Arhmaran zmrużył lekko oczy. Nie był osobą strachliwą, ale nie lubił też zbytnio się narażać, dlatego pokiwał z aprobatą na słowa Gwen.
- Tak… Marny ze mnie skrytobójca, coby przekradać się i czołgać po jakiś kanałach, czy innych ogrodach. – Zamilknął na chwilę. – Wejdę główną bramą i postaram się zająć uwagę strażników i sługusa Torena, jeżeli się uda… Coś wymyśle w każdym bądź razie.
Mag wyszczerzył do wszystkich zęby poczym wyszedł z pomieszczenia stukając o posadzkę kosturem i nie zamykając drzwi.
- Co do mojego przywództwa. – Rzucił głośno. – Durny pomysł. Wolę burze mózgów… Każdy może mieć wartościową myśl. A teraz… Karczma, czy idziemy pod pałac? |