Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2008, 22:08   #88
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- A to śmieszne w bukłakach jest piwo, jak chcesz to sam napełnij je wodą, koryto dla koni jest tam a studnia też niedaleko koryta - rzucił zarządca przez ramię.

Do zebranych na dziedzińcu zbliżył się zbrojny prowadzący za sobą konia.

- Skończyliście już gadać, to ruszajmy – widząc wśród zgromadzonych pasowanego rycerza trochę zmieszał i cofnął.
- Możemy ruszać wielmożny panie, bo mrok nas na trakcie zastanie. – lekko pokłonił się Sir Robert de Bleis.
- Ależ oczywiście nikt w lesie nocować nie chce – ze śmiechem odpowiedział rycerz.

Wszyscy widzieli jak zbrojny wzdrygnął się słysząc tak miłą odpowiedź.

Wyjeżdżając ze zamku słyszeli głos dzwonu i byli świadkiem metodycznych poszukiwań zbiegów ukrywających się na terenie zamku w odległy zaś kącie widzieli dyndające na szubienicy ciało Henriego Baseur’a. Swoiste Memento Morri przed pogonią.

Zbrojny wysforował się do przodu tak, iż wiedzieli, że co najmniej przyjdzie im podróżować kłusem. Po chwili dogonili go, chociaż Tupicowi na kucyku zajęło to więcej czasu. Przejeżdżali przez dostatnia okolice gdzie oczy rycerza cieszyły piękne plony widać było, iż dostatnia to kraina a chłopi skorzy do pracy. Iście sielankowa okolica. Wiatr od morza niósł zapach soli i świeżych ryb widocznie niedawno gdzieś w okolicy powrócili połowu rybacy.
W miarę oddalania się od zamku ziemie wyglądały na mniej zamożne. W reszcie po kilku godzinach minięciu połaci porośniętych lasami dotarliście do ziem najbliższych Mousillon las tu zdawał się zmurszały drzewa zaś porastały mchy a z gałęzi zwieszały się wstęgi oślizgłych porostów.

Nagle na drogę przed wami wybiegła dziwna postać. Z trudem rozpoznaliście w niej kobietę w jej suknie powtykane były jakież rośliny i gałązki tak samo jak i w zmierzwione włosy.
Zaczęła przed wami podskakiwać i wrzeszczała w waszym kierunku.

- Przyjaźń, śmierć. Przyjaźń, śmierć. Wszystkich zeżre zieleń – poczym wbiegła w jedną z bocznych ścieżynek.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 31-01-2008 o 23:06.
Cedryk jest offline