Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2008, 20:42   #27
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Tak jest! – rzucił krótko i donośnie dodając sobie sił.
- Będę potrzebował jednak swoich rzeczy panie sierżancie. Jeśli można skierować chłopaków do odkopania moich rzeczy wówczas szybciej będę mógł pomóc rannym.

Ucieszył się z końca koszmaru, czuł jednak, że z udzieleniem medycznej pomocy mógłby mieć problem, dlatego gdy już przekazał konia, dumny z tego, że udało mu się go zatrzymać, zajął się własnymi dłońmi. Wysmarował je zielem, które rozgrzewało, oraz pomagało zakrzepnąć krwi. Potem owinął bandażem, ale tak by nie przeszkodzić sobie w późniejszej pracy z rannymi. Podręczne ilości miał zawsze przy sobie, za pazuchą, w kieszeniach. Bandaż ma owinięty wokół ramienia, by w razie potrzeby nie biegać za torbą lekarską, podobnie środek na krzepnięcie krwi. Cała reszta ziół, niestety była teraz w torbie a ta leżała pod stertą śniegu.

Trochę ran ciętych, lekkie odmrożenia w sumie nic bardzo poważnego, nie licząc dwóch trupów, którym pomoc nie była już potrzebna. Praktyka jednak i do nich ściągnęła Felixa, musiał osobiście upewnić się, że są martwi, ktoś mniej biegły w leczeniu mógłby pomylić osobę w śpiączce czy katatonii, z faktycznie martwym. Krótkie spojrzenie na niedawnych towarzyszy połączone ze sprawdzeniem pulsu wykluczyło możliwość tlącego się życia. Dla pewności przystawił jeszcze lusterko do ust zmarłych oraz zajrzał im w oczy bacząc na reakcję źrenic. Nic z tych rzeczy nie przyniosło jednak efektu na jaki po cichu liczył, zajął się więc naprędce pozostałymi.

Rannych przyjmował przy ognisku, choć i tam było bardzo zimno. Potrzebował miejsca i odrobiny spokoju, suchych i ciepłych warunków, na zewnątrz wciąż jeszcze zbyt mocno dygotał z zimna by zacerować któregokolwiek z rannych. Mógł ich co najwyżej obejrzeć. Dopiero po ogrzaniu się i trzymaniu rąk przy ogniu, mógł sprawnie zająć się rannymi.

[Rzut w Kostnicy: 35]
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-02-2008 o 22:12.
Eliasz jest offline