Drużyna weszła do komnaty za Konradem. Przeszliście przez całą komnatę i stanęliście naprzeciwko króla, który zdaje sie nawet nie zauważył, że ktokolwiek znajduje się obok niego. Białogłowa siedziala u jego stóp opierając głowę na jego kolanie. Była uszczęśliwiona i delikatnie głaskała rękę ojca. Sam krol jednak nie dawał najmniejszych oznak życia. Siedział sztywno na tronie z głową pochyloną lekko do przodu i półprzymkniętymi, wodnistymi oczami. Twarz miał całą pomarszczoną, podobnie jak dłonie. Jego szaty - przykurzone, być może niegdyś były godne króla, jednak teraz nawet wspomnienie po ich świetności nie zostało. Macie dziwne wrażenie, że człowiek, który siedzi na tronie od dawna już nie zyje... Białogłowa
- Ojcze, przyprowadziłam ich - powiedziała - Widzisz, przynieśli dla ciebie lekarstwo. Mówiłam ci, że wszystko będzie dobrze, że szybko wrócą. Proszę, dajcie memu ojcu to, co zdobyliście - zwróciła się do drużyny... |