Wątek: Wiara i Honor
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2008, 00:42   #13
Drahagnon
 
Drahagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drahagnon nie jest za bardzo znany
Minęła czwarta. To była jedna z tych zimnych wietrznych nocy, po których całą nizinę spowijała lepka, gęsta mgła. W kominku dogasały zapalone zeszłego wieczora drwa.

Nie spał.

Siedząc wpatrywał się w ogień.

Poranne godziny spędzane w samotności dawały mu sposobność do bycia sobą, jednocześnie będąc jedynymi, w których dopuszczał do siebie głosy z przeszłości.

Przetarł zmęczone oczy.

Zawsze gdy wiatr świszczał i syczał swą dziwną pieśń, zdawało mu się, że słyszy czyjeś odległe nawoływanie:
- Czy pamiętasz? - Zdawał się szeptać wiatr.
- Czy mógłbym zapomnieć? - Odpowiadał.
Głosy milkły, on zaś nigdy nie domagał się odpowiedzi.

Ogień zgasł.

Chwilę jeszcze siedział w bezruchu, jakby się czegoś obawiając.

Był zmęczony.

Odwrócił się próbując wymazać z umysłu zalewające go potoki wspomnień.

Dziś musiał nałożyć na siebie więcej dyscypliny, niźli zazwyczaj. - Akrill czekał.
- Co o tym myśleć? - Wiedział tyle tylko, że poprosił, aby wszyscy zjawili się u niego o świcie, nic więcej. Cała ta sprawa mogła się źle skończyć. Wzdrygnął się. Miał naprawdę kiepskie przeczucia, choć nie wiedział czego lub kogo konkretnie dotyczyły.
Trudno wszak przeciwdziałać czemuś, na co nie ma się żadnego wpływu...

Wstał, przeciągnął się i szybkim ruchem zdjął lniany płaszcz z poręczy krzesła, na którym siedział. Okrył nim ramiona i wyszedł w mrok.
Droga wiodąca do domostwa Akrilla ginęła we mgle.

~ o ~

Senna atmosfera poranka zdawała udzielać się wszystkim po trochu, choć najbardziej okazywał to Karhedryn, ziewając co chwilę.

Akrill ustawił wszystkich w szeregu, który przywodził na myśl… inne podobne szeregi.

W oczach zebranych malowały się rozmaite emocje. Najsilniejsze w oczach Berianda, choć starał się nic po sobie nie pokazywać, jego oczy rozbłysły gdy Akrill mówił o szansie jaka przed nim stoi.

Jednak to reakcja Alemira zwróciła najbardziej uwagę Eratela.

Jego zachowanie…

Pozostali wysłuchawszy tego co miał im do powiedzenia Akrill odwrócili się i wyszli.
Eratel wahał się, to co usłyszał potwierdzało jego obawy.

Stanął w drzwiach.

Z za chmur rozbieganych po niebie małymi szarymi obłoczkami, wyjrzało leniwie słońce.

Zatem gdzie zaprowadzi ich ta droga?


I jak wielu z nich ujrzy jutrzejszy świt…
 

Ostatnio edytowane przez Drahagnon : 07-02-2008 o 22:25.
Drahagnon jest offline