Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2008, 20:24   #92
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Michał

„Podziałało”

Jedynie ta krótka myśl przemknęła przez głowę Michała zanim runął na ziemie. Jeszcze niewyraźnie zdołał dostrzec jak na plecach uciekającej Świni pojawiają się kolejne krwawe ślady, zapewne dzieło niewidzialnego pupilka Ali.

Był uratowany, cały i zdrowy, ale miał jedynie ochotę zasnąć i już się więcej nie obudzić w tych strasznych krainach. Zdawał sobie dobrze sprawę jak niewiele brakowało mu i reszcie żeby dołączyć do pozostałych dzieci, które zaufały tym potworom i skończyły na dnie dołu…

Ktoś starał się mu pomóc podnieść z ziemi –„Nie, zostawcie mnie, nie chce wracać!” – jednak wewnętrzny głos nic nie dał i chłopak mimowolnie otworzył oczy a świat wokół niego powoli zaczął nabierać barw i ostrości.

-Witamy na stałym lądzie. – Słowa Kuby ledwie przebiły się przez natrętny szum w uszach a Michał zaśmiał się dziwnie sam do siebie - pierwszy raz w życiu cieszył się z tego, że mógł z powrotem usiąść na swoim wózku, który do tej pory traktował wyłącznie jak więzienie.

- Mam nadzieję, że nie będzie ci zbyt ciężko - powiedział, kładąc strzelbę na wózku Michasia. - Tylko, broń Boże, nie strzelaj, bo zabijesz i siebie, i nas...


"Zabijesz, zabijesz, zabijesz" -słowo jak piłeczka odbijało się w umyśle Michała.

Dopiero, gdy broń knurów wylądowała na kolanach chłopaka ten w pełni oprzytomniał i powrócił do rzeczywistości. Chciało mu się płakać i zrobiło mu się niedobrze, ale ze wszystkich sił powstrzymywał kolejne ataki mdłości nie chcąc zupełnie się rozkleić. –„Nie będę płakał już nigdy,”

Tymczasem pozostałym udało się pochwycić tchórzliwego potwora, który teraz wydawał się zwykłą bezbronną świnią i kwiczał w wniebogłosy. – „To tylko pozory, tak jak całe to miejsce, tak naprawdę to bezlitosne potwory.”

Michaś podjechał do schwytanego stworzenia i reszty dzieci, wpatrując się nienawistnie w świniaka. – To nie żadne Trzy Małe świnki tylko potwory czyhające na dzieci, tak jak Zły Wilk a może i jeszcze gorsze. – Powiedział beznamiętnym głosek i powoli zaczął obracał w dłoniach strzelbę, która jeszcze przed chwilą była wycelowana w jego plecy.

- Musiały tak jak nas zwabiać tutaj kolejne grupki dzieci po to tylko żeby je mordować. Wątpię żeby miały kolejny fragment przepowiedni, od początku do końca nas okłamywały. To wszystko, co widzicie jest jednym wielkim złudzeniem! – krzyknął w stronę dzieci jak oszalały. Nie obchodziło go czy reszta go rozumie, ważne, że on wiedział, co jest prawdą a co kłamstwem.– Nie ma czystego błękitnego nieba i pięknych chatek świnek, są tylko rozpadające się rudery. –wskazał ręką na domki Knurów.- Nie wiem jak one to zrobiły i nie obchodzi mnie to…Wiem jedno nie możemy pozwolić, żeby Trzy Małe Świnki skrzywdziły jeszcze kogoś. – Z wielkim trudem podniósł broń w dość groteskowy sposób i obrał za cel związanego napastnika.

Chciał stąd uciec jak najdalej, obudzić się we własnym pokoju i stwierdzić, że wszystko było jedynie złym snem. Smród rozkładającego się mięsa uzmysławiał jednak kalekiemu chłopcu, że tak się nie stanie, możliwe, że już nigdy.

Michaś zamknął oczy i pociągnął za spust.
 
mataichi jest offline