Albreht przywiązała konia do koniowiązu przed karczmą . Z zadowoleniem przeciągnął się i wyprostował kości po długiej jeździe. Osłonięty przed wzrokiem sprawdził pistolety poluzował je i poluzował w pochwach lewak i rapier. - Czuję przez skórę Bruno, iż mogą być kłopoty z tym krasnoludami. Pewnie szukają bitki. A kto szuka ostrza znajdzie cała kuźnię. – szepnął w kierunku stojącego opodal myśliwego poczym poluzował koniowi jeszcze popręgi.
Rajtar pewnym krokiem ruszył do drzwi kraczmy rzucając siedzącym krasnoludom krótkie. - Witajcie.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |