Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-02-2008, 22:15   #11
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
-My też tak myślimy. Nawet przyszło mi do głowy żeby pójść do Akrila... ale to by chyba nic nie dało. Ale może spróbować? Trzeba jeszcze pogadać z innymi. I po co dał nam bukłaki? To tak długa wyprawa? Mamy się szlajać w nocy po lesie i grobowcach? A sztylet? To na nas? Na wilki? Nie wiem co gorsze....
 
Beriand jest offline  
Stary 07-02-2008, 00:38   #12
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Dzień miał się ku porze południowej, w zasadzie nawet się nie spostrzegliście jak słońce zawisło wysoko na niebie częstując was obficie swymi ciepłymi promieniami. Gdyby nie wasza 'misja' z pewnością musielibyście teraz znośić tę spiekotę pracując na pełnych obrotach w polu, jednak stoicie tutaj a każdy z Was zastanawia się co będzie dalej...

Karhedryn, Doren, Beriand

Zdaje się, że macie bardzo podobne nastawienie co do całej sprawy. Wymieniając swoje poglądy na temat całej tej 'śmierdzącej' według Was misji nawet nie spostrzegliście gdy podszedł do Was sam Akrill mówiąc:
- Oh, nie dawajcie się aż tak bardzo ponieść ekscytacji - spojrzał wymownie na Berianda - sztylety na pewno nie mają wam posłużyć do wzajemnego szlachtowania się, który farmer wybierał by swojego pomocnika kosztem śmierci pozostałych robotników? Jak widzicie całkiem mi to nie na rękę. Ostudźcie lepiej wasz zapał i przestańcie się zachowywać jak niewiadomo jak doświadczeni wojownicy przed bitwą z hordą orków, albo jeszcze lepiej trolli! - ostatnie zdanie zostało wypowiedziane przez farmera naprawdę głośno i w jego głosie wyczuwało się wyraźnie złość. Nic więcej bezpośrednio do Was nie powiedział poza poleceniem:
- Ruszajcie już i każcie reszcie ruszać!
Gdy już obrócił się do Was plecami ukazując Wam tył swojej łysej głowy warknął na odchodne do siebie coś jak 'jakby na wojnę z orkami szli, do stu Impriańskich* dziwek! Też mi coś!

Morgul

Gdy w sąsiedniej farmie w najlepsze zabawiałeś się z Lauren nagle usłyszałeś jak na farmie Akrilla ktoś wywrzaskuje coś z tego co wywnioskowałeś do grupy osób. No cóż...musiał to być Akrill. Nie ukryłeś zainteresowania całym zajściem, nawet opuściłeś łoże, w którym naprędce zdążyłeś się ułożyć z dziewczyną i podszedłeś do okna, odłoniwszy drewniane okiennice spostrzegłeś Akrilla we własnej osobie. Jego twarz miała kolor dorodnego buraka i wrzeszczał on swoim charakterystycznym żołnierskim tonem na Karhedryna, Dorena i Berianda. Nie wiedziałeś o co chodzi ale miałeś poważne wątpliwości czy aby napewno nie powinieneś natychmiast przerwać błogą zabawę i powrócić natychmiast na farmę...

Alemir

Emocje i wspomnienia wymieszały się niczym składniki warzonej na świeżo mikstury powodując całkiem silny atak w Twoim umyśle. Ogień! Wciąż widzisz ogień. Jest bardzo wyraźny i wciąż płonie spalając Ciebie coraz bardziej. Wizje są nie do wytrzymania. Powracające wspomnienia i ciągłe wizje ognia zaburzają jaką kolwiek egzystencję świata zewnętrznego, początkowo nawet nie usłyszałeś niosącego się po farmie wrzasku Akrilla. Dopiero po kilku chwilach zdawało Ci się, że słyszysz jak mówi wyraźnie podniesionym głosem...

Eratel
Jak na razie nie jesteś w stanie się ze wszystkiego otrząsnąć. Nie żebyś przeżywał jakiś wielki szok, jednak pozwalasz sobie na zanużenie się póki co we własnym umyśle i nie dzielisz się z nikim swoimi spostrzeżeniami, po przemowie Akrilla udałeś się pod chatę i usiadłeś na drewnianej ławeczce rozmyślając...
 
Ra6nar jest offline  
Stary 07-02-2008, 00:42   #13
 
Drahagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drahagnon nie jest za bardzo znany
Minęła czwarta. To była jedna z tych zimnych wietrznych nocy, po których całą nizinę spowijała lepka, gęsta mgła. W kominku dogasały zapalone zeszłego wieczora drwa.

Nie spał.

Siedząc wpatrywał się w ogień.

Poranne godziny spędzane w samotności dawały mu sposobność do bycia sobą, jednocześnie będąc jedynymi, w których dopuszczał do siebie głosy z przeszłości.

Przetarł zmęczone oczy.

Zawsze gdy wiatr świszczał i syczał swą dziwną pieśń, zdawało mu się, że słyszy czyjeś odległe nawoływanie:
- Czy pamiętasz? - Zdawał się szeptać wiatr.
- Czy mógłbym zapomnieć? - Odpowiadał.
Głosy milkły, on zaś nigdy nie domagał się odpowiedzi.

Ogień zgasł.

Chwilę jeszcze siedział w bezruchu, jakby się czegoś obawiając.

Był zmęczony.

Odwrócił się próbując wymazać z umysłu zalewające go potoki wspomnień.

Dziś musiał nałożyć na siebie więcej dyscypliny, niźli zazwyczaj. - Akrill czekał.
- Co o tym myśleć? - Wiedział tyle tylko, że poprosił, aby wszyscy zjawili się u niego o świcie, nic więcej. Cała ta sprawa mogła się źle skończyć. Wzdrygnął się. Miał naprawdę kiepskie przeczucia, choć nie wiedział czego lub kogo konkretnie dotyczyły.
Trudno wszak przeciwdziałać czemuś, na co nie ma się żadnego wpływu...

Wstał, przeciągnął się i szybkim ruchem zdjął lniany płaszcz z poręczy krzesła, na którym siedział. Okrył nim ramiona i wyszedł w mrok.
Droga wiodąca do domostwa Akrilla ginęła we mgle.

~ o ~

Senna atmosfera poranka zdawała udzielać się wszystkim po trochu, choć najbardziej okazywał to Karhedryn, ziewając co chwilę.

Akrill ustawił wszystkich w szeregu, który przywodził na myśl… inne podobne szeregi.

W oczach zebranych malowały się rozmaite emocje. Najsilniejsze w oczach Berianda, choć starał się nic po sobie nie pokazywać, jego oczy rozbłysły gdy Akrill mówił o szansie jaka przed nim stoi.

Jednak to reakcja Alemira zwróciła najbardziej uwagę Eratela.

Jego zachowanie…

Pozostali wysłuchawszy tego co miał im do powiedzenia Akrill odwrócili się i wyszli.
Eratel wahał się, to co usłyszał potwierdzało jego obawy.

Stanął w drzwiach.

Z za chmur rozbieganych po niebie małymi szarymi obłoczkami, wyjrzało leniwie słońce.

Zatem gdzie zaprowadzi ich ta droga?


I jak wielu z nich ujrzy jutrzejszy świt…
 

Ostatnio edytowane przez Drahagnon : 07-02-2008 o 22:25.
Drahagnon jest offline  
Stary 07-02-2008, 01:22   #14
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Spojrzał przez okno, a jego oczom ukazał się rozwścieczony farmer. Morgul widział ostatnio Akrilla w takim stanie gdy zginęła mu flaszka wspaniałej gorzałki która o dziwo znalazła się w cudowny sposób pod łożem właśnie jego. Spojrzał mętnym wzrokiem na Lauren, piękną dziewkę. Przyglądał się jej dłuższą chwilę, wiedział, że sama jej uroda jest dostatecznym argumentem by zostać, jednakże... Narażać się pracodawcy nie było najlepszym pomysłem. Objął dziewczynę i delikatnie ucałował.
-Mus mi wracać, robota czeko... a ty grzej pierzynę na wieczór
zaśmiał się doniośle, po czym nagle urwał. Dziewka zarumieniła się nieznacznie i czmychła w kąt do szafy na swe codzienne stroje. W budynku mogli znajdować się inni domownic, których jego obecność zapewne by nie uradowała. Zebrał swoje rzeczy i umieścił je na właściwym miejscu. Zapiął szeroki skórzany pas, otworzył okiennice na oścież i wyskoczył na zewnątrz. Pędził przez pole niczym koń w galopie, przez co omal się nie zabił. Potykając się o wystający głaz padł jak długi na piaszczystym trakcie. Na całe szczęście nie podarł sobie rękawów od koszuli, po prostu ich nigdy nie miał, za to po odzierał się niemiłosiernie. Nim się podniósł minęło kilka chwil, za sobą słyszał jedynie cichy chichot. Dotarłszy wreszcie na pole zahaczył któregoś z współrobotników, sam nie wiedział dokładnie kogo i zapytał:
-Coście zrobili zech sie tak na wos darł?
Morgul sięgnął po sztylet i począł czyścić sobie nim paznokcie. To co mówił nijak współgrało z tym co robił i jak się zachowywał. Wyglądał tak, jakby nic go to absolutnie nie obchodziło, choć może to tylko jego głupkowaty wygląd? Bo jak miał inaczej wyglądać od ciągłego picia, jak nie z powykrzywianą mordą...
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 07-02-2008, 14:42   #15
 
Spectre's Avatar
 
Reputacja: 1 Spectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodze
Gdy Akril oddalił się Karhedryn rzekł do Berianda oraz Dorena:
-Uff.. Coś się rozwścieczył strasznie ten nasz pracodawca... Nie wiem jak wy, ale je mu jakoś nie do końca uwierzyłem. - tu zatrzymał się na pięć sekund i dodał: -Ale nie wybaczyłbym sobie, jeżeli bym nie spróbował...

Gdy zakończył dostrzegł nadchodzącego Morgula, który ich zapytał: -Coście zrobili zech sie tak na wos darł?

Karhedryn odpowiedział jako pierwszy:
-Chyba usłyszał jak rozmawialiśmy o jego "zadaniu" i wiążącym się z tym "dowodem odpowiedzialności". I chyba mu się to nie spodobało...
 

Ostatnio edytowane przez Spectre : 07-02-2008 o 14:44.
Spectre jest offline  
Stary 07-02-2008, 14:52   #16
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
-Ja tam nie wiem czemu się wkurzył. Ale skoro przybyłeś tu z tak daleka- tu Beriand uśmiechnął się- to reszta też wie. Tak więc ruszam. Najlepiej- osobno.

Po tych słowach poszedł do lasu. Szedł przed siebie, powoli, uważnie, rozglądając się, szukając jakichkolwiek śladów kurhanu. Przy okazji zastanawiał się, co się stanie jeśli spotka kogoś innego pod kurhanem. O ile będzie pierwszy. A w to wątpił.
 
Beriand jest offline  
Stary 07-02-2008, 16:02   #17
 
Nefermaat's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefermaat nie jest za bardzo znanyNefermaat nie jest za bardzo znany
Doren w ciszy wysłuchał wywodu Akrilla. Usilne zapewnienia pracodawcy nie przekonały go. Wręcz przeciwnie - teraz był niemal pewien, że Akrill ma dla nich niezbyt miła niespodziankę. I zdziwiony stwierdził, że odczuwa delikatnie podniecenie na myśl o wyprawie. Chyba czas ruszyć w drogę. Beriand zdawał się być tego samego zdania, gdyż rzekł do pozostałych:

- Tak więc ruszam. Najlepiej- osobno.


Gdy przyjaciel zniknął wśród drzew Doren wstał i zwrócił się do Karhedryna i Morgula:

- Ja tez już pójdę, im wcześniej tym lepiej.

Skinął im na pożegnanie głową i wszedł do chatki. Przymocował bukłaki i sztylet do paska. Rzucił ostatnie spojrzenie na ubogie wnętrze i wyszedł na zewnątrz kierując się ku granicy lasu.
Gdy niemal dotarł do ściany drzew pomyślał nagle o ojcu. Tak dawno nie myślał o Torenie.
Może powinienem zobaczyć sie z nim przed wyprawą? Jednak w tym samym momencie przypomniał sobie ogromne upokorzenie jakie odczuwał, gdy Toren ze łzami wyznał mu co popełnił.
Doren zacisnął pięści i przyspieszył kroku, zdecydowany zapomnieć o chwili słabości.
Po kilkunastu krokach zniknął w ciemności drzew.
 
__________________
Touhdouny bi dafa eyneik
Farehny w gouli ana rageaa
Halely dounyaya
Nefermaat jest offline  
Stary 07-02-2008, 19:05   #18
 
Spectre's Avatar
 
Reputacja: 1 Spectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodzeSpectre jest na bardzo dobrej drodze
Po odejściu Dorena, Karhedryn powiedział do Morgula:

-Cóż, ja też chyba już pójdę. Na razie, Morgulu.

Poszedł do swojej chatki, przymocował leżące na ziemi bukłaki do pasa, a następnie profilaktycznie trzymając w dłoni sztylet udał się w gąszcza lasu, w celu znalezienia kurhanu, o którym mówił Akril.
 
Spectre jest offline  
Stary 07-02-2008, 22:20   #19
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Mężczyzna wkrótce został sam na placu, totalnie nie wiedząc co ma począć. wszyscy jak jeden mąż zdeklarowali samotną wyprawę przez zalesiony teren w poszukiwaniu opuszczonej mogiły. Westchnął ciężko i ruszył pod drzwi Alemira. Zastukał z wolna po czym pchnął drzwi sprawdzając czy są otwarte.
-Jesteś tam? Chcesz samiusienki pałętoc sie po lesie tak jak reszta, może razem ruszymy. Ni jak zależy mi na tym co by tu godac mam to głęboko w rzyci kto będzie nowym pomocnikiem. Ot oferuje są pomoc tobie...
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 08-02-2008, 01:00   #20
 
Drahagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drahagnon nie jest za bardzo znany
Siedząc na sosnowej ławie przed chatą, zdawał pogrążać się w drzemce.
W rzeczywistości przymkną oczy pozwalając by słońce delikatnie ogrzewało jego twarz. Gdy tylko napłynęła z wiatrem jakaś większa chmura, zabierając wraz z sobą to cudowne uczucie, na jego twarzy pojawiał się grymas niezadowolenia.
Rzadko bywało tu tak spokojnie jak dziś.
Obawiał się jednak, że to zaledwie cisza przed burzą.
Jedną z tych gwałtownych, ulewnych marcowych burz...
Minuty płynęły nieubłaganie, jakby dążąc do godziny wyznaczonej przez farmera.

Sytuacja na razie nie rysowała się zbyt szczęśliwie:
Znalezienie kurhanu nie powinno przysporzyć większych trudności, jednak problem polegał na tym, że w okolicy jest ich przynajmniej kilka.
- "Niewielki lasek za farmą..." - wyszeptał. - Co Akrill mógł mieć na myśli?
Odtwarzał w pamięci mapę swych wędrówek, próbując odnaleźć punkt, od którego mógłby rozpocząć poszukiwania.
Rzeczywiście na północnym krańcu farmy był zagajnik, ale czy to o niego chodziło farmerowi? - Wątpił. Nie pamiętał aby znajdowało się tam, cokolwiek poza paroma wygiętymi przez czas sosnami.
Drugie skupisko drzew, znajdujące się bardziej na wschód, było zaś częścią większego lasu, ciągnącego się nieprzerwanie, aż do rzeki. - To wybór bardziej prawdopodobny, w zasadzie jedyny.

Przejechał palcem, po zimnym ostrzu...
Sztylety mogą się przydać. Wiedział o tym, choć daleki był od posądzania swych kompanów o mordercze zapędy. Byli wszak zwykłymi chłopami jak i on, nie zabójcami. Poza tym dokąd zaprowadziłoby to mordercę? Co najwyżej na miejską szubienicę, nie dalej...
Martwiło go jednak, że nawet gdyby kurhan, o którym myślał Akrill był bezpieczny pozostają jeszcze inne. A nie wiadomo, gdzie trafią pozostali, no i gdzie trafi on sam. Nie wierzył w bajania i banialuki o duchach i innych stworach zamieszkujących miejsca takie jak te.
Wiedział jednak, że często swe kryjówki wybierają w nich dzikie zwierzęta i to one mogą być niebezpieczne. Poza tym bandyci wykorzystują je czasem, licząc na to, że chłopi i tak nie odważą się przekroczyć tych przeklętych lub jak twierdzą inni, świętych miejsc.

Właśnie! Opowieść tego Kruka. - Zaraz, jak on miał na imię?
Ach, tak - Kerhyn.
Mówił chyba coś o kurhanach w tej okolicy...
Wspominania z tamtego wieczora rysowały się w jego głowie dość mgliście. Nigdy nie był dobry w piciu. Jego słaba głowa, a może to był żołądek, najpewniej jedno i drugie, nie tolerowało pewnych trunków, zwłaszcza tych mocniejszych. W najlepszym wypadku kończył pod stołem, o innych nie wspominając.
Wzdrygną się. - Nigdy więcej!

Zawsze był to kolejny ślad...
Zostało jednak zbyt mało czasu aby poświęcać go na dalsze rozważania, czy też próby przypomnienia sobie co słyszał tamtego wieczora w karczmie.
Otworzył oczy, słońce wisiało już wysoko na niebie. - Minęło, aż tyle czasu?

Musiał się śpieszyć…

Miał wstać, gdy zauważył Akrilla idącego w jego stronę, szybkim zdecydowanym krokiem.
Farmer zatrzymał się zaledwie kilka kroków od niego i ostrym, karcącym tonem rzucił:
- Ruszaj, Eratelu. Inni chyba już wyruszyli, bo nie widzę tutaj nikogo poza tobą!

Odszedł. - I ja powinienem pójść w jego ślady. - Zauważył.

Jeśli rzeczywiście wszyscy już wyruszyli, stawiało go to w niezręcznej sytuacji.

Zebrawszy z domu plecak ze wszystkim co mogłoby się przydać, wyruszył w stronę lasu.
 

Ostatnio edytowane przez Drahagnon : 10-02-2008 o 18:28.
Drahagnon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172