Hrafn stał teraz cicho, od końca walki z upiornym stworami zrodzonymi przez ciemne moce Mrocznych Bóstw w Królestwie Chaosu. Ludzkość była naprawdę dziwną rasą, rozajrzał się po towarzyszach. To wcale nie byli urodzeni pogromcy sług Niszczycielskich Potęg. Spotkał tutaj łowców czarownic. To byli naprawdę świetnie wytrenowani ludzie i podziwiał ich za cel jaki sobie postawili. Ale oni? Przypadkowa zbieranina, wędrowców. A odkryli i udaremnili bluźnierczy spisek kultystów i czcicieli demonów.
Nikogo z nich do tego nie szkolono. Może najwyżej tę czarodziejkę która władała tak biegle płomieniami ale resztę? Ludzie z Imperium byli jeszcze dziwniejsi. Stworzyli największy, najwspanialszy i najpotężniejszy kraj na tym świecie, żaden z Wielkich Królów Norski nie mógłby się równać z Imperatorem a też oni sami próbowali ten kraj zniszczyć. Po co? Chaos zrobi tu tylko miejsce w którym zgromadzi się mroczna magia i będą bulgotać jeziora krwi a na drogach będą leżeć setki rozkładających się ciał. Stają po stronie ostatecznego zwycięzcy? Ten ostateczny zwycięzca ich złoży w ofierze Bóstwom Chaosu i wtedy trafią do Otchłani gdzie będą przez wieki cierpieć. Obłudni bogowie oferowali im moc, nieśmiertelność które zabiorą zaraz po swym zwycięstwie.
Czy będzie musiał kiedyś ułożyć sagę o upadłym Imperium? |