Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-01-2008, 17:52   #201
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Nieusatysfakcjonowana Valentine podburzona poszła za mężczyzną. Zaszła go od tyłu zaskakując swoim oburzonym głosem.

- O co Ci chodzi? - syknęła poirytowana
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Hmm? - mruknął - O nic. Sama zaczęłaś - uśmiechnął się.
- Bo masz bystre odpowiedzi - rzuciła unosząc się

Spojrzała ze zdziwnieniem na jego dłonie
- Co Ty robisz? Maseczke na zmarszczki?!
- Ładnie pachnie, ot co. - mruknął w odpowiedzi.
- Zapach nie zmieni twojego "powodzenia" - odpowiedziała równie zuchwale.
- Co przez to rozumiesz? - spytał zaciekawionym tonem.

Dziewczyna odpusciła sobie. Podeszła do niego i rzekła stłumionym głosem.
- Przepraszam. - jej głos był cichy, jakby bała się, że ktoś ich usłyszy.
- Nie ma za co. - odpowiedział wkładając jej kwiat do ręki - Rozetrzyj i powąchaj. Uspokoi Cię. - poradził.
- Nie jestem zła - rzekła krótko oglądając kwiat.
- I tak to zrób. - uśmiechnął się wstajac.

- Co myślisz o ataku? - spyała zmieniając temat. Uklęknęła zdejmując plecak. Otworzyła go i od razu można było w nim dostrzec bandaże oraz maście lecznicze. Delikatnie ułożyła w nim kwiat ignorując radę mężczyzny.
- Że trzeba pomścić... Chociaż wina dobrego to oni nie mieli... - starał się rozluźnić atmosferę.
Spojrzał na dziewczynę.
- Mogę spytać czemu tu przyszłaś? Czemu poszłaś za mną?
- Bo pomimo Twojej nikłej bystrości, jesteś zdecydowanie inny od reszty . . . facetów. - odpowiedziała i potrząsnęła plecakiem z którego wyturlał się jeden z bandaży uderzajac w stopę mężczyzny i rozwijajac się lekko.
- Cholera! - przeklęła patrząc na bandaż
- Nikłej bystrości... Dzięki... - mruknął.
Widząc bandaż kopnął go lekko, a ten zwijajac się potoczył w stronę dziewczyny.
Wydała z siebie pomruk niezadowolenia
- Radzę nie kopać Ci tego - syknęła zwijając bandaż. Pospiesznie schowała go do plecak. Zarzuciła plecak na ramię i odwróciła się od niego tyłem
- Powinieneś docenić moją szczerość.
Uśmiechnął się.
- Wybacz. - po chwili dodał - Doceniam doceniam... Po prostu widzisz, każdy ma inny tok myślenia, dla niektórych mądry dla innych głupi, ot co. - dodał.
Odwrócił się od dziewczyny i ruszył jeszcze dalej w gęstwinę.
- Nie wybaczam. Zbieraj sobie dalej te swoje kwiatuszki, bo Ci zmarszczki na czole wyskoczyły . . . i kilka pryszczy na brodzie. - rzuciła nadzwyczaj złośliwie i ruszyła z powrotem w kierunku z którego przyszła.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 29-01-2008, 19:54   #202
 
Donki's Avatar
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
Wszystko działo się jakby we śnie. Ruvulus bardziej odruchowo, niż z własnej dobrej woli rozpoczął rzucać czar wraz z Falco. Być może zadziałał tutaj także Aquodayro, ale czarownik nie chciał dopuszczać do siebie myśli o tym, że ten stuknięty starzec, znowu dochodzi do głosu. Wydawało mu się to tak nieprawdopodobne, że prawdę mówiąc rozluźnił ostatnio nieco swoje więzy woli jakimi trzymał starca w ukryciu. W końcu wraz z grupką znajomych i nieznajomych osób, czarodziej wylądował na polance. Bardzo spokojnej trzeba dodać. Wyglądała, jakby nie dotknęła jej ważkowa zaraza. Maga dziwił niezmiernie ten widok. Myślał, że smoczy pan, nie zostawia żadnego skrawka ziemi przed uprzedniego spalenia go i zabicia większości ludzi w promieniu 1 kilometra (choć tego drugiego nie można było jeszcze wykluczyć).
Czarodziej spoglądał na swoich towarzyszy. Tantalion...jak zwykle porusony... kto by pomyślał, że pod taką górą mięsa tli się tyle dobroci...wzruszające... Vein... wyraz twarzy zawsze ten sam... ciekawe czy jakby zabili mu gryfa ta mina uległaby zmianie?... Adrila... czy mi się zdaje czy ona tak wrogo spogląda na mnie?... no podejdź słoneczko i mnie spróbuj przeszyć sztyletem... Tak rozmyślając Ruvulus uśmiechnął się krzywo do kobiety myślać już co by na jej ewentualny atak odpowiedzieć. Przyglądał się tak przez dłuższą chwilę łuczniczce kiedy do jego uszu w końcu doszedł głos półelfa:
-...AQUODAYRO! Ważkowy Pan czeka, czy pójdziesz ze mną, PRZYJACIELU?- Ruvulus już chciał uśmiechnąć się z politowaniem w odpowiedzi, kiedy z "jego" gardła wydobył się dźwiek, którego wcale wydawać nie zamierzał:
- Thaaaaaaaaaaaaa!- wydarł się na cały głos z entuzjazmem. Jego towarzysze byli tym chyba nie mniej zdziwieni niż on sam.
***
Co ty do licha robisz staruchu?!
Się odcykam. "Thaaaaaaaaaaaaaa!"- to dźwięk wolności był!
Chyba utraconej...
***
-Thaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- krzyknął znów Ruvulus. Starzec próbował sprawiać jednak wrażenie, że nic się nie stało. Rozglądał się spokojnie po okolicy mając złudną nadzieję, że nikt go nie usłyszy. Nie słuchał dalej nawet Veina, a następnie Tantaliona.
- Thaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaa!!!- znów to samo… Czarownik był tylko ciekawy, kiedy jego powłoce znudzi się wydawanie dźwięków wolności. Po chwili do rozmowy włączył się jakiś mężczyzna… a może to była kobieta? Patrząc na twarz trudno był odgadnąć, ale głos rozwiał wszelkie wątpliwości maga- to był jednak chłop. Nie słuchal jednak co mówi, gdyż wciąż zmagał się z silną chęcią wydania z siebie wesołego „Thaa”. Rzucał tylko czasem okiem na towarzystwo rozmyślające co teraz począć. Rzuciła mu się w oczy jedynie kobietę (sądząc po uszach miała w sobie coś z elfa) ubrana jak jakaś ulicznica. Trzeba rzec, że chyba niewiele się pomylił, ponieważ przez moment rozmawiała z mężczyzno-kobietą, który po chwili poszedł w głąb lasu, a zanim kobieta ubrana w ciemny fiolet.
Ruvulus dyszał ciężko wciąż próbując wymóc na Aquodayro zaprzestanie swoich działań, których cel jak zwykle, był znany jedynie niemu. W końcu powłoce chyba się znudziło upokarzanie Ruvulusa. Wtedy też przyszła kobieta…bez „swojego” pięknisia.
- Co? Już mu dobrze zrobiłaś? Spróbuj ze mną ja jestem twardszy Thaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaa!!!!!!!!!!!!!!
 
Donki jest offline  
Stary 29-01-2008, 19:58   #203
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
Jakiś ciemny kształt rysował się na horyzoncie. Ktoś gnał na koniu. I był już blisko, zeskoczył z konia, który pognał dalej. Jakiś chłopek starał się go uspokoić. Bezskutecznie.

- Podaj mu kostki cukru, zawsze skutkuję. A jeśli zobaczę choć jeden ślad po bacie, to ukatrupię- wysyczał jeździec, zdejmując hełm. Blond włosy wyzwolone z siateczki posypały się po ramionach.

Zobaczył go. Falco, ten Falco. Chyba.

- Falco? Tyś jest ten, który ma rasy różnorodne spod smoczej władzy wyzwolić?

Tamten kiwnął głową. Zaprosił rycerza gestem do środka. Wszedł razem z nim do karczmy.

- Myślę, że najwyższy czas wyjawić wam mój plan- powiedział Falco- najpierw musimy dostać się do jakiegoś portu z którego można będzie wypłynąć na pełne morze. To nie będzie takie proste, ponieważ Smoczy Pan kontroluje wszystkie porty na księżycowym wybrzeżu.
Kiedy nam się to uda popłyniemy na północ do wyspy zamieszkanej przez smoki i inne pomioty.
- dokończył Falco ze smutkiem w głosie.- Wiem… to wydaje się samobójcza misja, ale musimy się jej podjąć dla dobra nas wszystkich. Musimy ruszać natychmiast, Corwei nie wrócił co może świadczyć o tym, że albo go uprowadzili i siłą wyciągnęli informacje, albo zdradził nas przechodząc na stronę wroga. Tak czy siak nie możemy zwlekać. Jakieś pytania?- Zaraz po skończeniu wypowiedzi, do karczmy wpadł młody chłopak z krótkim mieczem, którego każdy kojarzył z karczmy.


-Zbrojni!!- krzyknął- Zbrojni idą od wzgórza!! Cała armia!!

I nastąpiła cisza jak makiem zasiał.

-Szczegółowe plany musimy przełożyć na później. Musimy się stąd zabierać.- powiedział stary mag.- Aquodayro, pomóż mi utworzyć bramę magiczną, sam nie dam rady , a ona pozwoli nam przenieść się w bezpieczne miejsce!
Magowie zaczęli odmawiać sekwencję zaklęć, a ludzie z karczmy wyszli na zewnątrz, aby bronić tego co im pozostało. Rycerz Lukas także zamierzał do nich dołączyć.


- Stój! Tak się nie zdasz, możesz im inaczej pomóc!- Krzyknął Falco.

Lukas wiedział. Dla większego dobra.

Skoczył w portal i zadławił się nieprzeniknioną ciemnością. Umarł.

I ożył. Poczuł ból w kolanach. Przetarł dłonią czoło i rozejrzał się za swoim hełmem. Widocznie musiał go gdzieś zgubić. A może zagubił się w przestrzeni?


Wstał i poprawił pochwę przy pasie. Sprawdził, czy topór jest na miejscu i dopiero potem rozejrzał się po lokacji, w której wylądowali.

Niewinnie wyglądający las. Jakby nietknięty wojną. Jeszcze. A potem zobaczył resztę ekipy. Niektórzy zaczęli się kłócić. Jakaś kobieta i mężczyzna. Jakby było miejsce na takie infantylne zachowania.

Postanowił jednak pozostać w milczeniu samemu nie zdradzając swoich uczuć, etykieta rycerska jednak wymagała się przedstawić.

- Jam jest Lukas Tława z Lyonu Herbu Uciętego Łba Smoka, Szlachcic Zagrodowy Pod patronem św. Jerzego. Wasz nowy sprzymierzeniec w tej wojnie. Jeden z nielicznych.
 
Lukadepailuka jest offline  
Stary 29-01-2008, 22:06   #204
 
Zafrire's Avatar
 
Reputacja: 1 Zafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znany
-Zobaczcie, możecie cały ten system zniszczyć, ale warunkiem jest życie, a nie pseudochwalebna śmierć, którą nie osiągnie się nic innego niż pomoc Smoczemu Władcy. Chyba nie chcecie mu pomagać. Jeżeli nie to musicie żyć- te słowa wypowiedzał Veinsteel, a po chwili odpowiedział mu Tantalion:
- Bezsensowna, pseudochwalebna śmierć??? – oczy aż mu isę zaiskrzyły - Mordinanie!!! Możesz sobie myśleć, że wszystko co nie opracowane przez ciebie jest bezwartościowe i niepotrzebne, ale... – odruchowo wskazał ręką miejsce, gdzie zamknął się portal - Ludzie tam teraz giną!! W tej właśnie chwili!!! Okaż im przynajmniej szacunek, bo dzięki tej pseudochwalebnej i bezsensownej śmierci - jak ją nazwałeś - wszyscy żyjemy, a ty możesz teraz wygłaszać swoje teorie i mądrości!
Tym razem Półelf znowu zwrócił się do dziewczyny:
-Adrilo, czy nie chciałabyś pomścić wszystkich u źródła, czyli u Smoczego Władcy? Myślę, że byś chciała, ale musisz żyć, a nie osiągniesz tego przez nierozsądne kroki-w tym brzmiało upomnienie do tego, co mówił jej wtedy, kiedy byli sami
- Ty myślisz, że wszystko wiesz? Pseudochwalebna? Czyli oni tam giną z nudów? - jej głos był spokojny, ale można było wyczuć złość. Oczy którymi na niego patrzyła były pełne chłodu, zawsze można było zobaczyć w nich chociaż odrobine ciepła, lub smutku, teraz się tego wyzbyła - tutaj racje ma Tantalion, myślisz, że wszystko wiesz, bo co? Bo czasem coś tam przemyślisz tak? Pamiętaj, że nie ma ludzi nieonylnych, a teraz nie masz racji. Życie, po co ono mi teraz? Straciłam prawie wszystkich na których mi zależało. Jeśli teraz zginę, to co? Nic. Przez to wszystko dzieje się to co mówił Peredhil - tu zrobiła przerwę, zamknęła oczy i po chwili kontynuowała - już nie jestem taka jak kiedyś, dla Ciebie może zabijanie jest normalne, dla mnie nigdy nie będzie, zawsze będe myśleć o tych których zabiłam... - ręce jej się trzęsły odwróciła się i poszła, nie obchodziło ją co Veinsteel dalej będzie mówił, jeśli będzie chciał jej odpowiedzieć to ją zawoła. Stanęła gdzieś zboku i patrzyła co się dzieje. Trzy nowe osoby się uaktywniły. Jakaś dziewczyna, już zaczęła kokietować z innym "nowym". Rzuciła w ich stronę ironiczny uśmieszek, strzępki słów. które do niej docierały, mało ją interesowały. Nagle wystąpił jakiś rycerz i zaczął mowę
- Jam jest Lukas Tława z Lyonu Herbu Uciętego Łba Smoka, Szlachcic Zagrodowy Pod patronem św. Jerzego. Wasz nowy sprzymierzeniec w tej wojnie. Jeden z nielicznych- rzuciła na niego okiem, jej wzrok teraz już nic nie wyrażał, przez to wszystko traciła, tą niewinność, którą miała na początku.
- A ja jestem Adrila, ze spalonej wioski, herbu ojca pijaka, którą mało obchodzi kto jest kim - wszystko wypowiedziała z dozą lekkiej ironii, a po chwili jeszcze dorzuciła - jak dla mnie mogłeś wcześniej latać z widłami, a jak chcesz nam pomóc i tak będziesz na równi z rycerzem, a jeśli ktoś sądzi inaczej to jak dla mnie może się ze mną już pożegnać- była zła, przed oczami miała cały czas wizje ginących ludzi, którzy tam zostali, a w uszach wrzaski ginących. Widziała swoją wioske, która płonie, swojego nauczyciela, który był martwy. Nie chciała być wredna, dla nowego, nie było to potrzebne, ale musiała się jakoś wyżyć i padło na niego.
 
__________________
Irokez lub glaca to powód do dumy...
Zafrire jest offline  
Stary 30-01-2008, 21:33   #205
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Stojący przy drzewie Aquodayro prowokował do kłótni młodą dziewczynę.
Nami nie zdążyła odpowiedzieć, gdy z głębi lasu wystrzeliło 6 strzał przybijając szaty staruszka do drzewa.
Po chwili wyłonił się Thomas z łukiem w ręku. Nie omieszkał rzucić magowi kilka zdań, co myśli o tej sytuacji.

-Dość!- krzyknął Falco- Nasi towarzysze i przyjaciele zginęli tam, byśmy my mogli przeżyć.
Musimy razem współpracować, nie zabijać się nawzajem.

Kiedy sytuacja się załagodziła, głos ponownie zabrał Falco.
- Jak już wcześniej mówiliście, powinniśmy opuścić to miejsce. Magowie mogą wyśledzić bramę, ale zajmie im to trochę czasu. Thomasie, mówiłeś, że świetnie orientujesz się w lesie. Poprowadzisz nas przez niego aż dotrzemy jakiegoś dogodnego miejsca w którym można rozbić obóz. Prowadź.

Po krótkiej chwili wszyscy ruszyli za łucznikiem w głąb lasu. Szli przez jakiś czas, mijając różne zwierzęta i rośliny. Wszystko wydawało się zupełnie nie na miejscu, ten spokój i cisza. Pomimo takiego wyciszenia i relaksu, każdy z bohaterów czuł się niepewnie, być może przez tak nagłą zmianę otoczenia, a być może przez coś innego.

W końcu, po dwóch godzinach marszu udało im się znaleźć obszerną jaskinie, w której spokojnie wszyscy się zmieścili. Kawałek dalej znaleźli mały strumyk ze słodką wodą zdatną do picia.
Kiedy już się urządzili w nowym schronieniu, przyszła pora na obmyślenie szczegółowego planu.
- Po pierwsze, musimy dowiedzieć się gdzie my u diabła jesteśmy. Dopiero wtedy będzie można podjąć jakieś działania… Tak to jest z zaklęciami teleportuj, nigdy nie wiesz, gdzie wylądujesz.
Kiedy już to ustalimy, powinniśmy skierować się w stronę wybrzeża i znaleźć jakiś statek, który przetransportuje nas na wyspę smoków. To nie będzie łatwe, bo jak już mówiłem smoki opanowały cały transport morski…
- powiedział Falco, spoglądając na wszystkich szukając jakiejś sugestii.
-Teraz powinniśmy znaleźć jakieś pożywienie i spróbować się czegoś dowiedzieć o naszym położeniu. Wy idźcie na zwiad, a ja przygotuje wszystko tutaj ma wasz powrót. Powodzenia- po tych słowach Falco wstał i wyszedł z jaskini szukając prawdopodobnie jakiegoś drewna na ognisko.
 
Zak jest offline  
Stary 31-01-2008, 22:20   #206
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Smile Thomas | Nie musze chyba wspominać, że konsultowane z MG? ;>

Pozrywał jeszcze kilka kwiatów tej rośliny i wrzucił je do plecaka. Postanowił wrócić do drużyny i zaplanować co-nie-co. Wrócił akurat na słowa pewnego starca. Mimo, że darzył szacunkiem ludzi starszych tego zignorować nie mógł... Nie minęła sekunda gdy w ręku Thomasa znajdował się łuk z napiętą cięciwą. Brzdęk cięciwy spłoszył pobliskie ptaszki, mężczyzna nie spojrzał nawet czy strzała trafiła cel, od razu nałożył kolejną. Czynność tą powtórzył kilka razy.
Dwa pociski przykuły starcowi lewą rękę do pnia, jedna po zewnętrznej druga zaś po wewnętrznej stronie ramienia. Kolejne dwie zrobiły to samo z prawą ręką człowieka. Po jednej przybiło do drzewa materiał osłaniający nogi mędrca.
Strzały były tak precyzyjne, że aż nie jednego by to zdziwiło. Nie cały milimetr w bok a groty zgłębione były by w ciele mężczyzny.
Thomas z uśmiechem wyszedł z lasu i spojrzał w oczy starca.
- Mimo, że jej nie lubię to jakiś szacunek do kobiet mam... - kiwnął głową wskazując Nami - I nie pozwolę obrażać płci pięknej... Radzę zapamiętać, następnym razem trafie w Twe przyrodzenie i już żadna Ci "dobrze"... - to słowo zaakcentował z lekką pogardą -... nie zrobi... - skończył.

-Dość!- krzyknął mag, który przywiódł ich tutaj - Nasi towarzysze i przyjaciele zginęli tam, byśmy my mogli przeżyć.
Musimy razem współpracować, nie zabijać się nawzajem.
Thomas nie odezwał się nawet słowem... Co jak co ale wyglądało na to, że jako jedyny stanął w obronie kobiecej cnoty? (booże... Lepiej brzmiały by te słowa w ustach postaci Luki) Odetchnął i spojrzał na resztę.

- Jak już wcześniej mówiliście... - znów odezwał się mag, który przed momentem go uspokajał - ...powinniśmy opuścić to miejsce. Magowie mogą wyśledzić bramę, ale zajmie im to trochę czasu. - Mag spojrzał na Archera - Thomasie, mówiłeś, że świetnie orientujesz się w lesie. Poprowadzisz nas przez niego aż dotrzemy jakiegoś dogodnego miejsca w którym można rozbić obóz. Prowadź. - skończył.
- Mówiłem... - burknął i rozejrzał się - No to idziemy... Byle mi się nikt nie zgubił i pilnować się grupy... Nie chce później szukać jakiejś zbłąkanej duszyczki - mruknął do wszystkich i wszedł w gęstwinę.

Czekał na resztę jakieś pięć metrów od miejsca w którym wylądowali. Gdy wszyscy się zebrali ruszył przodem, przedzierając się przez chaszcze.

Starał się omijać ścieżki i różne trakty. Wyciągnął jeden z swych długich noży i przykucnął przy pewnej kępce kwiatów i ściął kilka z nich po czym schował je do plecaka. Wszyscy mogli pomyśleć, że chłopak kocha kwiatki i jest jakiś dziwny lecz ten kwiat miał właściwości lecznicze a i z mięsem smakował dobrze. Wstał i rozejrzał się dookoła.

- Starajcie się nie łamać gałęzi, trudniej będzie im nas znaleźć. - poradził.

Ruszyli dalej. Chłopak starał się pilnować by nikt się nie zgubił, w końcu byli pod jego opieką. Zauważył, że jedna osoba lekko odstaje od reszty, zatrzymał się i poczekał na nią. Był to mężczyzna koło trzydziestki, może odrobinę więcej.
Thomas zaczekał na niego a gdy ten go dogonił spytał:
- Nic Ci nie jest?
-Wszystko w porządku- odpowiedział mężczyzna- zamyśliłem się trochę, jakoś nie mogę się tu odnaleźć.
- Zapewne nie Ty jeden. - sięgnął do plecaka i wyciągnął wodę - Chcesz?
Mężczyzna nic nie odpowiedział, wziął wodę i się z niej napił.
- Orientujesz się w ogóle w tym całym lesie?
- Mniej więcej... Ale nie bój się, już niedługo zarządzę mały postój. - uśmiechnął się.
-To dobrze... Zmęczyłem się trochę podczas tego marszu. Ale lepsze to niż śmierć w karczmie.
- Racja. - uśmiechnął się - Zostawiam Ci wodę i idę na przód pochodu. Bo mi się jeszcze reszta pogubi. - zaśmiał się cicho.
Po słowach Thomasa dogonił resztę i pogrążony we własnych myślach szedł za przyjaciółmi.

Archer znów wyszedł na początek i prowadził korowód. Kilka razy schylał się, macał ściółkę, rozglądał się, po czym znów ruszał. W końcu dotarli na jakąś niewielką polankę.

- Postój. Uzupełnijcie płyny, najedźcie się. Za kilka minut ruszamy dalej. - ogłosił. (tu opisać co robiliście itp)

Po krótkim postoju ruszyli dalej. W tej części lasu było mniej drzew lecz więcej korzeni wystawało z ziemi.
- Uwaga pod nogi, niech nikt się nie wywali lub co gorsza nie złamie nogi. - ostrzegł.

Starał się wybierać najprostszą drogę tak, by nikomu nic się nie stało. Szczerze współczuł rycerzowi. W jego zbroi musiało być mu ciężko i to bardzo.
W lesie naprawdę zbroja się nie przydaje. Ciąży i szybko się w niej męczy. Do przebieżki po puszczy potrzeba lekkiego zwiewnego ubrania, które nie jest ciężkie, i które nie krępuje ruchów. Płaszcz Thomasa może też nie był najlepszy do czegoś takiego ale pewnym było, że o niebo lepszym niż zbroja rycerza.

W końcu doszli do jakiejś jaskini na niewielkiej polance.
- Zaczekajcie chwilę. - mruknął.
Wszedł do środka i chwilę go nie było, po chwili wyszedł z uśmiechem na twarzy.
- Drodzy towarzysze... - zrobił pauzę - Znalazłem nam nocleg. - uśmiechnął się.
Cały pochód wszedł do jaskini.

Była wielka i przestronna, znajdowały się w niej dwie skalne półki. Była idealna na nocleg.
Thomas położył plecak pod jedną ze półek i zaczął się rozpakowywać. Po chwili wyciągnął materac i rozłożył na ziemi. Spojrzał po zebranych, jego wzrok zatrzymał się na Adrili (good odmienione?).
- Chcesz może materac? - spytał, wyciągając drugie posłanie.

Gdy dziewczyna mu odpowiedziała twierdząco podaje jej materac, gdy przecząco - chowa.

Gdy już się rozgościł w jaskini wstał i wyszedł z niej. Rozejrzał się dookoła i wrócił do wnętrza. Podszedł do plecaka i wyciągnął dwie puste manierki po czym znów wyszedł.
Szedł lasem w kierunku małego strumyka, którego słyszał gdy szli do jaskini. Po krótkim marszu znalazł go. Z uśmiechem schylił się i zaczął napełniać pojemniki. Gdy skończył obmył twarz i ręce. Rozejrzał się dookoła. Gdzieś w oddali ujrzał drzewo, które rosło na brzegu. Widać stare było bo już powoli wpadało do rzeki. Ruszył w drogę powrotną.

Gdy wszedł do jaskini położył manierki na plecaku.
- Niedaleko z tond jest rzeczka, w której jest czysta woda. Proponuje napełnić zapas wody pitnej. - odezwał się - Niech ktoś rozpali ognisko. - zaproponował - Ja pójdę na polowanie... Niedaleko jest małe stadko jeleni. Mógł by ktoś iść ze mną, przyda się pomoc w niesieniu. - uśmiechnął się.
 
Panda jest offline  
Stary 01-02-2008, 08:47   #207
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
- A ja jestem Adrila, ze spalonej wioski, herbu ojca pijaka, którą mało obchodzi kto jest kim - Zwróciła się młoda kobieta do Lukasa, a ten zmarszczył czoło. Po chwili dodała. - Jak dla mnie mogłeś wcześniej latać z widłami, a jak chcesz nam pomóc i tak będziesz na równi z rycerzem, a jeśli ktoś sądzi inaczej to jak dla mnie może się ze mną już pożegnać.

- Ależ po cóż ten sarkazm dziewko. Ani nie obrażam Twojego pochodzenia, ani nie samej Ciebie. Azaliż sądzisz, że już głosząc sam swój tytuł znieważam innych ludzi? Gdybyś pani dziewką niebyła to bym zaraz na pojedynek wyzwał.- Warknął Lukas, zły na nowe towarzystwo nie tyle ile niedostosowane do etyki rycerskiej, ile samym przedstawieniem się obrażone.

Widocznie kompleksy, wdarły się już dawno w lud pospólstwa. No, cóż. Nie Rycerska to rzecz.

- Jak już wcześniej mówiliście, powinniśmy opuścić to miejsce. Magowie mogą wyśledzić bramę, ale zajmie im to trochę czasu. Thomasie, mówiłeś, że świetnie orientujesz się w lesie. Poprowadzisz nas przez niego aż dotrzemy jakiegoś dogodnego miejsca w którym można rozbić obóz. Prowadź.

Rycerz jeszcze wyżej uniósł brwi. Przeklęta magia. Najlepiej wszystkich magów do jednego pieca wrzucić i ugotować. Ot recepta na szczęście. Od samych czarodziejów tylko smok gorszy. Ale ten był im potrzebny.


- Mówiłem... – Powiedział ten łucznik. - No to idziemy... Byle mi się nikt nie zgubił i pilnować się grupy... Nie chce później szukać jakiejś zbłąkanej duszyczki.

Rycerz ruszył za nim nieśpiesznie. Spokojnym krokiem, na końcu grupy. Wątpił czy coś ich napadnie, jednak jego dłoń ciągle to wędrowała nerwowo w kierunku topora.

- Postój. Uzupełnijcie płyny, najedźcie się. Za kilka minut ruszamy dalej.- Ogłosił łucznik.


Lukas kiwnął głową i tylko usiadł na trawie. Rozglądał się tylko. Raczej nigdy tu nie był, nie znał tego miejsca. Chyba.

Szybko ruszyli dalej. Gdy już byli przy jaskini rycerz podszedł do strumyka, nabierając wody w bukłak, a uprzednio obmywając sobie twarz i pijąc trochę.

Gdy wszedł tam Falco już coś mówił.

- Po pierwsze, musimy dowiedzieć się gdzie my u diabła jesteśmy. Dopiero wtedy będzie można podjąć jakieś działania… Tak to jest z zaklęciami teleportuj, nigdy nie wiesz, gdzie wylądujesz.
Kiedy już to ustalimy, powinniśmy skierować się w stronę wybrzeża i znaleźć jakiś statek, który przetransportuje nas na wyspę smoków. To nie będzie łatwe, bo jak już mówiłem smoki opanowały cały transport morski…
- powiedział Falco.

Lukas, który dopiero co doszedł oparł się tylko ramieniem o ścianę skalną i spoglądał na maga. Wiedział iż głowy nie ma tęższej niż Ci pokręceni czarodzieje.

-Teraz powinniśmy znaleźć jakieś pożywienie i spróbować się czegoś dowiedzieć o naszym położeniu. Wy idźcie na zwiad, a ja przygotuje wszystko tutaj ma wasz powrót. Powodzenia- po tych słowach Falco wstał i wyszedł z jaskini.

Lukas skinął głową na czarodzieja i przemówił do Thomasa.

- Mam kuszę, z której nawet umiem strzelać. Wprawdzie kusza nie na polowania, ale może uda mi się coś z niej upolować. Mogę iść wraz z Tobą?

Po czym rycerz miał już odpiąć miecz i toporzysko, ale zdecydował, że lepiej tego nie robić. Nie miał ufności do tych ludzi, a ponadto mogliby się natknąć na jakiegoś niedźwiedzia. A wtedy nic tylko włócznia i topór by się przydał.

Tak, więc Lukas nakręcił kolbą kuszę z bełtem i przewiesił ją przez ramię, czekając na jakiś odzew towarzysza.
 
Lukadepailuka jest offline  
Stary 01-02-2008, 16:42   #208
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Po powrocie z lasu Nami spotkała się z bardzo niesmacznym tekstem. Co prawda przyzwyczaiła się już do nich, ale nigdy nie pozwoliła sobie na nieskomentowanie. Tak i tym razem poza krótkim "Echh" dodała coś od siebie.

- Co? Już mu dobrze zrobiłaś? Spróbuj ze mną ja jestem twardszy - usłyszała od mężczyzny w szmatach.

- Robię lepiej niż Ty swoim chłoptasiom, pseudo magusie. Może i jesteś "twardszy", ale Twój penis...ups, wybacz. Nie ma O CZYM mówić. - rzuciła w odpowiedzi i nagle z lasu wystrzelił grad strzał. Dziewczyna uchyliła się odruchowo a gdy uniosła głowę dojrzała Maga przygwożdżonego d pnia drzewa. Podniosła się i usłyszała znajomy już jej głos Thomasa.

- Mimo, że jej nie lubię to jakiś szacunek do kobiet mam... - kiwnął głową wskazując Nami - I nie pozwolę obrażać płci pięknej... Radzę zapamiętać, następnym razem trafie w Twe przyrodzenie i już żadna Ci "dobrze"... - to słowo zaakcentował z lekką pogardą -... nie zrobi... - skończył.

- Dzięki cieniasie, ale z tym przyrodzeniem to nie wiem co masz na myśli w przypadku tego o to . . . - Nami-chan nie zdążyła dokończyć gdyż zaraz do całego zajścia wtrącił się jakiś człowiek. Dziewczyna słuchając tego co mówi robiła tylko głupią imię i poruszała ustami jakby to ona wypowiadała te słowa. Można by nazwać to "przedrzeźnianiem".

- Mówiłem... - burknął Thomas i rozejrzał się - No to idziemy... Byle mi się nikt nie zgubił i pilnować się grupy... Nie chce później szukać jakiejś zbłąkanej duszyczki - mruknął do wszystkich i wszedł w gęstwinę.

- Uh, jaki ważniak. Leśny przygłup. - skomentowała pod nosem i rzuciła na sam przód grupy kamieniem tak by spadł przed Thomasem. Potem szybko do niego dołączyła jakby to nie ona. Infantylna, troch zarozumiała...dziwna O_o"
Sama czasem jej nie rozumiem.

- Starajcie się nie łamać gałęzi, trudniej będzie im nas znaleźć. - poradził Łucznik.

- Uważajcie, żeby nie wpaść w gówno, bo nas znajdą po zapachu! - krzyknęła by usłyszeli ją Ci co są z tyłu. Sama zaś szła tuż za Thomasem.

- Postój. Uzupełnijcie płyny, najedźcie się. Za kilka minut ruszamy dalej. - ogłosił białowłosy EmO-Boy.

- Łaskawca- skomentowała pod nosem i usiadła sobie na jakimś kamieniu. Znudzona czekała aż postój się skończy. Nudziła się. Ziewnęła sobie kilka razy. Podstawiła nogę jakiemuś człowiekowi który akurat koło niej przechodził. Wyrżnął artystycznie, na co Nami zaśmiała się gardłowo. Brzmiało to raczej jak coś w rodzaju odchrząknięcia.

Gdy ruszyli dalej znaleźli się w końcu w jakiejś jaskini. Miło. Nareszcie.

- Chcesz może materac? - spytał Adrile, wyciągając drugie posłanie.

- Ja chce! - powiedziała dziewczyna po czym pospiesznie dodała - A nie, wybacz. Ja nie jestem damą, mi się nie należy. - rzekła jakby od niechcenia i rozejrzała się po jaskini.

- Niedaleko z tond jest rzeczka, w której jest czysta woda. Proponuje napełnić zapas wody pitnej. - odezwał się Łucznik - Niech ktoś rozpali ognisko. - zaproponował - Ja pójdę na polowanie... Niedaleko jest małe stadko jeleni. Mógł by ktoś iść ze mną, przyda się pomoc w niesieniu. - uśmiechnął się.

- Ja z chęcią rozpalę ognisko. Potrzebuje tylko jakiś sługu... - zamyśliła się na chwilę - Pomocy wspaniałych towarzyszy. Miłych i uczynnych. Tak, potrzebuje kogoś do pomocy. Przyjmę każdą. Obiecuje, że będę miła - powiedziała czekając na odzew.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 01-02-2008, 17:42   #209
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Ja chce! - powiedziała dziewczyna po czym pospiesznie dodała - A nie, wybacz. Ja nie jestem damą, mi się nie należy.
Na ustach Thomasa wykwitł chytry uśmieszek, który po chwili zmienił się w normalny, życzliwy uśmiech, lecz wewnątrz mężczyzny wszystko się śmiało a on sam powstrzymywał się by nie wybuchnąć śmiechem.
- Proszę... Ja dziś i tak spać nie zamierzam.
- Och, mon dier! Jakiś Ty jesteś dziś dla mnie dobry. A cóż to, dzień dziecka dzisiaj mamy? - odpowiedziała szyderczo biorąc szybko materac, by chłopak nie zmienił zdania.
- Leśny przygłup po prostu nie idzie dziś spać... Poza tym mam jeszcze coś w zanadrzu. - uśmiechnął się.
- Biedny, leśny przygłup - zadrwiła robiąc smutną minkę - Taki słodki i kochany... - uśmiechnęła się wrednie - A jaki uczynny.
- A głupia, wredna baba mogła by zmienić podejście do ludzi... - mruknął wymijając dziewczynę.
Nie miał ochoty kłócić się z jakąś kobitką, która pewnie pierwszy raz dostała okresu i nie wie co się z nią dzieje więc postanowił pójść w końcu zapolować.
- Dziękuję za scharakteryzowanie mnie, miło z Twojej strony. Jednak jesteś nieco bystrzejszy niż mi się wydawało - powiedziała nadzwyczaj szczerze z uśmiechem na twarzy.
- Pozory czasem mylą... - mruknął nieodwracając się - A teraz "cienias" idzie po jedzenie... - mruknął jak by do siebie.
- A głupia baba rozpalać ognisko. - usłyszał za plecami.
Uśmiechnął się słysząc te słowa. Co jak co ale ten tekst był chyba jednym z mądrzejszych, który dziś wydobył się z ust tej dziewczyny.

- Mam kuszę, z której nawet umiem strzelać. Wprawdzie kusza nie na polowania, ale może uda mi się coś z niej upolować. Mogę iść wraz z Tobą? - spytał rycerz.
- Jak wspomniałem przyda się pomoc. - uśmiechnął się - Czekam na zewnątrz.

Złapał pewnie swój łuk i wyszedł z pomieszczenia.
 
Panda jest offline  
Stary 02-02-2008, 14:38   #210
 
Zafrire's Avatar
 
Reputacja: 1 Zafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znany
- Ależ po cóż ten sarkazm dziewko. Ani nie obrażam Twojego pochodzenia, ani nie samej Ciebie. Azaliż sądzisz, że już głosząc sam swój tytuł znieważam innych ludzi? Gdybyś pani dziewką niebyła to bym zaraz na pojedynek wyzwał.- Warknął Lukas, Adrila nie zwróciła jednak za bardzo uwagi na jego słowa, było zrozpaczona. Jednak nie mogła znowu tego okazać. Sama sobie obiecała, że teraz będzie udawać że nic się nie stało, specjalnie z dedykacją dla Veinsteel'a. Tak więc stała wpatrując się w jakiś punkt przed sobą. Nie zauważyła nawet zamieszania wywołanego, strzałami do starucha. Kiedy wszyscy szli, ona podążała za nimi. Dużo myślałą o tym co się stało, szczególnie o tym jak przywitała nowego gościa. Na postoju odszukała go wzrokiem i podeszła do rycerza:
- Wiem, że możesz nie chcieć mnie słuchać, ale chciałam Cię przeprocić. Za dużo ostatnio się zdażyło i poprostu musiałam się się na kimś wyładować, to raczej ni epowinieneś być Ty - wyciągnęła w jego stronę ręke - przedstawie się jeszcze raz, jestem Adrila, tak poprostu - posłałą w jego kierunku nieśmiały uśmiech. Później doszli do jaskini. Tam Thomas, zwrócił się do niej:
- Chcesz może materac? - spojrzałą na niego i chwile się zastonowiła
- Daj lepiej go komuś innemu, ja dzisiaj raczej nie będę spać- po tych słowach, zauważyła znowu coś w rodzaju walki między nim a tą dziewczyną. Adrilę zaczęło irytować jej zachowanie. Rzuciła jej pojedyncze spojrzenie, kiedy wyskoczyła, że rozpali ognisko
- Potrzebuje tylko jakiś sługu... - na to swierdzenie, na jej twarzy zagościł dziwny grymas. Chciała jej coś powiedzieć, ale postanowiła iść na polowanie. Później z nią porozmawia.
- Mam kuszę, z której nawet umiem strzelać. Wprawdzie kusza nie na polowania, ale może uda mi się coś z niej upolować. Mogę iść wraz z Tobą? - spytał rycerz.
- Jak wspomniałem przyda się pomoc. - uśmiechnął się - Czekam na zewnątrz.
Złapał pewnie swój łuk i wyszedł z pomieszczenia. Adrila wzięła swój i wyszła za nim. Podeszła i zagaiła (nie wiem skąd takie słowa biorę )
- Mówiłeś, że przyda się pomoc, a w takim układzie, nie powinieneś też pogardzić moją, poza tym muszę gdzieś pójść, a chyba samotne łażenie po lesie to nie najlepszy pomysł - na jej twarzy znowu zagościł uśmiech, chociaż nie pewny, i tak był tylko w połowie szczery. Jednak dziewczyna jakoś musiała sobie radzić, żeby wyglądało że świetnie się trzyma.
 
__________________
Irokez lub glaca to powód do dumy...
Zafrire jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172