Jon był zły, nawet bardzo. Został sam z dwoma podwładnymi i jednym już nieżywym na dachu budynku z którego to miał dobry wgląd na to co dzieje się z ekipa Rosomaka samemu nie będąc zauważonym. -Kurwa!!!
Dało się tylko to usłyszeć w momencie kiedy dziewczyna zeszła im z pola widzenia. Dowódca Combat 125 miał wcześniej nawet plan z wykorzystaniem uzbrojenia pojazdu. Uderzył pięścią w poszycie okrętu, wtem na myśl przyszła mu jedna rzecz. Wziął radio w które są wyposażone zwykle korwet. Zaczął szukać częstotliwości, znał częstotliwość na której zwykle nadają wojska tego rodu lecz nie był pewien czy się ostatnio nie zmieniła. Kiedy ją znalazł dało się usłyszeć głos jakiegoś żołnierza pytającego się o oddział. Jon wywrzeszczał się do radia: -Trafili nas, obława Cephei, zbliżają się... cholera, wyślijcie wsparcie! Jesteśmy kilometr na zachód!
Miał nadzieję że rozmawiał z akurat tym oddziałem i wybawi jego większość na dana pozycję....
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |