nim nogi, ale gorsze miało dopiero nadejść.

- Hahaha – zaszumiaÅ‚o mu w gÅ‚owie, - Teraz już jesteÅ› mój. ZniszczÄ™ caÅ‚Ä… TwojÄ… rodzinÄ™ i wszystkich przyjaciół.

- Nie! – zakrzyknÄ…Å‚ Akito

- Będę Cię męczył w dzień i w nocy.

– Nieee!


Nagle samuraj w masce zmienił się w Kenku, ktoś inny widziałby w nim mityczne stworzenie, Akito dobrze wiedział, że istnieją. Ogromny ptak rzucił się na Akito, wydziobywał mu oczy, uszy, serce, ku zdziwieniu Akito, nie czyniąc mu samemu żadnej krzywdy. Wyglądało to tak jakby wydziobywał coś z niego nie czyniąc na ciele żadnej szkody. Kiedy już skończył, dziób i szpony ptaka były całe w ciemnej krwi, a Akito poczuł się znów wolny. Chwilę później obudził się ze snu wciąż dysząc.


Obudził go blask promieni słońca, które już zawisło dość wysoko nad głową Akito. W odruchu sięgnął po broń, gdyż pobudka w drodze, przy wartach, zazwyczaj wyglądała inaczej. Uspokoił się po chwili, gdy zobaczył przyjaciół wspólnie krzątających się po obozowisku. Ręka jednak wciąż spoczywała na katanie, co z kolei sprawiło, że Akito niesiony przemożną ciekawością spojrzał na obręcze.


Po porannej toalecie, zajÄ…Å‚ siÄ™ Synem Wiatru. Kilka modlitw do Fortun zajęło mu nakÅ‚onienie ogiera do współpracy. Krab nie traciÅ‚ przy tym cierpliwoÅ›ci, uznaÅ‚, że takie zmagania stanowiÄ… doskonaÅ‚y test jego silnej woli. Nie miaÅ‚ innego wyjÅ›cia, wÅ›ciekÅ‚ość, która w nim tkwiÅ‚a, choć nie wywieraÅ‚a na Akito żadnej presji, nie mogÅ‚a zostać wyzwolona. GroziÅ‚o to caÅ‚kowitÄ… utratÄ… tak ciężko zdobytego okruchu zaufania, jakie okazaÅ‚ mu do tej pory koÅ„. W „nagrodÄ™” na koniec porannych zmagaÅ„, Syn Wiatru znalazÅ‚ siÄ™ w pobliżu Rinoko.


Akito naukę masażu potraktował niezwykle poważnie. Sumiennie powtarzał każdy ruch Manjego, czując przypływ sił przy jednoczesnym odprężeniu. Nauka którą przekazywał Skorpion, mogła stanowić zarówno lekarstwo jak i truciznę przy nieumiejętnym lub niewłaściwym stosowaniu. Potwierdzały to słowa Manjego, gdy wspominał o możliwościach użycia tej nauki do atakowania wrażliwych punktów na ciele.


Gdy już udało mu się w końcu osiodłać konia i wsiąść na jego grzbiet odczuł ulgę. Syn Wiatru już nie zrzucał go z grzbietu, choć nerwowe krążenie i liczne próby zatrzymania jazdy lub zmiany jej kierunku, jeszcze nie raz podczas porannej podróży wystawiały na próbę opanowanie i spokój Akito.


SpokojnÄ… monotoniÄ™ jazdy – nie liczÄ…c zmagaÅ„ z ogierem, przerwaÅ‚o napotkanie Å›ladów po walce. Manji dostrzegÅ‚ je pierwszy i od razu siÄ™ nimi zajÄ…Å‚. Krab przyjrzaÅ‚ siÄ™ im, jak stare sÄ… to Å›lady, na ile krew wsiÄ…kÅ‚a już w ziemiÄ™, ile czasu mogÅ‚o minąć od momentu zranienia, lub też zabicia ofiary? PoÅ›wiÄ™ciÅ‚ chwilÄ™ na przyjrzenie siÄ™ Å›ladom, próbujÄ…c dociec ilu mogÅ‚o być napastników i ofiar.


Rozważania Akito zostały przerwane przez Manjego

- Ktoś przelał krew i odszedł w tamtą stronę - Skorpion wskazał niewyraźny ślad - uważam, że powinniśmy zobaczyć, czy ktoś nie potrzebuje pomocy, jeśli jest ranny, może to ktoś mający ważne informacje. Ruszajmy! - Pierwszy raz towarzysze Skorpiona słyszeli z jego ust ton nie znoszący sprzeciwu.


Akito spojrzał zdziwiony na Skorpiona, lecz nie ruszył się tak, jak zapewne Skorpion tego oczekiwał. Nie żywił urazy z powodu ostrości słów, jednak ich ton, nie znoszący sprzeciwu, wywołał naturalny opór Akito. Przyjrzał się spokojnie obu towarzyszom, przyglądając się ich emocją, szczególnie Manjemu. Zastanawiał się, czym taka ostra reakcja była spowodowana. Przecież ta sprawa, nie ma nic wspólnego z misją w jakiej wyjechali. Krab miał swoje polecenia na głowie, jednak zgodził się też towarzyszyć Smokowi. Teraz dochodziło kolejne wyzwanie, tak silnie poparte przez Manjego.

- Spokojnie Manji-san, to może być każdy, a zbaczając z celu wyprawy, narażamy też samą wyprawę.
Oczywiście może być tak, że ktoś pomocy potrzebuje i jestem skłonny sprawdzić co się dzieje, jeśli jednak Fukurou-san zdecyduje jechać dalej, pojadę wraz z nim.



Równie dobrze mógłby przemawiać do ściany na dnie jeziora. Manjego już przy nim nie było, a Smok aż kipiał ze zdenerwowania.

Dziwny i niebezpieczny ten jego poÅ›piech. Mnie tam bardziej niż chęć niesienia pomocy, do sprawdzenia Å›ladów ciÄ…gnie ciekawość, a ta nie jest najlepszym doradcÄ… w podejmowanych decyzjach. MyÅ›lÄ™ jednak, że Fortuny nie przypadkowo pozostawiÅ‚y Å›lad na naszej drodze, a przejeżdżajÄ…c obok nigdy nie dowiemy siÄ™ co straciliÅ›my, lub czego nie zyskaliÅ›my.” – zakoÅ„czyÅ‚ filozoficznie rozmyÅ›lania w trakcie „pogoni” za Manjim.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 27-01-2008 o 19:40.
Eliasz jest offline