Wątek: Trudna Sprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2008, 20:14   #93
Lotar
 
Lotar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwu
Smile

Assassin czuł wszystkimi zmysłami co powinien zrobić. Dzięki jego umiejętnością pozostał niezauważony przez obecny cel. Strażnik wszedł na teren magazynu i miał zamiar zaaresztować wszystkich, których zobaczył. Pewnie był idiotą myśląc, że Trzewia potulnie złożą broń. I pewnie skończyłby tak samo jak strażnik, który stał się obiadem psiny Garba. A tak z niewielką pomocą Ashina milicjant umrze w spokojnie i bezboleśnie. Strażnik minął skrytobójcę idąc dalej w kierunku wozu. Odwrócony plecami do przeciwnika stanowił łatwy cel. Assassin zacisnął pięść i poderwał się do biegu. Z prawej dłoni wysunęło się zabójcze ostrze tak wiele razy już przez Ashina wykorzystywane. Mężczyzna podbiegł do mundurowego i wbił broń w kark ofiary. Ostrze przebiło gardło na wylot i widocznie uszkodziło też struny głosowe strażnika gdyż zamiast krzyku z jego gardła wyrwał się cichy syk. Ciało padło na ziemie. Po chwili krew wylewająca się z karku utworzyła poduszkę dla głowy ofiary. Skrytobójca wytarł ostrze o poły swojego płaszcza i rozluźnił dłoń. Broń posłusznie wróciła do swojego „leża” by wrócić spowrotem na wezwanie swojego pana.

Lilawander splótł magie i zamierzał ogłuszyć jednego ze zbirów swoją magią cienia. Posłużył się przy tym łykiem z szklanej butelki w której trzymał alkohol. Udało się wyłuskać tyle mocy ile trzeba i magiczny pocisk ugodził zbira trzymającego się balustrady próbując wyjść z oślepiającej chmury. Czar spowodował gwałtowną chęć ucieczki u bandyty co z chmurą, która przesłaniała mu widok było dla niego mordercze. Popchnął kolegę usiłując jak najszybciej schować się w składzie. Przy tym potknął się o stopień i runął po schodach. Kiedy już dotarł na sam dół nie ruszał się. Ale wraz z momentem rzucenia czaru coś dziwnego się stało. Jakaż moc wytrąciła butelkę gorzałki z rąk maga. Flaszka upadła na ziemie tłukąc się.

Reszta grupy szybko wsiadła na wóz powożony przez Albrechta i drużyna opuściła swoje dotychczasowe więzienie. Po molo dotarli na brukowaną ulice, która prowadziła do doków. Tam mimo, że była jeszcze noc panował ruch. Wielki galeony rozładowywano, albo władowywano do nich nowe towary, które pochodziły z dzielnicy magazynów, którą właśnie opuścili. Małe łódki rybacki i kutry przypływały ze świeżo złowionymi rybami, które trzeba było zasolić. Później zapewne ktoś skupywał rybki i handlował nimi, albo trafiały one na stoły ludzi, którzy je upolowali. Oprócz pracowników portowych i rybaków nikt nie krzątał się wieczorami po ulicach Marienburga. Prawdopodobnie była to wina potwora, który żywił się ludzkim mięsem.
- Jest jeszcze noc. Za nim rozpoczniemy poszukiwania może pójdziemy do knajpy się wyspać? – Zaproponował Assassin.

Doki:
 

Ostatnio edytowane przez Lotar : 27-01-2008 o 21:08.
Lotar jest offline