Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2008, 14:24   #107
Christianus
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
Christianus wyrwał szablę z pochwy i ciął na odlew rozwalając najbliższemu żołnierzowi tętnicę. Widząc lukę w szeregach Fineańczyków skoczył do drugiego, najprawdopodobniej młodzika, bowiem strzelał na oślep. Wainwright przywalił mu rękojeścią w hełm. Szeregowiec zwalił się na ziemię. Były kapitan porwał karabin z rąk niedoświadczonego wojownika i odpalił kilka serii przed siebie. To jeszcze bardziej przetrzebiło szeregi piechoty, odsłaniając ciemny zaułek na wprost Christianusa. Ten puścił się pędem w kierunku uliczki cały czas strzelając po żołnierzach Finei. Wainwright wbiegł za róg i ujrzał leżącego na dachu korwety Jona. Były kapitan rzucił się do zardzewiałej drabinki, która prowadziła na dach budynku. Mniej więcej w połowie drogi zaskoczyli go jednak żołnierze przeciwnika. Ujrzawszy go na tak dogodnej do zdjęcia pozycji, poczęli ostrzeliwywać Christianusa. Jednak ten miał dużo szczęścia, bo gdy jedna z kul skaleczyła mu łydkę Rudy podał mu dłoń i wciągnął na górę, po czym zaczął pruć do adwersarzy. Wainwright nie podziękował. Nie miał czasu. Pędem podbiegł do "grzmota":
-Złaź, będę startował.-rzucił do dowódcy
Po czym czym prędzej odpalił statek powietrzny i wzbił się w górę. Dopiero teraz zauważył, że na miejscu drugiego pilota siedzi Jon.
-Dobra szefie-powiedział lekko zdenerwowany Christianus-jak podlecę do nich, to nie żałuj skurwysynom rakiet i ołowiu, albo stracisz swoich dwóch najlepszych ludzi.
Po czym skierował korwetę na lot koszący prosto w piechotę Finei.
 
Christianus jest offline