Albreht i Bruno
Gospoda była całkiem ładna i tak jak to wyglądało z zewnątrz, bardzo solidna, mimo tego żę była mała i miała tylko parter i piętro, gdzie znajdowały się pokoiki dla przejezdnych.
Wnętrze było wyłożone polerowanym drewnem, noszącym już ślady licznych burd, w których w powietrzu znajduje się wszystko, łącznie z gospodarzem i innymi stworzeniami przebywającymi w oberży.
Teraz jednak nie było aż tak poważnych kłótni, a jedynie głośne, radosne rozmowy, śmiechy.
Naprzeciwko drzwi stała lada, za którą stał brodaty Krasnolud, karczmarz.
Liczne, drewniane stoliki o okrągłych blatach stały porozmieszczane w różnych miejscach, a przy nich siedzieli najróżniejsi goście. Górowali w tej chwili jednak goście Krasnoludcy, jednak można było dostrzec Gnomów i Niziołków, Elfów prawie w ogóle nie było.
Panował tłok i zaduch.
Wchodząc Siedzący nieopodal Khazadzi odpowiedzieli na wasze przywitanie przyglądając się nieufnie - Ano Witojcie. - Ludzie... - ktoś mruknął od niechcenia gdzieś w tyle, prawie niesłyszalnie. - Ano ludzie - potwierdził bez specjalnego zdziwienia jeden z nich - Jeno bez bijatyk nam tu. Takich nie kcemy. - Na potwierdzenie tych słów, gdzieś w głębi karczmy któryś z Krasnoludów dostał po pysku od innego. Uszło im to mimo oczu.
Powitanie może nie było zachwycające, jednak nie zdziwiło was to za bardzo. Ostatnimi czasy, szczególnie w tych rejonach ludzie zaczęli Krasnoludów traktować tylko jako źródło kopalnianego kruszcu. W ludzkich miastach tracili oni coraz więcej praw, co równało się z tym, że Krasnolud, jako naród dumny buntował się przeciw temu i to w sposób nie trudny do zauważenia.
Było to spowodowane nowym władcą w jednych z ważniejszych miast, który jako pierwszy zbuntował się tradycji, która zwykła Krasnoludów zatrudniać jako bankierów i doradców do spraw finansowych. Co jak co, ale oni się na tym rzeczywiście znali.
Jednak ów nowy władca stwierdził, że "Te Karły to złodzieje oszuści." co spowodowało ogromną złość Krasnoludów i część sama się pozwalniała, a reszta z powodu ustaw, które zabraniały w ciągu kilku dni zwolnić pracowników tak wysokich stanowisk, została mocno ograniczona.
Mimo to brodaty karczmarz okazał się bardziej życzliwy. Podszedł do was i pokazał stolik, przy którym mogliście usiąść. Dał wam zwykły stolik położony tuż obok stolika czterech krasnoldów, którzy głośno grali w karty popijajć piwem.
Karczmarz zapytał się was jeszcze, czy nie chcecie przypadkiem sprubować doskonałego krasnoludzkeigo piwa. Ponoć najlepszego z okolicy, sprowadzanego z samego miasta krasnoludzkiego.
__________________ Question everything. |