"Niech Taal ześle plagi na miasta" - pomyślał Louis. Od początku wiedział, że przebywanie w tym mieście przyniesie mu więcej szkody niż pożytku. Wolał przebywać na wsi wśród pól, łąk i lasów. Tam czuł się bezpieczniej i swobodniej. W miastach było za dużo ludzi, którzy mogli przysporzyć wiele kłopotów.
- Co tu robimy? - powtórzył tak jakby nie dosłyszał pytania. - Szukamy druha. zagubił się nam, wylazł z karczmy i polazł gdzieś. jakieś głosy usłyszeliśmy dochodzące z tego zaułka i pomyśleliśmy, że to on. Jednak ich tu znaleźliśmy. Nie wiem kim są i co tu robili, ale mili nie byli. Chcąc nas stąd wykurzyć obrażali nas a my nie mogliśmy tak stać i też wyzwaliśmy ich od synów... - nie dokończył tego zdania. - Oni myśląc, że mają przewagę rzucili się na nas. Ich czterech było, a nas tylko trzech - zaznaczył. - Ale z nami nie tak łatwo - dodał z uśmiechem. Bretończyk wiedział, że reputacja jego i jego towarzyszy nie będzie świadczyć na ich korzyść, dlatego upatrywał szanse wykaraskania się z tej sytuacji wskazując na przewagę przeciwników. Przecież oni nie mogli napaść na ludzi którzy mieli przewagę liczebną.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane,
Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |