Bad był już trochę znużony czekaniem. Wolałby już ruszyć w drogę, ale, ku jego irytacji, gdzieś się zapodziała kolejna uczestniczka wyprawy. Spojrzał na swoich kompanów. Pozostało trzech... "Jeszcze trochę, a nikt nie zostanie..." - pomyślał.
W tym momencie do grupy zbliżyły się, poprzedzane przez strażnika, kolejne dwie osoby.
Bad z pozorną obojętnością obserwował nowych towarzyszy. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać po 'człowieku do wszystkiego' i bardzie. "Cóż, nie siłą, to sposobem" - pomyślał.
Wyciągnął rękę do nowo przybyłych. - Jestem Bad Kreyzick - przedstawił się. - Mam nadzieję, że będzie się nam dobrze współpracowało.
Poczekał chwilę, a potem, gdy wszystkie zamówione rzeczy zostały przyniesione, powiedział: - Jeśli to wszystko, to chyba możemy jechać.
Skierował się w stronę swego konia. "Ciekawe, jakie szkapy dał nam książę" - pomyślał. |