Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2008, 19:01   #170
rasgan
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Miejsce: Plac przed dworkiem
Czas: kilka minut po południu
Gracze: Nirel, Achmed, Gnargo

Nie zważając na bolącą rękę Nirel wykorzystując swój instynkt, który latami sprawdzał się w dziczy, wykonał szybkie pchnięcie tuż nad udem bestii. Tropiciel miał nadzieję, że trafienie to uszkodzi jakieś ważne organy w cielsku potwora. Cięcie owszem, udało się, można by rzec, że było idealne. Oślepiony potwór nie był w stanie obronić się przed kunsztownym pchnięciem. Miecz wszedł gładko na trzy czwarte swej długości, później czuć było silny opór stawiany przez kość. Bestia zawyła i szarpnęła się, na szczęście człowiekowi dziczy udało się wyciągnąć miecz. Zachwycenie ciosem minęło wszystkim trzem wojownikom równie szybko jak szok spowodowany widokiem dziwacznego jaszczura. Rana, choć mocno krwawiąca i znacznie spowalniająca potwora powoli zasklepiała się, a upływ krwi malał z każdą sekundą.
Pierwszy z szoku otrząsnął się krasnolud, który błyskawicznie doskoczył do jaszczura kopiąc go w staw kolanowy. Uderzenie było tak potężne, iż nawet potężne kończyny jaszczura nie były w stanie się mu oprzeć. Zgrzyt kości o kość rozległ się w powietrzu, a wraz z nim kolejny skowyt jaszczura. Staw zgiął się w drugą stronę, zaś bestia padła na ziemię podnosząc tumany kurzu. Krasnolud nie czekał długo na ponowne powstanie bestii. Dopadł leżącego jaszczura i zaczął go sowicie okładać pięściami po pysku. Siedząc na karku bestii krasnolud uderzał z wszystkich sił w pysk i czaszkę jaszczura. Po kilku sekundach widać było jak kości potwora zaczynają puchnąć. Oko wylało się brudząc ręce krasnoluda białkiem. Stwór już nawet się nie wyrywał, nie piszczał nawet, tylko ciężko sapał. Jego ciałem raz za razem wstrząsały konwulsje. Zadowolony krasnolud wciąż dawał upust swej wściekłości obijając konającą jaszczurkę.
- Dość – powiedział Achmed odsuwając krasnoluda. Szybkim cięciem podciął bestii gardło. Jeden cios, jedno cięcie, a efekt niesamowity. Gdy tylko jaszczur wyzionął ducha jego ciało zaczęło się przemieniać. Ogon się kurczył, kończyny zmieniały kształt. Szczęka zaczęła się cofać, a futro odpadało wielkimi kłębami. W miejscu martwego jaszczura leżał teraz martwy, sześcioletni chłopczyk.

Miejsce: Tajemnicza komnata, później korytarz
Czas: kilka minut po południu
Gracze: Naiseria, Arwee, Silwilin

Po kilku chwilach zastanowienia, unikania spojrzeń innych oraz dość irytującej ciszy wszyscy ubraliście się w podobne stroje. Bose stopy, przyzwyczajone do chłodu posadzki bezszelestnie prowadziły was w stronę drzwi. Ciszę przerwało tylko ciche strzyknięcie skarabeusza poruszonego przez starca. Nic więcej jednak się nie stało. Ani drzwi się nie zatrzasnęły przed waszymi nosami, ani też szafa nie zniknęła.

Ostrożne otwarcie drzwi, spojrzenie na korytarz. Nic. Cisza. Spokój. Brak jakiegokolwiek ruchu. Tylko w oddali, z głębi korytarza słychać ciche nucenie jakiejś skocznej melodii przez jakąś kobietę. Kilka kolejnych kroków dodało wam odwagi. Każdy z nich dodawał wam otuchy, pozwalał poczuć się bezpieczniej i pewniej. W końcu jakieś spokojne miejsce. Normalna podłoga wyłożona marmurem. Gobeliny i obrazy na ścianach, a nawet miły zapach dochodzący z całą pewnością z kuchni pozwalają myśleć, że w końcu jesteście w jakimś normalnym miejscu. W końcu normalny dom, normalni ludzie, normalne jedzenie i szansa na normalne ubrania.

Z za rogu wyszła jakaś dziewczyna. Ubrana w czarną sukienkę, białą bluzeczkę i fartuszek, wyglądała na służącą. Nie zauważyła was tylko dzięki szybkiej reakcji Silwilina. Mnich przywarł do ściany za jedną z rzeźb pociągając za sobą Naiserię. Arwee również zareagował błyskawicznie jak na swój wiek chowając się za pomnikiem jakiegoś rycerza deptającego pokonanego orka.

Kolejne kroki, choć ostrożniejsze, wciąż utwierdzały was, że w końcu jesteście w normalnym miejscu. Skradając się i nasłuchując odgłosów z domu dotarliście do miejsca, w którym korytarz wyraźnie skręcał w prawo. Za wami pozostało kilka par drzwi i wielkie okno, którym wpadały radosne promyczki słońca, tańcząc na posadzce i bawiąc się z cieniem w berka.

Miejsce: korytarz, później pokój Mi Raaza
Czas: kilka minut po południu
Gracze: Mi Raaz, Gwen, Merlisa

Mi Raaz opuszczając swój pokój czuł silne zawroty głowy, ledwo stał na nogach, lecz był świadom tego co się dzieje. Był bardzo osłabiony upływem krwi. Poranione kończyny bolały niesamowicie, a spojrzenie na przypieczone rany przypomniało mu o byłych wydarzeniach. Zachwiał się. Chwila nieuwagi, dekoncentracji i stracił równowagę. Runął na ziemię pociągając za sobą niewielki piedestał z wazą. Na pomoc młodzieńcowi przyszły: palladynka i ta młodsza, ta, która go oczarowała. Nie mógł jednak przypomnieć sobie jak ma na imię, będąc tak wyczerpanym. Zanotował sobie w pamięci by jej to wynagrodzić.

Dwie młode kobiety wzięły młodzieńca pod ramiona i zaprowadziły spowrotem do łóżka. Wdzięczny dziewczynom młodzieniec położył się do łóżka i zasnął zdrowym, spokojnym snem, będąc świadom tego, że jest w najpiękniejszych rękach w tym domu. Kobiety zaś opuściły pokój młodzieńca dając mu odpocząć.

Miejsce: pokój Merlisy
Czas: kilka minut po południu
Gracze: Merlisa

Niebianka nie miała już jak bardziej pomóc młodzieńcowi. Przypalone rany i zatamowany kwotok to jedno, ale odbudowywanie braków w krwi, odpoczynek i dochodzenie do siebie to sprawa osobista każdego pacjenta i nie powinno się mu w tym przeszkadzać. Dziewczyna miała jednak dużo więcej do roboty, tak przynajmniej sądziła widząc Achmeda biegającego po domu z rozgrzanym do czerwoności żelazem. Postanowiła więc udać się jeszcze raz do pokoju by uzupełnić zapasy bandaży i wyjść na placyk przed domem zobaczyć co znów zbroili chłopaki.

Wilk, wcześniej cieszący się na każdy jej widok teraz, jakby obrażony, w ogóle nie popatrzył na niebiankę. Odwrócił wzrok teatralnie łapą przykrywając pysk, jakby było w nim więcej człowieka niż wilka. Merlisa tylko uśmiechnęła się pod nosem i wyszła z pokoju udając się na podwórze.

Miejsce: Plac przed dworkiem
Czas: kilka minut po południu
Gracze: Nirel, Achmed, Gnargo, Merlisa

To, co Merlisa zobaczyła na podwórzu sprawiło, że niemalże zwymiotowała. Oto jej chłopcy stali cali we krwii, zdziwieni, z rozdziawionymi gębami, i wpatrywali się w ciało dziecka. Chłopczyk, wyglądający na jakieś sześć lat leżał martwy. Miał liczne rany cięte, przebite gardło i strasznie poobijaną twarz.

Miejsce: pokój Gwen
Czas: kilka minut po południu
Gracze: Gwen

Gwen uspokojona trochę słowami Merlisy postanowiła udać się do swojego pokoju, odpocząć chwilkę i zastanowić się nad zdarzeniami sprzed kilkunastu chwil. Musiała przemyśleć wizję oceanu. Musiała zastanowić się dlaczego pojawiła się bariera i dlaczego zniknęła oraz jak pomóc Mi Raazowi. Wracając do pokoju nuciła sobie jakąś skoczną melodię, nie raz podskakując lekko jak dziecko. Wraz z radosnym nastrojem Gwen i dom zaczął mieć dobry humor. Dziewczyna niemal od razu poczuła, że powietrze w domu stało się bardziej rześkie, że okna jakby wpuściły więcej światła, a zapach kwiatów dochodził niemalże z każdego pokoju, który mijała.

Miejsce: pokój Mi Raaza
Czas: kilka minut po południu
Gracze: Mi Raaz

Opatrzony przez Merlisę, Mi Raaz zapadł w krótką drzemkę. Nie wiedział dokładnie ile spał, ale sen, który mu się przyśnił był niesamowity. W śnie widział Gwen biegającą boso po jakiejś polanie. Jej włosy kaskadami opadały na opalone ramiona, by odrywać się od nich przy każdym tanecznym krokiem. Słowiki cichły gdy Gwen śpiewała. On zaś krążył dookoła niej, wplatał się w jej włosy będą wiatrem. Przenikał jej płuca i oplatał ciało. Unosił i opuszczał zwiewną sukienkę, poruszał źdźbłami trawy obok jej stóp.

Sen przyszedł i odszedł niemalże tak samo niespodziewanie. Miał jednak zbawienne skutki. W pokoju pachniało bzem, a rany młodzieńca jakby zniknęły. Nie było po nich żadnego śladu.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline