Wątek: Katrina
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2005, 23:03   #1
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Katrina

Cytat:
- W obliczu katastrofy spowodowanej przejściem huraganu Katrina nad Nowym Orleanem nic nie jest w stanie ukryć oczywistych błędów prezydenta USA George'a W. Busha - pisze w poniedziałek na łamach "New York Timesa" publicysta Bob Herbert.
Cały świat widział, jak amerykański prezydent nie był w stanie natychmiast i skutecznie udzielić pomocy dziesiątkom tysięcy cierpiących i umierających obywateli USA - podkreśla Herbert. Być może Bush spostrzegłby ich cierpienie, gdyby większość pochodziła z białych rodzin i radziła sobie w życiu, jednak to byli ludzie biedni i czarni, więc dla jego administracji pozostali "niewidzialni" - uważa publicysta.

Kiedy prezydent kraju nie ma żadnego pomysłu na rozwiązanie tak oczywistych kwestii, jak pomoc potrzebującym, oznacza to, że reszta - tak jak ludzie pozostawieni w Nowym Orleanie - mają naprawdę poważne kłopoty - dodaje Herbert.

Inny publicysta gazety Paul Krugman twierdzi, że oprócz prezydenta, za skutki złego prowadzenia akcji ratowniczej winę ponosi cała administracja.

Każdy dzień po przejściu Katriny przynosi coraz więcej dowodów "zabójczej niedorzeczności" urzędników federalnych - komentuje Krugman. Według niego, to właśnie oni odpowiadają za dostęp do źródeł zaopatrzenia i pomocy, z czego nie skorzystali.
cyt za: ONET.PL

Cytat:
Wielki wróg Białego Domu, czyli wenezuelski prezydent Hugo Chavez – pozujący na lidera panamerykańskiej rewolucji socjalistycznej – w geście współczucia zaproponował pomoc w postaci dostawy niezbędnego surowca. George W. Bush stwierdził, że od latynoskich watażków ani od nikogo innego jałmużny nie weźmie. "Ten kraj zamierza sam się podnieść i sam załatwić sprawę" – powiedział w wywiadzie dla telewizji ABC. To, co zwykle mogłoby uchodzić za przejaw dumy i godności w mocarstwie zaradnych zdobywców, tym razem zabrzmiało jak dziecinna zuchwałość i groźna nieodpowiedzialność.

"Ameryka została upokorzona". W takim tonie wypowiadają się europejskie media, obserwujące ogrom nieszczęścia. Włoska prasa porównuje Nowy Orlean z Bagdadem. "Gangsterzy ostrzeliwujący helikoptery, szabrownicy, bezradna Gwardia Narodowa, trupy na ulicach, epidemia, zastępy uchodźców. Anarchia, zbrodnia, zezwierzęcenie" – pisze mediolański dziennik "Corierre della Sera".
(...)

Akcja ratunkowa jest prowadzona dość ślamazarnie, w dodatku w niewyobrażalnym chaosie. Najpierw, w dobrej wierze, lokowano mieszkańców zatopionego Nowego Orleanu w hali sportowej Superdome. Ale huragan zniszczył dach i w obozowisku zapanował tropikalny upał. Zaczęło brakować wody, zapchane toalety groziły epidemią. Do minionej soboty większość ludzi udało się przenieść w bezpieczniejsze miejsca, głównie do Teksasu. Jednak i tam możliwości pomocy szybko się wyczerpały, a głodni i zmęczeni uchodźcy byli zawracani spod obiecanych obozów odpoczynku. – Bush wziął sobie na wakacje książkę o historii carskiej Rosji, no i zaskoczyła go Katarzyna Wielka! – tak z ironią mówi 55-letnia hipiska Sandra, prowadząca w Memphis pralnię.

Podobne tragedie często jednoczą kraj. Jednak tym razem podziały polityczne dają o sobie znać. Demokraci zmiażdżyli rząd w surowej krytyce. Jedynie były prezydent Clinton bronił Busha twierdząc, że niewiele więcej można było dotąd zrobić.

Z pewnością huragan i towarzysząca mu powódź obnażyły skrywany podział na Amerykę biedną i bogatą. Luizjana to jeden z najuboższych stanów, a Nowy Orlean podupadał przez ostatnie dziesięciolecia. Miasto w większości zamieszkałe jest przez Czarnych i oni właśnie dominują wśród ofiar tragedii. Do ewakuacji przed huraganem nie byli przygotowani, bo często nie mieli czym się przemieścić.

Czarny burmistrz miasta, Ray Nagin, w hiphopowym slangu przeklął władze w Waszyngtonie za opieszałość: "Przyleciał sobie i pooglądał wszystko z okien Air Force One jak francuska księżniczka, a potem przytulił dwie osoby na lotnisku i wrócił" – tak skomentował zachowanie Busha. I zażądał, by w rejon katastrofy ruszyły wszystkie cywilne autokary, by linie lotnicze podporządkowały pomocy całą swą flotę.
cyt za: ONET.PL

Nowy Orlean stał się przez kilkanaście dni miastem z najgorszego filmu katastroficznego, miastem z piekła rodem. Wszyscy chyba wiedzą co się tam dzieje i jaki koszmar przezywają ludzie, którzy przezyli huragan. Może dyskusja taka jest bez sensu, ale bardzo mnie korci, żeby się wypowiedzieć. Zastanawia mnie postawa prezydenta Busha i najbardziej zastanawia mnie czy taki człowiek wogóle powinien stawac na czele jednego z najpotężniejszych krajów świata? Ja rozumiem, ze niewiele można zrobić w obliczu tak potężnego tworu natury, jakim jest huragan. Rozumiem, ze nie można było tej katastrofy uniknąć. Ale przeciez można było zrobić bardzo wiele, aby uratować jak największą liczbę osób. Przecież to, że huragan zbliża się do Nowego Orleanu nie było niespodzianką. Wszyscy wiedzieli o tym i trudno było oczekiwac cudu - a może jednak huragan zawróci? A może się uda? Dlaczego ewakuacji nie zarządzono wczesniej? Dlaczego nie wysłano tam ludzi, którzy pomogliby w ewakuacji najbiedniejszym? Dlaczego pomoc zaraz po przejściu Katriny nie była taka, jakiej Nowy Orlean oczekiwał i potrzebował? Stany Zjednoczone, potęga światowa, kraj, który podobno potrafi poradzić sobie ze wszystkim. Więc dlaczego to inne kraje, w tym Polska, wysyła tam najpotrzebniejsze rzeczy i środki do zycia, a bogata Ameryka milczy? Dzisiaj w radiu słyszałam wypowiedź polskiego ratownika, który uczestniczy w akcji ratunkowej w N.O. Opowiadał, że ratownicy amerykańscy kazali mu i innym podczas akcji zachowywać się w miare możliwości jak najciszej i najdyskretniej, żeby biedniejsza, czarna część jakiegoś zalanego terenu nie dowiedziała się, że nadeszła pomoc, bo mieli zabrać ze sobą tylko białych. Gdybym przeczytała o tym w necie to mogłabym miec watpliwości. Ale słyszałam to na własne uszy od człowieka, który tam jest. Po prostu brak mi słów. Dokąd zmierza ten świat?
 
Milly jest offline