Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2008, 01:09   #137
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.

W niewielkim wąwozie do którego wjechali czuć było zapach krwi, krwi i śmierci. Akito rozejrzał się uważnie, po czym zsiadł z konia. W okolicy panowała martwa cisza i bezruch. Gdyby nie trójka bushi miejsce to równie dobrze mogłoby być cmentarzem. Krabowi nie dane było jednak podziwiać, czy też trapić się okolicą. Wybuch Smoka na chwilę, na moment który nie powinien się przydarzyć, wyrwał Kraba z czujnej obserwacji terenu.

- Czyżbyś zapomniał kim jesteś Manji-san, a może zostawiłeś przezorność w Kamisori Yoake Shiro?! Jakbyś nie wiedział, gdzie jesteś, to ci z chęcią przypomnę…TO ziemie KRABA…Od Muru Kaiu dzieli nas najwyżej kilkanaście ri ! Mogłeś nas wszystkich zaprowadzić prosto w pułapkę ogrów, a nawet oni… Ziemie Kraba, to nie miejsce na wygłupy godne dzieciaka przed gempuku! Gdzie jest twoja ostrożność, którą tak się chlubiłeś?! Jeżeli tak wyglądają twoje umiejętności zwiadowcze, to nawet Akito-san, który swym wzrostem przepłasza niedźwiedzie, jest lepszy w tej roli! Jeśli uczynisz podobnie szaloną wycieczkę w Lesie Stu Śmierci, to przysięgam na Fortuny, pozwolę by twa głupota cię zabiła!

Krab był opanowany, mimo chwilowego szoku, drobna iluzja którą sobie utkał na temat Smoka, znikła bezpowrotnie. Mimo wszysto Krab nie płakał za tą iluzją, czy jakąkolwiek inną. Prawda nie była bolesna, bolesne mogłoby być jedynie odrywanie się od ustalonych stereotypów, które bolą bardzo gdy są odrzucane. Bolą, dopóki nie uświadomimy sobie, że sami je sobie wytworzyliśmy, a prawda jaka była taka będzie, oto jedna z tajemnic rzeczywistości.

Dopiero gdy Smok skończył, Akito zdecydował się odezwać. Nie śmiał przerywać samurajowi, tak jak nie chciał by i mu przerywano. Okrzyki jednak w pobliżu tak masakrycznej zbrodni narażały grupę na niebezpieczeństwo i były nie mniej groźne niż wybryk Skorpiona. Mówił kilka tonów niżej niż Smok, trochę głośniej od szeptu.

- Szanowny Fukurou-san, zważ iż nie miejsce to, ani czas na tak głośne dyskusje. To coś, bo ludzi nie podejrzewam, może wciąż być gdzieś blisko.

Na samą myśl o braku śladów spojrzał w górę, czy czasem bestia nie czai się pośród gałęzi. Wciąż obserwując dodał tylko.

- Proszę przyjaciele skupcie się teraz na obecnej sytuacji, wszelkie niesnaski zostawcie na czas obozu. Gdyby ktokolwiek z moich przełożonych widział co tu się dzieje, to złapał by się za głowę, delikatnie mówiąc.

Po chwili zastanowienia dodał jeszcze, patrząc Smokowi prosto w oczy.

- Uważam, że tego typu przysięgi, składane na Fortuny to obraza naszej wiary. Życzenie komukolwiek śmierci to jedno, lecz odwoływanie się w tym, lub podobnym celu do Fortun to już zupełnie inna sprawa. Tym bardziej, iż pamiętam, że o Fortunach wspomniałem, gdy wjeżdżaliśmy na tą ścieżkę.

Nie kontynuując dalej dyskusji, którą takim miejscu i w takich okolicznościach uważał za co najmniej niebezpieczną a już na pewno bezmyślną, Krab skoncentrował się na zwłokach.

Pochylił się nad martwym drwalem dłoń trzymając na rękojeści katany w każdej chwili gotów ją wyciągnąć. Obserwował drwala nie tracąc jednocześnie spojrzenia na to co znajdowało się ponad nim. Po prostu chwilowo nie skupiał wzroku, aby w razie niebezpieczeństwa mieć wszystko pod kontrolą. Dopiero gdy okoliczna cisza i bezruch dotarła w pełni do świadomości Kraba, skupił się na zwłokach i małej dziecięcej główce.

Wynalazł kawał gałęzi którą posłużył się by odwrócić zwłoki drwala. Robił to ostrożnie, choć nie bez pewnego obrzydzenia. Miał jednak w swym życiu, podczas walk kontakty z umarłymi. W sumie nic mu nigdy od tego nie było, ale zawsze też poddawany był rytuałom oczyszczającym.


- Przeciwnik nadal może być blisko, więc musimy uważać. Mamy podpałkę, zatem możemy biedakowi wyprawić niewielki pogrzeb. Wątpię by shugenja chciał się fatygować na takie pustkowie by odprawić ceremoniał oczyszczenia.- rzekł już spokojnym głosem Fukurou.- Manji-san, twój wierzchowiec wydaje się być najszybszy. Powieziesz wieści do Kamisori Yoake Shiro. Jeśli dzieciak pod tym trupem żyje, podwieziesz go w pobliże twierdzy i niech on opowie o tym wydarzeniu bushi z twierdzy. My w tym czasie będziemy w wolnym tempie podążać dalej. Powinieneś nas, bez problemu, dogonić.


- Fukurou-san, pogrzebanie tego nieszczęśnika zajmie nam czas i narazi misję. Nie jesteśmy od tego by go chować a na najbliższym posterunku możemy zawsze poinformować straże o miejscu położenia zwłok.

Krab opuścił nieco ton, jak gdyby sam zastanawiał się nad tym czy to co zamierzał powiedzieć było prawdą.

- Gdyby to był samuraj, to nie narażałbym jego nieśmiertelnej duszy, która moim zdaniem jeśli miała trafić do krainy szczęścia to już tam trafiła. W tym przypadku możemy poświęcić krótką modlitwę do Fortun, aby zaopiekowały się jego ciałem, choć lepiej by było gdyby zaopiekowały się nami.

Krab na koniec znów pozwolił sobie na mały żart. Akito nie uważał pomysłu rozdzielenia za dobry. W tej chwili jednak wystarczyło, aby Smok przełknął choć kwestię nie chowania zmarłego. Obecnie skupił się nad tym czy dziecko jest żywe czy nie, przygotowany również i na to, że dziecko może wcale nim nie być.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 05-02-2008 o 01:37.
Eliasz jest offline