- To na szczęście - powiedział wręczając mu cała paczuszkę
- Do podziału i użycia kiedy uznacie to za słuszne … - James popatrzył na trzymane teraz brandy:
-Niech pan weźmie kapitanie. Pańskim ludziom przyda się bardziej niż mi tutaj ... - Jestem zobowiązany, panie majorze – kapitan przejął paczkę
– wypijemy toast w porcie przed wyjazdem, za powodzenie misji i pańskie zdrowie. Co do zdjęć lotniczych i innych informacji wywiadu liczę, że dostanę je jak najszybciej, bym mógł przeanalizować dokładnie całą procedurę misji? Aha i jeszcze jedno pytanie te mundury to będą Wermachtu czy może Waffen?
Wyprostował się, stuknął obcasami na baczność i zasalutował. Odwrócił się w kierunku drużyny, patrzył na ich twarze, zastanawiając się co teraz myślą i czują. Wiedział, że to dobrzy ludzie, najlepsi… w końcu nie zostaliby przydzieleni do tego oddziału.
- Dobra słyszeliście co powiedział major, przekażcie podporucznikowi zapotrzebowanie na sprzęt i broń. Potem jedziemy do portu, dobrze byłoby odpocząć z kilka godzin przed akcją, potem może nie być już na to czasu…
Sam podszedł do adiutanta i zaczął składać zapotrzebowanie:
- Snajperka Mauser 98k i Walthera PPK z tłumikiem. Oprócz tego lornetkę Carl Zeiss Siatkę maskującą, może się przydać gdy będzie trzeba się ukryć, lub ukryć pojazd. Ma się rozumieć pasującą do śródziemnomorskiego otoczenia, oraz pudełko pasy do maskowania. Z mojej strony to chyba wszystko poruczniku. Teraz kolej na chłopaków…
Podszedł do swojego krzesła na Sali. Pochylił się i wyciągnął z worka podróżnego, długą skórzaną pochwę. Drewniana rzeźbiona rękojeść wystawała na kilka ładnych cali, wyjął ostrze, pozwalając by promienie światła zabłysły na idealnie wyszlifowanym ostrzu. Przypiął sobie broń do pasa, bez swojego kukri czuł się dziwnie bezbronny.