Czarodziej popatrzał najpierw na Estralina i skinął powoli głową… W chwilę potem wszedł arogancki elf.
Arhmaran skrzywił się niezauważalnie… Nie znosił takiego zachowania, zbyt często był jego ofiarą.
- Dziewka widać zdolna jest… A i pewnikiem kultury więcej ma niżeli ty, elfie. – Mężczyzna wstał powoli podpierając się na krętej lasce. Odrzucił płaszcz do tyłu odsłaniając wydatny brzuch poczym uśmiechnął się miło do wszystkich. – Wołają mnie Arhmaran Vassenterh. Jestem magiem lodu. Nadzieje posiadam, iż współpraca nasza przyniesie owoce.
Nie wiadomo kiedy w dłoni czarownika pojawiło się jabłko, jednak uważniej przyglądający się dostrzegli jak wytoczyło się ono z jego rękawa.
- Cóże… Gdzie się ten pracodawca podział? – Nadgryzając owoc ponownie zajął swe miejsce, a krzesło zaskrzypiało, jakby z pretensjami. |