Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2008, 11:23   #64
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Maladomini,Grenpoli


"Rezydencja Lady Tunridy, sala balowa"


Muzyka płynęła poprzez salę…Po części zagłuszając rozmowy, choć nie dla ciekawskich uszu. Grenpoli było terytorium neutralnym na którym diabły mogły rozmawiać swobodnie, bez względu kim byli ich władcy. Tu kłamstwo mieszało się z prawdą, pochlebstwo z drwiną a oszustwo z uczciwością, strony w sporach zaś zmieniano z każdą wypowiedzią. ….Często więc, za niepozornymi i pozornie błahymi tematami kryły się aluzje prowadzące do znacznie poważniejszych tematów.
No i oczywiście w rozmowach przewijały się najciekawsze tematy i najnowsze plotki dotyczące Zewnętrznych i Wewnętrznych Planów. Głównym tematem dzisiejszego wieczoru była spektakularna porażka sił Bela na równinach i nowa potężna broń Orkusa. Spekulowano nawet, czy Asmodeusz wykona bezprecedensowy ruch i użyje części własnych legionów ukrytych w czeluściach Nessus. Szansa na to byłaby niewielka, zwłaszcza, że Bel zrobiłby wszystko by Asmodeusz nie korzystał ze swej potęgi. Jeśli bowiem Król Dziewięciu Piekieł zaangażowałby bezpośrednio w tą wojnę, oznaczałoby to dla Bela utratę posadki na korzyść nowego wybrańca Asmodeusza. Krążyły również plotki o sojuszu między Graz’ztem i Demogorgonem…Co prawda obaj władcy darzyli się głęboką niechęcią i nienawiścią, ale za Orkusem też nie przepadają. Jednak znawcy tematu wiedzieli że sojusz pomiędzy Graz’ztem, Demogorgonem lub Orkusem są niemożliwe. Ci trzej demoniczni władcy nienawidzą nawzajem bardziej niż można to sobie wyobrazić. Bardziej realny byłby sojusz któregokolwiek z nich pomniejszymi demonicznymi lordami, takim jak Bafomet czy Yeenoghu…Innym tematem plotek były rozruchy w Sigil. W mieście wrzało, pomiędzy poszczególnymi członkami frakcji wybuchały walki. Nie cieszyło to diabłów mających wpływy w Sigil, niepokoje w mieście źle wpływały na interesy.
Sama Lady Tunrida lawirowała między Antilią, a Glasyą starając się zażegnać poważniejszy spór między tymi dumnymi kobietami. Sephiroth przemykał niczym cień, zasiewając ziarna swego spisku. Aż do czasu, gdy natknął się na Martineta i zajął się nie zobowiązująca rozmowę z pachołkiem Asmodeusza. Parras nie zwracając większej uwagi zajął się bezskutecznym poszukiwaniem rakszasy. Zaś Euxin w końcu w bólach uwolnił się od towarzystwa natrętnego barghesta. Tymczasem zbliżał czas głównej atrakcji wieczoru.
-Szanowni goście!- krzyknęła Lady Tunrida wchodząc na podium z muzykami.- Czas na dzisiejszą atrakcję wieczoru. Pojedynek gladiatorów…Proszę za mną.
Erynia zeszła z podium nakazała dwóch minotaurzym sługom otworzenie ciężki spiżowych wrót pokrytych obscenicznymi i bardzo krwawymi obrazkami. Za nimi znajdowała okrągła jama pokryta marmurowymi płytkami…Arena gladiatorów. Permanentna ściana mocy blokowała gladiatorom wydostanie się z niej.

Maladomini,Grenpoli


"Rezydencja Lady Tunridy, podziemia"


Rudobrody, ubrany na czarno, niski krasnolud o ramionach pokrytych tatuażami, przemierzał właśnie korytarz prowadzący do areny. Nazywał się Krwawy Drakii…Był wojownikiem, chaotycznym berserkerem mrocznego plemienia krasnoludów, weteranem Wojny Krwi…ale przede wszystkim wolnym gladiatorem. Brutalnym krwawym i bezwzględnym…a przede wszystkim ambitnym. Nie interesował się walkami z łatwymi przeciwnikami. Im potężniejszy przeciwnik, tym mniej trzeba mu było zapłacić za „występ”. Szedł ciemnym korytarzem przygotowując się mentalnie do walki. Nie zauważył skrytych przy suficie kocich oczu.
Alsenuemor usłyszał mentalne przywołanie Sephirotha, ale zignorował je. Jeśli mają spełnić swe przeznaczenie, spiskowcy muszą nauczyć się cierpliwości. Gdy był gotowy, zeskoczył na krasnoluda, a w rękach rakszasy zabłysły sai. Walka była szybka brutalna i cicha. Drakii’emu nawet nie przyszło wołać o pomoc. Żądza krwi zagłuszyła rozsądek.
Na to zresztą Alsenuemor liczył. Krasnolud atakował, coraz ambitniej. Jego krótki miecz błyskał w szybkich pchnięciach jakie wyprowadzał w rakszasę. Alsenumor zaś skupił się na obronie. Sai znajdujące się w lewej dłoni, blokowało ciosu Drakii’ego. Drugie sai czekało w prawej dłoni niczym wąż gotowy do zadania ostatecznego ciosu. Krasnolud skrócił dystans, zaczął atakować kończyny dolne rakszasy licząc na powalenie go na ziemię. Nagle Alsenuemor wyprowadził cios drugim sai. Krasnolud spodziewał się tego. Od początku było wiadomo, że rakszasa czeka tylko na odpowiedni moment…Odbił je płazem miecza i upadł…Okazało się że Alsenuemor, specjalnie skupiał jego uwagę na swej prawej dłoni. I krasnolud nie zauważył, podcięcia swych nóg przez kopnięcie rakszasy. Drakii upadł na plecy, zaś Alsenuemor skończył na niego i przygważdżając ciężarem swego ciała, spuścił na twarz Drakii’ego grad ciosów zmieniając twarz krasnoluda w krwawą miazgę.

Maladomini,Grenpoli


"Rezydencja Lady Tunridy, Arena"


Przez jedną z bram na arenę wepchnięto niebianina… Rzadka zdobycz. Przez druga wszedł Drakii, znany w Baatorze gladiator i wojownik do wynajęcia. Anioł próbował zbiec, wyleciał na skrzydłach w górę. Ale ściana mocy nie pozwoliła mu uciec. Przez kratę bramy z której został wypchnięty, rzucono mu długi miecz. Jego broń na dzisiejszą walkę.
Drakii poczekał, aż niebianin chwyci za oręż i będzie gotowy. Lubił, gdy przeciwnik stanowił wyzwanie.
- Gotowy pierzasty?! Nadchodzę. – ryknął krasnolud. I zaatakował, przebił się przez blok anioła i zranił go w skrzydło. Odskoczył i ponownie natarł. Niebianin odskoczył, po czym kontratakował. Ostrze miecza przemknął nad głową krasnoluda. Krasnolud się uśmiechnął, jedynie…Wyskoczył nadspodziewanie wysoko w górę i natarł na niego z powietrza. Niebianin się tego nie spodziewał. Celny cios krasnoluda w klatkę piersiową był zaskakująco płytki. Znawcy areny wiedzieli jednak, że to była celowa strategia… Drakii się bawił z przeciwnikiem. By przedłużać show…I uczynić walkę bardziej atrakcyjną.
Ostrze krasnoluda znów zwarło się z mieczem niebianina. Krasnolud skulił się i wyprowadził cios w podbrzusze anioła…Niebianin wydawał się po nim nieco …oszołomiony. Korzystając z tego Drakii wyprowadził serię ciosów pięścią, kopniaków i płytkich cięć, powodujących że przeciwnik słaniał się na nogach i krwawił obficie.
Lady Tunrida skinęła głową…Krasnolud podbiegł do słaniającego się anioła, kopnięciem w kolano, zmusił anioła do uklęknięcia, drugim kopnięciem wytrącił mu oręż. Następnie zagłębił swój krótki miecz w ciele anioła…Zabijając go.

Przez całą walkę krasnoludowi towarzyszyła sympatia tłumu, i okrzyki zagrzewające do walki. Zaś śmierć anioła wywołała burzę oklasków.
Tymczasem do trzech postaci podeszli służący i podali karteczkę z zaproszeniem do podziemi, gdzie przygotowywała się gwiazda dzisiejszego występu Drakii. Tymi osobami byli Parras, Sephiroth i Venefi’cus Euxin.
A na karteczkach pisało.

„Zapraszam na rozmowę o wspólnych interesach do komnaty Drakii'ego. A”

Maladomini,Grenpoli


"Rezydencja Lady Tunridy, komnata gladiatora Drakii’ego"

Rakszasa rozsiadł się wygodnie w komnacie Drakii’ego. Musiał stwierdzić, że krasnolud ma fatalny gust w sprawie wina i chore upodobania. Alsenuemor nie chciał nawet zgadywać po co krasnoludowi kolczaste kajdany i obroża.
„Ciekawe na której szali bogowie, położyliby śmierć krasnoluda. Po stronie dobra, czy zła?”- pomyślał łykając zbyt cierpki jak na gust rakszasy, napój. Na razie miał inne sprawy na głowie…Czekał na trójkę spiskowców.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 15-04-2008 o 08:20.
abishai jest offline