W czasie drogi do miasteczka, gdzie miała znajdować się pól-elfka, do Durina zagadał mężczyzna, który siedził wcześniej przy stoliku razem z nim i innymi członkami wyprawy.
WypytywaÅ‚ go miÄ™dzy innymi o jego liczne blizny. Krasnolud opowiedziaÅ‚ mu kilka historii, o walkach z orkami, goblinami i ludźmi. Nie mówiÅ‚ o wszystkim… do niektórych wydarzeÅ„ nie warto wracać.
W końcu udało im się dotrzeć do celu.
-Kolejna wiocha i kolejne pijane mendy, które szukajÄ… zaczepek… NienawidzÄ™ takich miejsc…- powiedziaÅ‚ krasnolud pod nosem.
W końcu dotarli do karczmy, która nie różniła się niczym od innych. Tłum, duchota, alkohol i kobiety- standard.
Zaraz na wejściu, do Durina podeszła grupka pijanych chłopów. - A Ty tu czego śmierdzący krasnalu? Wypierdalaj zaraz na zewnątrz, a nie, będziesz mi tutaj powietrze psuł.- krzyknął jeden z nich.
Nagle wtrącił się ów niziołek, z którym Durin rozmawiał podczas drogi. Krasnoludowi spodobało się to, że nie próbuje go powstrzymać, tylko pomóc mu natłuc tym wieśniakom.
-Myślicie, że dacie rade krasnoludowi z toporem i mojemu kompanem z mieczem, tymi swoimi nożykami?- zapytał, poczym podniósł swoją broń- Jeżeli tak, to wyjdźmy na zewnątrz. Nie chcę abyście zabrudzili swoją krwią posadzkę- dodał po czym ruszył do przodu trącając barkiem jednego w chłopów. Nie sądził, aby próbowali go zaatakować, nawet teraz kiedy są pijani a za nim stawił się ktoś inny.
Kiedy wszystko się uspokoiło, podszedł do Borlatha.
-Wiesz już gdzie jest nasza gołąbeczka?- zapytał a pół-ork wskazał mu ręką dziewczynę na ladzie i opowiedział o ochroniarzu. -Hmm, masz jakiś plan jak obejść tego prosiaka?- zapytał, patrząc na ochroniarza.
Ostatnio edytowane przez Zak : 07-02-2008 o 19:20.
|