Czy on porównał Saszę do tej swołoczy, u której zmuszona była pracować?? Pomyślała z lekkim oburzeniem Lili. Pytanie o bliznę pominęła milczeniem.
- Ta świnia odpowiedzialna za moja obecna sytuację zowie sie losem. Trudno będzie jej obić mordę. - Dodała z lekkim rozbawieniem.
No nie mogę. Rozmyślała w duchu. Porównał go do tego nędznego kmiota. Do tego lisa farbowanego, który myśli, że jak nauczy się trochę dobrych manier, to go na salony wpuszczą.
Po czym chwyciła mężczyznę pod rękę.
-A jakież urocze zakątki posiada to miasto?? - Zapytała na wpół ironicznie.
Szarmanckie zachowanie Imć Jeremiła sprawiło, że kobieta poczuła sie jak prawdziwa dama. Taka z tych bretonskich romansów, co to zaczytywała się nimi w młodości. To poprawiło jej trochę humor.
-Po prawdzie, urodziłam się w Impreium i stąd moje nietypowe jak dla Kilsevu imię. Ale większość życia spędziłam w Kislevie, u podnóża Gór Krańca Świata.
Być może dzisiejszy dzień nie jest taki zły, uśmiechnęła się w duchu.
Szła obok wysokiego mężczyzny i łaskawszym okiem spoglądał na to miasto.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |