-Przeklęte małpy. - zasyczał Ferin, po czym podpierając się drugą ręką powoli wstał, starając się nie wydawać z siebie żadnych głośniejszych odgłosów, które mogłyby wywabić jakieś niezbyt przyjaźnie nastawione stworzenie.
Kiedy już był na nogach rozejrzał się sprawdzając czy nic mu nie grozi. Szczególnie ze strony małp. I wtedy znów poczuł iż jest przez kogoś obserwowany.
„Lepiej wrócÄ™ na plaże. Tam chociaż ktoÅ› mi nastawi rÄ™kÄ™. A i w grupie bezpieczniej” - pomyÅ›laÅ‚ i udaÅ‚ siÄ™ w drogÄ™ powrotnÄ…, która zresztÄ… nie byÅ‚a zbyt dÅ‚uga. Ot parÄ™ kroków... dla zdrowego. Jednak krasnolud miaÅ‚ tylko jednÄ… zdatnÄ… do rozsuwania chaszczy rÄ™kÄ™, wiÄ™c miaÅ‚ z tym pewien kÅ‚opot.
-Że też właśnie mi musiało to się przytrafić.- mruczał pod nosem- Nieznana wyspa, poglądy ''współrozbitków'' i jeszcze ta ręka. Ukryć nie ukryję, więc będę musiał się jakoś wytłumaczyć.
Kiedy w zwracający uwagę sposób dotarł do towarzyszy spytał lekko speszony:
- Czy ktoś mógłby mi nastawić rękę? |