-Tyle że służyłem w wojskach Yang. Teraz widzę że to był błąd. Trzeba było wstąpić tutaj, a nie tłuc się po anarchistach.-powiedział z takim przekonaniem na jakie go było teraz stać-Lśniące kohorty. Dobre pojazdy. Wikt i opierunek pewnie też niezgorszy?-zwrócił sie do żołnierzy, którzy zawtórowali mu śmiechem
- Moooorda! – wydarÅ‚ siÄ™ oficer – zaczynam mieć dość tego grania na czas. Przygotować siÄ™.. - podbiegÅ‚ zdyszany żoÅ‚nierz do oficera
- Dostaliśmy informacje, że
Cephei urzÄ…dzili zasadzkÄ™ i atakujÄ… naszych kilometr stÄ…d na zachód. – wyrzuciÅ‚ jednym tchem z siebie
Oficer opuścił powoli rękę i podrapał się po podbródku.
- Czyżby czujka zachodnia? Podali kod? – zwróciÅ‚ siÄ™ do mÅ‚odego chÅ‚opaka, który przyniósÅ‚ informacjÄ™.
- eee Nie panie. – serce mu zaÅ‚omotaÅ‚o, bo zrozumiaÅ‚ swoje niedopatrzenie. Przecież oczywistym byÅ‚o to, że kod musieliby podać, przy tak ważnej informacji
- Ktoś coś kombinuje i całkiem możliwe, że co
Cepheiczycy, chcÄ… nas wciÄ…gnąć. Tylko dziwne, że wiedzÄ… o naszym marszu. MieliÅ›my uderzać z zaskoczenia na tyÅ‚y…. – oficer wyraźnie byÅ‚ zdezorientowany – dobra nie mamy czasu na tych okrążonych bÅ‚aznów. Zabić ich! – wydarÅ‚ siÄ™ na gÅ‚os. Ledwie gÅ‚os rozszedÅ‚ siÄ™ echem, a zawtórowaÅ‚y mu grzmoty z broni maszynowej. BÅ‚yski burzy, gÅ‚oÅ›ny deszcz, Å›wiszczÄ…ce pociski i maÅ‚o umiejÄ™tnie rzucone granaty tworzyÅ‚y dookoÅ‚a
Rosomaka niesamowitą atmosferę. Jeden z granatów szczęśliwie dla załogi tego pojazdu trafił w zardzewiały właz kanalizacji i go rozwalił. Mieli szansę dostać się do środka, chodź kule zadania nie ułatwiały. Plan
Foxa mógł im pomóc, chodź na duże ilości pyłu nie można było liczyć przy takiej ulewie.