Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2008, 21:00   #217
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Harpo Longwayfromhome

Azyl


„Przybytek Pieśni”


Gdzieś w głowie slaada odezwał się głos gnoma spoglądający na te gonitwy dżina za taranem. „- Jak dzieci, jak dzieci.”

Learion lekko wstrząsnął łokciem i nóż błysnął parę centymetrów od oka ropuchopodobnej istoty...
By zagłębić się w stole pomiędzy jej palcami, niewiele chybiając palców czy błony między nimi.
Pysk slaada wyszczerzył się w złowieszczym uśmiechu… Jednak myśli Harpo-slaada tak złowieszcze już nie były. -„Czy ten robaczek, chce mnie straszyć sztyletem? Myśli, że potężny slaad przestraszy malutkiego nożyka…zabawne.”
- Nie strasz mnie swoją nową aparycją proszę, bo będę miał potem podrapaną rękę. - Powiedział spokojnie i cicho gnom. Fialar, mocno przyciskany do piersi ślepca drugą jego ręką zasyczał wściekle, wyraźnie niezadowolony z reakcji slaada. Pazury kota wbijały się w przedramię gnoma, który wciąż się krzywił, choć raczej nie wskutek oddechu rozmówcy.

- Jak już usiądziesz jak siedziałeś, będziemy mogli porozmawiać spokojnie dalej. W moim mniemaniu temat magicznego ognia jest ważniejszy niż mój towarzysz. Tak samo jak temat szkatuły i przygód reszty z nas. Dlaczego? Bo niezależnie od tego jak 'potężny' mój przyjaciel jest, nie powstrzymało to wydarzeń i jestem tu z Wami.
Pozostawiając nóż wbity między palcami slaada, Learion w miarę mówienia powolnym, pełnym gracji ruchem cofał rękę, by wznieść ją w powietrze i umieścić między pyskiem slaada a sobą. Potem bardzo powoli poruszył nią, jakby miał zamiar znowu odnaleźć zielonoskórego i położyć swą dłoń na jego pysku.
Slaad wykonał ruch łapą, uderzenie, trafiło w sztylet i z impetem wbiło go po rękojeść w blat stołu. Na potężnej łapie Harpo-slaada dobrze były widoczne szpony, prawie tak długie jak ramię Leariona, w dodatku powierzchnia i kant szponów pokryta była ostrymi zadziorami. Rany zadane przez szpony slaada niełatwo by było uleczyć.
Tymczasem odezwała się Ariuinath. - Learionie ja... Proszę cię, opowiedz nam o Fialarze.
- Spokojnie, Fialar. Nic mi nie jest. - Głos był mechaniczny, podobnie jak gest, jakim gnom próbował dodać otuchy kotu, twarz nieruchoma. Ślepiec 'przeniósł wzrok' na slaada, potem na czarodziejkę. W jakiś sposób czuł się zdradzony. Choć usilnie powtarzał sobie, że nie powinien.

- Kusi mnie - zaczął powoli Learion - by powiedzieć, że to dopiero dwa głosy, a grupa jest znacznie liczniejsza, więc dopóki większość nie zechce bym się wypowiadał... - gnom zawiesił głos. Po chwili dodał - Ale nie mówiłem tych słów o drużynie bez powodu. Poza tym, nie ma co opowiadać. Fialar jest moim przyjacielem, towarzyszem i wybawcą. Kim jest? Nie wiem. Co umie? Nie wiem. Jak to robi? Też nie wiem. Ratował mi życie tysiące razy, zresztą, to nietrudne. Jestem w końcu jedynie kaleką bez większości własnych wspomnień. - Zimny ton gnoma pełen był pogardy dla samego siebie - Doskonale wiem, co czułaś zaraz po przybyciu tutaj, Airuinath. Uwierz mi, doskonale.
Harpo analizował słowa Leariona. I nie podobało mu się to co usłyszał…Kolejna zagadka, kolejna niewiadoma…Znowu będzie trzeba działać na ślepo.
- Nie zawsze byłem ślepcem, a po okaleczeniu... Cóż. Powiedzmy po prostu że bywało ciężko. Na tyle, że kiedy raz ukradłem komuś nóż i go dźgnąłem, a on uciekł, zacząłem uczyć się posługiwać nożem. Niestety, jak ktoś ma kij, albo jest większy, albo ma zbroję, albo też umie posługiwać się tym, co trzyma w łapie, to moje posługiwanie się nożem przestaje być wielką przewagą. - Gnom uśmiechnął się cynicznie. - Szczęściem, jakoś przy okazji okaleczenia pojawił się Fialar. - Gnom buntowniczo wysunął podbródek do slaada - Tak. Wiem, że jest potężny. Ani Ty, ani Airuinath nie jesteście pierwsi spostrzegawczy, pewnie też nie będziecie ostatnimi. Ostrzegę teraz, każda próba rozdzielenia mnie i jego uczyni z nas wrogów. Będę walczył jak o własne życie. Wszystkim, co mam. Obojętnie jakie macie eksperymenty, jakie potrzeby, co chcecie osiągnąć dzięki jego mocy czy też jak bardzo ciekawym testom chcecie go poddać czy jakie hipotezy dzięki jego istnieniu możecie udowodnić. Przerabiałem to wszystko i z doświadczenia ukrywam jego możliwości. Najwygodniej nam z tym, że jest ślepiec i kot, który się z nim włóczy.-
Harpo-slaad tylko odsłonił gniewnie długie kły…Co ten ślepiec próbuje insynuować? Czy on sobie myśli, że pytania o Fialara wynikają ze ślepej żądzy potęgi? Czyżby umysł Leariona był równie ślepy jak jego oczy? Czy on nie rozumie, że tylko znając nawzajem własny potencjał, wady i zalety, ta grupa ma jakiekolwiek szanse w walce?
Aylinn zamilkł na moment.
- Jeśli... - dodał, przełykając ślinę - On będzie chciał z Wami pójść... to wtedy jest inna rozmowa.

- Oczywiście wiem, jakie to nasuwa pytania. Co mu po ślepcu. Po co to robi. Dlaczego się mną opiekuje - bo to on mną się opiekuje, nie inaczej. Nie będę kłamał, nie wiem, nie mam dowodów że jest tak, jak sądzę, że jest. Moją odpowiedzią jest przyjaźń. Jeśli to dla Was zbyt "naiwna" odpowiedź - gnom słyszał to już parę razy - jeśli to powoduje, że tracę Wasze zaufanie, powiedzcie to teraz i rozstańmy się, bo nie mam innej. Zanim ustalicie plany, zanim poznacie moją maskę, pójdziemy Wy swoją, my swoją drogą.
Learion zaczął sięgać niezdarnie po nóż samemu. Widząc to, slaad wyrwał nóż ze stołu i położył w pobliżu dłoni Leariona. Chwila macania pozwoliła Aylinnowi zlokalizować rękojeść, wtedy zręcznym ruchem gnom wydobył ostrze i skrył je z powrotem w rękawie, skupiając się na tej czynności.

- Nie pleć bzdur gnomie!…Nikt ci kota odbierać nie będzie. Oczekiwałem odpowiedzi i ją otrzymałem. Jakkolwiek niewielka z niej korzyść, skoro potencjał twego pomocnika jest nieznany.- w głosie Harpo-slaada irytacja mieszała się z zażenowaniem. Wydobył z siebie skrzek przypominający nieco chrząknięcie i rzekł.- A jaki jest twój potencjał magiczny Learionie? Jak i twój czarodziejko? Bo jeśli o mnie chodzi to specjalizuję się w magii wspierającej i iluzjach… Natomiast magia bojowa jest poza moimi możliwościami.
Choć nie zapytał bezpośrednio, to spoglądał w znaczący sposób na niziołkę skrytą pod postacią dziecka, jak by chciał usłyszeć i jej wypowiedź na ten temat.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 30-01-2008 o 07:10.
abishai jest offline