-Było dokładnie tak jak opisał to mój towarzysz. Dodam jeszcze to, że mamy pewne zlecenie klasztorne. Nic wielkiego ale to święta misja i chcielibyśmy ją wykonać jak najszybciej.
Justicar nie znał się na straży. Sprawdził kilka razy to, że jednak całkiem łatwo przekupić jednemu z nich za „przymknięcie oka” w odpowiednim momencie. Niektórzy jednak byli wyjątkowo uczciwi a w szczególności dowódcy. Ale co mógł wiedzieć drobny złodziejaszek ze wsi? I tak wolał siedzieć w lesie. Miasta przysparzały dużo kłopotów. Za dużo. Wojsko nie zmieniło ani trochę jego charakteru. Może nawet go pogorszyło.
Spojrzał na stojącego najbliżej mężczyznę i uśmiechnął się. Schował swoją broń za pas, uświadamiając sobie że nadal ma w rękach sztylety. |