Pierwsze co zrobił Matt po wejściu do pokoju, oczywiście zaraz po rzuceniu swojego bagażu na łoże, było podziwianie pięknych czerwonych róż. Wyjąwszy jedną ze środka wazony powąchał ją i powiedział na głoś: „Takie piękne i świeże róże w styczniu? Dziwne, ale to mi się podoba”. Odłożywszy różę na miejsce skoczył się na łoże i pomyślał z uśmiechem na twarzy: „Dobrze, że to zrobiłem. Będę miał okazję odpocząć. A swoją drogą ciekawe, jak długo tu będziemy? Co robią tu ci ludzie? Mam tylko nadzieję, że to nie będzie jakiś cholerny reality-show lub coś w tym stylu”. Tysiące myśli jednocześnie przelatywało mu przez głowę. Jego ciekawość mieszała się jednak z satysfakcją podjętej przez siebie decyzji. „Jeszcze do szczęścia brakuje mi piwa oraz jakiejś fajnej laski”- szepnął sam do siebie. Nagle poczuł nieubłagalne parcie na pęcherz. „To pewnie z wrażenia”- pomyślał. Wyjrzał na korytarz, po chwili namysłu jednak powrócił do pokoju. Spojrzał na okno. „Nie, Matt, nie zrobisz tego… A może jednak… Przecież nikt nie zauważy…”- mówiąc to otworzył okno, po czym wszedł na parapet i załatwił swoją potrzebę. „Rośnijcie kwiatki”- szepnął po cichu. |