Wątek: Psy Wojny
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2008, 00:25   #25
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Ep. 1 "A Soldiers Song"
"Padł w październiku 1918 roku, w dniu,
który był tak spokojny i cichy na całej linii,
iż biuletyn armii ograniczył się do tego jednego zdania,
iż - na zachodzie bez zmian."
Erich Maria Remarque - "Na Zachodzie bez Zmian"
Rozdział 1 - "Where Eagles Dare"
5-6 Lipca 1943 Roku (Poniedziałek-Wtorek),19:00-3:32, Egipt - Sycylia
Punktualnie o 19 na zebranych czekała wojskowa ciężarówka.

Jej kierowca w stopniu kaprala wysiadł czekając na ludzi, których miał zawieźć do portu - czekając na was. Chwilę później tylna plandeka ciężarówki została odsłonięta i ukazała się w niej twarz podporucznika SIS.

-Panowie zapraszam- powiedział i wyciągnął rękę pomagając każdemu z żołnierzy w dostaniu się na pakę wozu. Gdy przyszła kolej Nedinovića otaksował go, krótkim spojrzeniem. Przez chwilę wydawało się, że będzie chciał coś powiedzieć, jednakże Anglik dał, znak kierowcy aby odpalił wóz.

Kiedy tylko ruszyliście oficer ponownie zasłonił tył ciężarówki i zajął miejsce naprzeciwko kapitana O'Riley'a na jednej z drewnianych ławek.

-Tu są dokumenty, o które pan prosił- powiedział podając mu grubą, brązową kopertę.

-Ze sprzętu udało nam się zdobyć wszystko, oprócz Pepeszy ... zamiast niej załatwiliśmy Thompsona z talerzowym magazynkiem- dodał po chwili na tyle głośno, aby usłyszeli go wszyscy zebrani, ale aby jeszcze nie krzyczeć.

Nie odezwał się podczas reszty drogi do portu. Tym razem podróż ciężarówką była przyjemniejsza, mimo że w kwestii wygód pozostawiała wiele do życzenia. Była wolniejsza i przez to wydawała się bezpieczniejsza. W końcu gdy samochód się zatrzymał oficer wywiadu wyskoczył z samochodu i
nie pozostawało nic innego jak pójść za jego przykładem.

Znaleźliście się na molo portu wojskowego. Jakieś 10 metrów od was, znajdował się okręt z wypisaną na burcie nazwą HMS "Sea Lion"


Bez słowa zostaliście poprowadzenie trapem na pokład niszczyciela. Idący na końcu Cydzik zauważył, że 4 marynarzy wyjmuje z samochodu skrzynie oraz walizki. Nie było jednak mu dane przekazanie tej informacji towarzyszom. Podporucznik podszedł do młodego oficera w mundurze marynarki wojennej z dystynkcjami komandora.

-Sir przekazuję tych ludzi w pańskie ręce- W odpowiedzi dowódca okrętu skinął mu głową.

-A teraz jeżeli zechce pan opuścić mój okręt, będę mógł wyruszyć-
Podporucznik zasalutował jeszcze raz i zbiegł po trapie. Komandor popatrzył na jednego z techników portowych
-Zrzucaj cumy!- krzyknął. Gdy tamten ruszył wykonać rozkaz, powrócił wzrokiem na tą dziwną zbieraninę żołnierzy. Przez chwilę zastanawiał się kim są ci ludzi i jakie mają zadanie, że wywiad poświęca im tyle środków i uwagi? Jednak nie było to jego zmartwienie.

-Cóż panowie za 10 minut wypływamy z portu. Będę na mostku, a wami zajmie się porucznik Richardson- dopiero teraz zauważyliście brodatego mężczyznę stojącego w cieniu jednego z dział. Był to potężnie zbudowany rudzielec, przypominający wam teatralnego pirata. Spokojnym krokiem podszedł do stojącej grupki i uścisnął każdemu komandosowi dłoń. Gdy odezwał się, niektórzy z członków "Fox" mieli problem ze zrozumieniem jego słów. "Tak to już bywa ze Szkotami"

-Wasza kwatera jest już gotowa. Proszę za mną-.

Kwatera nie była duża, znajdowała się w niej jedna duża brązowa walizka. Po otworzeniu okazało się, że zawiera 5 mundurów brytyjskiej marynarki wojennej. Na górze znajdował się liścik "Przebierzcie się. Na następnym punkcie otworzycie zieloną walizkę". Nie była podpisana, jednak mogła zostać tu umieszczona tylko przez waszych pracodawców. Taki zabieg mógł wydawać się paranoją, ale co można było robić?

Dwie godziny później wszyscy członkowie oddziału, w idealnie skrojonych i o dziwo świetnie pasujących mundurach stali na rufie okrętu, który unosił się wolno na falach. Wszyscy zadawali sobie to samo pytanie "O co może tu chodzić?" Obserwowali jak wielka szalupa raz po raz krąży pomiędzy hydroplanem i Niszczycielem. W końcu podszedł do nich porucznik
-Teraz wasza kolej-.

W samolocie, tak jak zresztą można było się spodziewać znaleźli zieloną walizkę. Leżały w niej mundury lotników i krótka kartka "Następna czerwona". Nawet nie chcieli myśleć, co te wszystkie przebieranki mogą oznaczać.

Lot samolotem trwał około 2 godzin. Wylądowali na jakieś małej wyspie. Tutaj odebrał ich amerykański Kapitan sił lądowych. W ciągu 15 minut w jednym z pustych baraków, przebrali się w amerykańskie mundury służb medycznych. Tym razem w walizce nie było więcej kartek.

Gdy byli już gotowi zostali poprowadzeni na jeden z pirsów. Tutaj czekał na nich kuter rybacki. Był w całkiem niezłym stanie, a na pokładzie stało dwóch ludzi

-Nareszcie, dziękujemy kapitanie - powiedział starszy z nich. Amerykanin prychnął coś w odpowiedzi i odszedł w ciemność.

-No już, już nie mamy całego dnia- dodał drugi popędzając ich do wejścia na pokład łodzi, która odbiła tak szybko jak ostatni członek ekspedycji uderzył butami o pokład.

Oddalali się w stronę wyspy płynąc w kierunku Północno - zachodnim. Noc była ciemna, księżyc i gwiazdy schowały się za chmurami. Mało przyjemna atmosfera na romantyczny spacer, idealna na dostanie się niezauważonym do waszego celu ...

Wzdłuż relingu leżały skrzynie, które towarzyszyły oddziałowi przez całą drogę z Port Said. W skrzyniach oprócz zamówionego sprzętu leżały niemieckie mundury Wehrmachtu: Jeden majora, jeden porucznika i trzech sierżantów. Rozejrzeli się szukając wzrokiem marynarzy, jednak oboje zajęci byli prowadzeniem łódki ...

Była 3:32 w nocy, księżyc nadal zakrywały chmury. Jeden z członków załogi przyciągnął linę, która do tej pory nikła za rufą okrętu. Okazało się, że znajdował się przy niej wojskowy ponton.

-Ostatnie 1000 metrów będziecie musieli pokonać w tym, w jednej ze skrzyń znajdują się nieprzemakalne worki. Wsadźcie do nich broń, żeby wam czasami nie zamokła podczas przeprawy, spieszcie się, żeby nas tutaj nie zauważyli i powodzenia- Wszyscy komandosi popatrzyli w stronę sylwetki wyspy, od wrogów dzielił ich tylko kilometr ... teraz nie było powrotu, jedynym możliwym kierunkiem była ona: wyspa, Sycylia! Przepełniała ich duma, oto oni jako pierwsi żołnierze alianccy, mięli znaleźć się na tej wyspie. Nadszedł czas działania, nadszedł ich najlepszy dzień ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline