Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2008, 16:39   #99
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Halfling podjechał do przodu, w tym momencie ucieszył się bardzo, z tego, że osobiście woził papiery. Przynajmniej miał pewność , że towarzysze nie zostawią go z tyłu. Był to jednak jedyny powód do radości, zachowanie zbrojnych było bowiem straszne. Tupik nie mógł uwierzyć na własne oczy jak brutalnie potraktowano kilku biednych ludzi. Nie zamierzał ryzykować jednak postrzału bełtem, pozwolił więc, aby zbrojny przeczytał papiery i czekał na ich zwrot ( halfling wyciągnął w czekającym geście swoją małą rączkę, hardo patrząc w lico zbrojnego).

Gdy tylko dostał je z powrotem, nie czekając na dalszy przebieg rozmowy, pozwolenie przejazdu lub też jego brak, ruszył powoli w stronę z której dochodziły jęki konającego. Papiery jednak trzymał w lewej dłoni, gotów zachlapać je krwią, gdyby któremuś ze zbrojnych przyszło do głowy zabicie niziołka.

Rozumiał czasem potrzebę zabijania, szczególnie okrutnych przestępców, jednak to co zobaczył jeżyło jego włosy na całym ciele ( a nie miał ich mało ). Nie mówił jednak nic zbrojnym, uważał to za coś oczywistego. Ich bestialskość i tak nie pozwalałaby im tego zrozumieć. Jedyne czego mogli się tacy obawiać to złości księcia – który dziś już udowodnił, że potrafi działać sprawnie i szybko jeśli chodzi o szarfowanie wyroków.

Dlatego też gdy obracał się do zbrojnych plecami wkraczając w las upewnił się, że papiery są dobrze widoczne. Mieli złapać przestępcę, więc każde działanie zmierzające do tego było w bezpośredniej relacji z wolą księcia. Gdyby więc strażnicy próbowali go zatrzymać, zamierzał wykręcić się potrzebą przesłuchania świadka. Oczywiście jechał w stronę jęczącego przede wszystkim aby mu pomóc i ulżyć w cierpieniu, jeśli już nic innego zrobić się nie da. Jeśli przy tym będzie miał jakieś informację to dobrze, jeśli nie to trudno, wszakże nie jechał do niego tylko po informację. Jako medyk, nie mógł i nie chciał pozostawać obojętny na los rannych i potrzebujących pomocy, niezależnie kim byli. W obliczu śmierci i królowie i żebracy byli tym samym.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-02-2008 o 16:53.
Eliasz jest offline