Robert ze spokojną twarzą przyglądał się jak zbrojni strzelają do uciekających w las chłopów, choć za maską opanowania kryła się wściekłość. Milcząc przysłuchiwał się jękom rannego i rozmowie sir Allcera z Tupikiem. Nie raz miał już okazję poznać ludzi podobnych rycerzowi, ograniczonych, takich którzy każdego nieszlachetnie urodzonego zwykli traktować jak bydło albo i gorzej. Ale milczał, milczał, bo nie mogli sobie pozwolić na zwadę z podwładnymi sir Auferica. Gdyby opowiedział się za niziołkiem mogłoby dojść do sprzeczki, a ta łatwo przeszłaby w walkę. On sam łatwo by się z tego wykpił jako rycerz zapewne zapłaciłby tylko grzywnę, ale jego towarzysze zawiśli by na podobieństwo Baseur'a, a możliwe, że poprzedzałoby to tortury. Więc Robert milczał uspokajając się stopniowo im bardziej oddalali się jęków postrzelonego. Po chwili podjechał do wierzchowca niziołka i schyliwszy się w kulbace wyszeptał.
-Nic zrobić nie mogliśmy, ci których widziałeś to uciekinierzy z Mousillion. Teraz nie ma na to czasu, ale wyjaśnię sytuację wszystkim, kiedy będę pewien, że nikt nas nie usłyszy. A i jeszcze jedno, nie sprzeczaj się więcej z sir Allacerem, chyba już wiesz jaki to typ człowieka.-
Robert wyprostował się i nie spojrzawszy nawet na Tupika popędził lekko konia, by zbliżyć się do wierzchowca rycerza. Zastanawiał się jak rozpocząć rozmowę i zdecydował, że najlepiej będzie zapytać wprost, bez fałszywych frazesów.
-Sir Allacerze mam pytanie. Czy jest na zamku sir Auferica ktoś, kto był w Mousillion i wrócił? Mus mi tam jechać, a nie trzeba skrywać, że rozeznanie o tamtych ziemiach niezbyt wielkie mam. A zawsze to lepiej wiedzieć co nieco o tym, co spotkać można na drodze, czego oczekiwać. Znalazłby się ktoś taki? Ktoś zdolny nam opowiedzieć o tych przeklętych ziemiach coś ponad to, co słyszy się z pogłosek-
Ostatnio edytowane przez John5 : 04-02-2008 o 16:01.
|