Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2008, 08:47   #207
Lukadepailuka
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
- A ja jestem Adrila, ze spalonej wioski, herbu ojca pijaka, którą mało obchodzi kto jest kim - Zwróciła się młoda kobieta do Lukasa, a ten zmarszczył czoło. Po chwili dodała. - Jak dla mnie mogłeś wcześniej latać z widłami, a jak chcesz nam pomóc i tak będziesz na równi z rycerzem, a jeśli ktoś sądzi inaczej to jak dla mnie może się ze mną już pożegnać.

- Ależ po cóż ten sarkazm dziewko. Ani nie obrażam Twojego pochodzenia, ani nie samej Ciebie. Azaliż sądzisz, że już głosząc sam swój tytuł znieważam innych ludzi? Gdybyś pani dziewką niebyła to bym zaraz na pojedynek wyzwał.- Warknął Lukas, zły na nowe towarzystwo nie tyle ile niedostosowane do etyki rycerskiej, ile samym przedstawieniem się obrażone.

Widocznie kompleksy, wdarły się już dawno w lud pospólstwa. No, cóż. Nie Rycerska to rzecz.

- Jak już wcześniej mówiliście, powinniśmy opuścić to miejsce. Magowie mogą wyśledzić bramę, ale zajmie im to trochę czasu. Thomasie, mówiłeś, że świetnie orientujesz się w lesie. Poprowadzisz nas przez niego aż dotrzemy jakiegoś dogodnego miejsca w którym można rozbić obóz. Prowadź.

Rycerz jeszcze wyżej uniósł brwi. Przeklęta magia. Najlepiej wszystkich magów do jednego pieca wrzucić i ugotować. Ot recepta na szczęście. Od samych czarodziejów tylko smok gorszy. Ale ten był im potrzebny.


- Mówiłem... – Powiedział ten łucznik. - No to idziemy... Byle mi się nikt nie zgubił i pilnować się grupy... Nie chce później szukać jakiejś zbłąkanej duszyczki.

Rycerz ruszył za nim nieśpiesznie. Spokojnym krokiem, na końcu grupy. Wątpił czy coś ich napadnie, jednak jego dłoń ciągle to wędrowała nerwowo w kierunku topora.

- Postój. Uzupełnijcie płyny, najedźcie się. Za kilka minut ruszamy dalej.- Ogłosił łucznik.


Lukas kiwnął głową i tylko usiadł na trawie. Rozglądał się tylko. Raczej nigdy tu nie był, nie znał tego miejsca. Chyba.

Szybko ruszyli dalej. Gdy już byli przy jaskini rycerz podszedł do strumyka, nabierając wody w bukłak, a uprzednio obmywając sobie twarz i pijąc trochę.

Gdy wszedł tam Falco już coś mówił.

- Po pierwsze, musimy dowiedzieć się gdzie my u diabła jesteśmy. Dopiero wtedy będzie można podjąć jakieś działania… Tak to jest z zaklęciami teleportuj, nigdy nie wiesz, gdzie wylądujesz.
Kiedy już to ustalimy, powinniśmy skierować się w stronę wybrzeża i znaleźć jakiś statek, który przetransportuje nas na wyspę smoków. To nie będzie łatwe, bo jak już mówiłem smoki opanowały cały transport morski…
- powiedział Falco.

Lukas, który dopiero co doszedł oparł się tylko ramieniem o ścianę skalną i spoglądał na maga. Wiedział iż głowy nie ma tęższej niż Ci pokręceni czarodzieje.

-Teraz powinniśmy znaleźć jakieś pożywienie i spróbować się czegoś dowiedzieć o naszym położeniu. Wy idźcie na zwiad, a ja przygotuje wszystko tutaj ma wasz powrót. Powodzenia- po tych słowach Falco wstał i wyszedł z jaskini.

Lukas skinął głową na czarodzieja i przemówił do Thomasa.

- Mam kuszę, z której nawet umiem strzelać. Wprawdzie kusza nie na polowania, ale może uda mi się coś z niej upolować. Mogę iść wraz z Tobą?

Po czym rycerz miał już odpiąć miecz i toporzysko, ale zdecydował, że lepiej tego nie robić. Nie miał ufności do tych ludzi, a ponadto mogliby się natknąć na jakiegoś niedźwiedzia. A wtedy nic tylko włócznia i topór by się przydał.

Tak, więc Lukas nakręcił kolbą kuszę z bełtem i przewiesił ją przez ramię, czekając na jakiś odzew towarzysza.
 
Lukadepailuka jest offline