Robert jako pierwszy dostrzegł idących w ich kierunku mężczyzn, skinieniem głowy powitał ich i pytająco spojrzał na kasztelana. Po chwili sprawa była jasna, tamta dwójka miała dołączyć do grupy. Na pytanie o kobiety rycerz jedynie wzruszył ramionami.
"Jak tak dalej pójdzie, to nie zostanie nikt z pierwszych, którzy się zgłosili. Tak to bywa, kiedy bierze się ludzi nieodpowiedzialnych, dla których honor to tylko słowo."
Na słowo nowo przybyłych zareagował lekkim uśmiechem.
-Jestem Robert le Bleis i jak słusznie zauważyliście panie bardzie ci oto ludzie to współtowarzysze. Ktoś mam nadzieję wyłożył wam cel podróży?-
Rycerz spojrzał na kasztelana, po czym przeniósł wzrok na Nikolaja i Kerwyna.
"Dziwni ludzie, bard noszący miecz i ktoś kto tytułuje się człowiekiem od wszystkiego. Znam ja ci takich. Oj znam. Czasami spotyka się takich na gościńcu, żądających pieniędzy i dobytku od podróżnych. Nie ma dla nich świętości a kierują się własnym prawem, takim jakie im w danej chwili odpowiada. Ha! Zobaczymy jak zareagują na to, że jedziemy do Mousillon. Wtedy okaże się czy aby nie tchórzem podszyci." |