Mimo że pejzaż właściwie się nie zmienił, do nosa
Ali, w miarę jak biegła (czy tez raczej kicała), dolatywały dziwne, nieprzyjemne wonie. Przypominały one zapachy, które nieraz już czuła w okolicy studzienek kanalizacyjnych czy publicznych toalet. Krótko mówiąc... wszystko wokół zaczynało śmierdzieć!
Nie przejmując się, że chłopcy zdążyli ją wyprzedzić, dziewczynka wypatrywała
Michasia, coraz bardziej martwiąc się o niego. Może chłopak został pożarty przez wielkiego gluta (
)? Widziała przecież odcinek Godżilli – gdy mamy nie było, a tata uciął sobie poobiednią drzemkę - jak ze śmieci powstało takie właśnie stworzenie, które strasznie śmierdziało i połykało wszystko, by rosnąć i rosnąć...
Nagle
Alcia przystanęła. Przetarła oczy dłońmi, jakby nie wierząc w to, co widzi. Oto
Michaś zaatakował Świnkę! Jak on tak mógł? Czyżby był zły jak Pan Wilk?
Odpowiedzi dziewczynka udzieliła sobie sama już wkrótce, gdy zobaczyła, że to nie chłopak na wózku groził Knurowi, lecz na odwrót. Sprawę zresztą rozsądziło zachowanie Koteczka, który bohatersko rzucił się na Świnię. Ta kwiczała, jak zarzynana, przez co czułe serduszko małej
Ali zaczęło krwawić.
-
Psestań Kotecku, jus starcy! – krzyknęła, a jej astralny przyjaciel po chwili wahania odstąpił od ofiary i dumnym krokiem ruszył w stronę właścicielki.
Dziewczynka nie mogła go nie pogłaskać, w końcu spełnił jej prośbę i opiekował się
Michałkiem.
Tymczasem Świnką zajęli się
Jaś i Staś, a ta widząc, że jest w potrzasku, jeszcze bardziej lamentowała, użalając się nad swym losem.
Nie wiedząc, co dalej robić,
Ala rozejrzała się bezradnie.
-
Co tu się dzieje? Dlaczego to robicie?! – domagała się odpowiedzi głosem rozpieszczonej jedynaczki. W końcu nie znała tych dzieci i mogły się okazać zwykłymi łobuzami, którzy dla rozrywki męczą zwierzątka - a takich mała
Alusia nienawidziła w pełnym tego słowa znaczeniu.