Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2008, 19:09   #21
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Oooooo... Przyjęliśmy nową strategię, tak? - pomyślał Hugo, gdy elfka zignorowała jego wypowiedź - Szalona lwica umie się już opanować... Nieźle. Zobaczę, jak długo wytrzyma...

Po chwili Lili podeszła do baru i wszczęła awanturę z barmanem. No, może on też nie zachowywał się jak świętoszek, ale ona była straszna. Po drodze do baru o mało nie stratowała hobbita, ale zdążył się odsunąć. Jego reakcja złagodziła nieco cios w niego wymierzony, ale nie pozwoliła mu uniknąć go całkowicie. Dość mocne uderzenie w plecy na sekundę pozbawiło go tchu...

Diabeł. Wcielony diabeł, albo jeszcze gorzej... - pomyślał Karzeł.

Elfka zamieniła kilka groźnie brzmiących słów z barmanem, który nie omieszkał jej nieco naubliżać, po czym wybyła z Ottem z karczmy, a za nimi podążył Borlath.

- No cóż, panowie, ruszajmy się. Niech ona sobie idzie z tym orkiem... Cóż za malownicza rodzinka - on, ona i adoptowane "rozkoszne" dziecko... Ma gust, nie ma co... - ostatnie dwa zdania tylko wymruczał pod nosem, bardziej do siebie niż do kogoś innego.

- Nie żeby mi zależało na ich towarzystwie, ale albo sami pójdziemy do Dolliran po informacje, albo pozwolimy tej małej bandzie je zdobyć, ale wątpię, by po nas później wrócili.

Niziołek nie stracił wesołości.

Na pewno znajdzie się jeszcze okazja do rewanżu na tej małej... Już sobie wyobrażam noclegi przy wspólnym ognisku... Ona tego nie przeżyje psychicznie, a jeśli nie sama z siebie, to ja jej z deczka dopomogę... - pomyślał wesoło Hugo, podziękował ślicznie za piwo barmanowi, który wciąż wyglądał nienajlepiej i wyszedł z karczmy.

Gdy wyszedł, zobaczył plecy oddalającej się parki z dzieckiem. Jak w kiepskim romansie - przemknęło mu przez głowę - Dobrze, że nas chociaż poprowadzą do tego Dolliran... Sam nie wiem gdzie to jest... Chociaż taki z nich będzie pożytek...
 
shadowdancer jest offline  
Stary 04-02-2008, 19:10   #22
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
- „Maniery… Życie mnie ich nie nauczyło, podczas walki o jedzenie i byt na świecie…”- pomyślał krasnolud, kiedy zwrócono mu uwagę o plucie w karczmie.

Nagle zobaczył elkę, rzucającą się z pięściami na barmana. W sumie rozbawiło to krasnoluda.
- Moja matka, jak boga kocham!- powiedział śmiejąc się przy tym.
Całe zajście komentował pół-ork, siedzący przy stoliku razem z krasnoludem. Widocznie bawił się równie dobrze co krasnolud.

Kiedy Lilium wyszła na zewnątrz razem z małym Otto, postanowił podejść do karczmarza i z nim porozmawiać (kulturalnie, według niego).
- Słuchaj ty chędożony psie. Nazwij tę, lub inną kobietę suką lub czymś równie obraźliwym, kiedy ja będę w pobliżu to przysięgam, że wyrwę ci jaja razem z płucami! Zapamiętaj to sobie- po ciepłych słowach do barmana wyszedł na zewnątrz, gdzie zobaczył oddalającą się już trójkę.
Po chwili szybkiego marszu dogonił ich.
-Świetna robota, Lilianum. Sam nie zrobił bym tego lepiej- zaśmiał się krasnolud.

-Istotnie źle zaczęliśmy naszą wspólną znajomość, więc przedstawię się jeszcze raz, kulturalnie.- powiedział Durin do swoich towarzyszy.
-Nazywam się Durin Redanvil, Syn Torina. Do usług- powiedział, po czym uchylił lekko głowę w geście szacunku- od teraz postaram się być milszy dla wszystkich- mówiąc ostatnie słowo spojrzał na Otta, swoimi piwnymi oczami, które zupełnie nie pasowały do wizerunku pokrytego bliznami krasnoluda. Było w nich widać ciepło i troskę. Widocznie krasnolud nie był takim potworem na jakiego wyglądał.
-Wracając do naszej roboty… Myślę, że kobieta, do której idziemy będzie chciała zapłaty za informacje. Ja nie mam złota, za to posiadam zapas jedzenia na parę dni. Jeżeli wy zapłacicie za informację, podzielę się z wami tym co mam- ponownie uśmiechną się do swoich towarzyszy.
 
Zak jest offline  
Stary 05-02-2008, 16:44   #23
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
- Zapłacić za informację? Nie. My je z niej po prostu wydusimy…


Rozdział Drugi
Jej szukajcie






Droga była spokojna. Mimo, że jechaliśmy już po ciemku nikt nas nie napadł. Trakt był pusty. Dotarliśmy szybko w jakieś dwie godziny zwarzywszy, że mały chłopiec zbuntował się w trakcie wędrówki. Usiadł i powiedział, że dalej iść nie będzie. Elfka jednak kucnęła przy nim i wytarła nos coś do niego gadając. Udało jej się go przekonać stosunkowo szybko co do poziomu jego zmęczenia.

***

To nie było nawet miasto. Zwykła, otoczona wałami wieś. Na środku ratusz i w około tylko same domy, w których mieszkali różnorodni rzemieślnicy. Oczywiście, trzeba jeszcze wspomnieć o karczmie.

Na prawo od wsi rósł gęsty las, las ciemny i niebezpieczny. Żaden człowiek nie chciał mieć nic z nim do czynienia. Tylko najodważniejsi drwale szli tam, aby ścinać drewno, żaden jednak nie zapuścił się do środka.

Weszliście do środka. Jeszcze jakieś osoby poruszały się jak widma chodząc najczęściej od domu do karczmy, lub na odwrót.

Tylko w oberży tętniło życie. Goście krzyczeli, pili, klęli i pluli. Żadne miejsce nie było wolne. Nawet przy barze wszystko było zajęte, a na samej ladzie tańczyły gołe tancerki. Mały Otto wytrzeszczył oczy, które szybko zasłoniła mu Elfka.

Borlath
Caeca invidia est

- Wiesz może, która to Turyli?- Spytałeś się jakiegoś przechodzącego obok mężczyzny.

Ten spojrzał tylko na Ciebie krzywo i wskazał dłonią pół elfkę tańczącą na ladzie. Długie, blond włosy spływały jej na ramiona. Miała piękne, szczupłe ciało z dobrze wyprofilowanymi okrągłościami. W niebieskich oczach tlił się szaleńczy błysk, ale także jakiś niewypowiedziany smutek. Szalała jednak po barze strącając czasem obcasem szklanki, czy butelki klientom. Właśnie obmacywała się z jakąś inną kobietą ku uciesze widzów.

- Tylko uważaj na ochroniarza. Najpierw płacisz potem bierzesz.- Po czym odszedł jak najdalej od odmieńca.

Ochroniarza? Spojrzałeś na człowieka wielkiego prawie na dwa metry, jako jedyny nie pił piwa i siedział spokojnie na krześle nieopodal lady, obserwując szalejących ludzi.

~Ciekawe jak mam się teraz dostać do niej dostać.~


Jakiś postawny chłop podszedł do Ciebie patrząc się drapieżnie.

- Cześć mała, może postawić Ci piwo i zaoferować towarzystwo? Wśród tylu mężczyzn samotna kobieta.- Powiedział po czym wyszczerzył zęby w wilczym uśmiechu.

Widocznie nie zauważył małego brzdąca przy jej nogach.

Durin
Mater!!!

Zobaczyłeś jak rozbija się grupa. Do elfki zagadał jakiś mężczyzna, półork zagaił do przypadkowego człowieka o poszukiwaną, a do Ciebie właśnie podeszło trzech chłopów, czkających lekko. Ich spojrzenia były wyniosłe, co zapowiadało tylko jakąś bójkę.

- A Ty tu czego śmierdzący krasnalu?- Zapytał ten najwyższy, a kumple mu potaknęli. Każdy miał przy boku długi sztylet.- Wypierdalaj zaraz na zewnątrz, a nie, będziesz mi tutaj powietrze psuł.
 
Lukadepailuka jest offline  
Stary 06-02-2008, 17:25   #24
 
Etopiryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Etopiryna nie jest za bardzo znanyEtopiryna nie jest za bardzo znanyEtopiryna nie jest za bardzo znany
Do karczmy wszedł niziołek bardzo wysoki jak na swoją rasę bo miał ponad metr. Ubrany był w zbroje skórzaną a przy boku spoczywał w skórzanej pochwie krótki miecz. Szare rozczochrane włosy zakrywały częściowo bliznę na jego twarzy a była ona szeroka i długa aż od oka po usta bez wątpienia była skutkiem silnego ciosu mieczem. Jego duże ciemno brązowe oczy były bardzo tajemnicze lecz chusta o kolorze trochę ciemniejszym niż jego włosy, która skrywała jego usta i pod bródek podwajała ten efekt.
W karczmie było luźno. Spojrzał barmanowi głęboko w oczy. Ten odwzajemnił spojrzenie i kiwnął głową w kierunku stołu, przy którym siedział Półork, jakaś białowłosa kobieta i mały chłopiec. Zaraz za nim do karczmy wszedł krasnolud i wyprzedził go w drodze do stołu spluwając na ziemię. Podszedł do stołu nic nie mówiąc usiadł obok półorka aby mieć go na oku gdyż nienawidził jego rasy z całego serca. Spojrzał na kufel z piwem i odsunął go od siebie.

***
Gdy starzec skończył swoją przemowę niziołek bardzo wnikliwie spojrzał na elfkę, która była właśnie karcona i widać było, że wcale jej się to nie podobało. Jemu samemu te słowa głęboko utkwiły w umyśle."Może to naprawdę przeznaczenie, może oni wszyscy musieli zginąć abym się tu znalazł z tymi śmiałkami.Niczego nie jestem pewien ale gdy tylko ten cholerny półork wejdzie mi w drogę nie będę miał skrupułów" -pomyślał i obserwował rozwój wydarzeń przy stole.

- A Panowie z "przeznaczenia", jak się zwą, jeśli można spytać? - rzekła odwracając głowę w stronę reszty towarzystwa. Słowo "przeznaczenia" powiedziała z ironią i kpiną.

-Zwą mnie Halandar, Halandar Chłodny i nie lekceważył bym przeznaczenia na
Twoim miejscu Lilianum.. ono Cię zawsze odnajdzie.. ale masz rację starzec wygląda na nieco "szurniętego" - popatrzył na elfkę i lekko się uśmiechnął.

Gdy Lilianum wpadła w furię i pokazywała Karłowi podłogę z bliska, Halandar nie zwrócił na to większej uwagi.. wyjął notes i zapisał w nim miejsce zamieszkania Starca, nazwę artefaktu, imię dziwki i miejsce jej pobytu po czy schował notes. Spojrzał ponownie na towarzystwo. Elfka sprawiała wrażenie spokojnej a Hugo mocno poirytowany całym zajściem dalej próbował wyprowadzić ją z równowagi zręcznie unikając je zgrabnych piąstek.

-Zauważyłem, co nie było zbyt trudne, że nie lubisz gdy ktoś zdrabnia Twoje imię Lil.. Lilianum - po patrzył z współczuciem na Hugo. ale na pewno kolega nie chciał Cię w żaden sposób urazić..

Gdy nie usłyszał żadnej odpowiedzi zauważył, że elfka jest w całości pochłonięta rozpieszczaniem bachora.. "no ale cóż to nic dziwnego.. zobaczy jedna z drugą jakiegoś brzdąca i od razu się rozpuszcza.." -pomyślał obserwując jak Lilianum zajmuje się dzieckiem. Po chwili odwrócił wzrok i począł obserwować krasnoluda, który jako jedyny wzbudzał w nim jako taki szacunek nie licząc elfki chociaż ona budziła bardziej ciekawość niż szacunek
a może jedno i drugie??

-Wydaje mi się że sprawa ta jest dosyć pilna więc proponuję jak najszybciej wyruszyć w drogę oczywiście wcześniej każdy powinien się przygotować..
Nie mniej jednak sprawa wygląda dość prosto co mnie martwi gdyż na pozór proste sprawy są zawsze bardzo zawiłe gdy sie lepiej im przyjrzeć.

Po tych słowach wypowiedzianych głośno tak aby każdy członek "drużyny" usłyszał Halandar wyszedł z karczmy a zaraz po tym usłyszał kolejną furie elfki tym razem ofiarą był karczmarz. "No cóż karczmarz raczej nie użyje już żadnych zdrobnień.. a na pewno nie w kierunku elfów..".

***

W czasie drogi Halandar rozmawiał z krasnoludem wypytując go o różne z jego blizn i ich historie.. chyba nawet zaakceptował pół orka po bacznej obserwacji wydawał się w porządku.
Gdy weszli do karczmy wzrok niziołka przez chwilę zatrzymał się na tańczącej pół elfce i jej piersiach po czym pomyślał w jaki sposób dostanie się bliżej tak zatłoczonego miejsca.

- A Ty tu czego śmierdzący krasnalu?- Zapytał ten najwyższy, a kumple mu potaknęli. Każdy miał przy boku długi sztylet.- Wypierdalaj zaraz na zewnątrz, a nie, będziesz mi tutaj powietrze psuł.

Usłyszał z boku jak trzech lekko podchmielonych chłopów zaczęło pluć się do Durina.
-Nie wątpię, że rozbiłbyś ich czaszki o podłogę z łatwością Durinie ale czy pozwolisz, że pomogę? - zwrócił się do krasnoluda nie patrząc na chłopów.

-Ah widzę, że panowie szukają zwady ale ostrzegam jeżeli go tkniecie wasze brudne uszy zasila moją bogatą kolekcję.. a to "ostrze".. obyś nie zrobił sobie nim krzywdy. - mówi w stronę chłopów odsłaniając z pod płaszcza krótki miecz i znacząco spoglądając w oczy chłopa trzymającego sztylet.
Jeżeli będą stawiać opór to rani chłopa w rękę w której trzyma sztylet tak aby mu wypadł.
Jeżeli nie:
-Mam nadzieję, że następnym razem znajdziesz coś większego.. - mówi z przekąsem i szuka sposobu jak dostać się do tańczącej na ladzie pół elfki.
 
__________________
"W każdym z nas płynie ta sama, leniwa, czerwona rzeka."

Ostatnio edytowane przez Etopiryna : 06-02-2008 o 17:52.
Etopiryna jest offline  
Stary 07-02-2008, 18:48   #25
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
W czasie drogi do miasteczka, gdzie miała znajdować się pól-elfka, do Durina zagadał mężczyzna, który siedził wcześniej przy stoliku razem z nim i innymi członkami wyprawy.
Wypytywał go między innymi o jego liczne blizny. Krasnolud opowiedział mu kilka historii, o walkach z orkami, goblinami i ludźmi. Nie mówił o wszystkim… do niektórych wydarzeń nie warto wracać.
W końcu udało im się dotrzeć do celu.
-Kolejna wiocha i kolejne pijane mendy, które szukają zaczepek… Nienawidzę takich miejsc…- powiedział krasnolud pod nosem.
W końcu dotarli do karczmy, która nie różniła się niczym od innych. Tłum, duchota, alkohol i kobiety- standard.
Zaraz na wejściu, do Durina podeszła grupka pijanych chłopów.
- A Ty tu czego śmierdzący krasnalu? Wypierdalaj zaraz na zewnątrz, a nie, będziesz mi tutaj powietrze psuł.- krzyknął jeden z nich.
Nagle wtrącił się ów niziołek, z którym Durin rozmawiał podczas drogi. Krasnoludowi spodobało się to, że nie próbuje go powstrzymać, tylko pomóc mu natłuc tym wieśniakom.
-Myślicie, że dacie rade krasnoludowi z toporem i mojemu kompanem z mieczem, tymi swoimi nożykami?- zapytał, poczym podniósł swoją broń- Jeżeli tak, to wyjdźmy na zewnątrz. Nie chcę abyście zabrudzili swoją krwią posadzkę- dodał po czym ruszył do przodu trącając barkiem jednego w chłopów. Nie sądził, aby próbowali go zaatakować, nawet teraz kiedy są pijani a za nim stawił się ktoś inny.

Kiedy wszystko się uspokoiło, podszedł do Borlatha.
-Wiesz już gdzie jest nasza gołąbeczka?- zapytał a pół-ork wskazał mu ręką dziewczynę na ladzie i opowiedział o ochroniarzu.
-Hmm, masz jakiś plan jak obejść tego prosiaka?- zapytał, patrząc na ochroniarza.
 

Ostatnio edytowane przez Zak : 07-02-2008 o 19:20.
Zak jest offline  
Stary 07-02-2008, 21:55   #26
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Przez całą drogę do Dolliran szedł sam, ale nie przeszkadzało to niziołkowi. Hugo był przyzwyczajony do chodzenia własnymi ścieżkami i nie rozmawiał z nikim, jeśli nie widział w tym potrzeby lub okazji do dobrego dowcipu. Zresztą cały czas obserwował towarzystwo, gotów dopomóc im w niebezpieczeństwie.

Po krótkim marszu dotarli do karczmy w Dolliran. Już od progu w stronę krasnoluda zaczęły sypać się groźne okrzyki, którymi nikt się zbytnio nie przejął. Jak zwykle się nie odzywał. Zrobili to za niego Durin i Borlath.

- No, i kolejna okazja bo porządnej bitki poszła... Szkoda... - Karzeł dawno nie miał szansy zadźgać kilku ludzi, ostatnimi czasy polował tylko na różne bestie.

Po całej awanturze krasnolud podszedł do półorka i zapytał go o coś. Hugo, stojący jeszcze nieledwie w progu nie dosłyszał pytania. W odpowiedzi Borlath wskazał ręką jedną z tancerek. Niziołek spojrzawszy w tamtą stronę ujrzał dziewczynę, której kilka elementów twarzy wyraźnie wskazywało na elfickiego rodzica.

To pewnie ona. Spróbuję się do niej dostać, bez zwracania uwagi tego strażnika - ochroniarz, dwa i pół raza większy od karzełka, mógł w nim budzić grozę, ale nie był aż taki straszny. Niestety, aktualnie półelka obmacywała się z jakąś inną dziwką, która prawdopodobnie podniosłaby zaraz alarm, że zabrano jej towarzyszkę.

No dobra, trochę szkoda kasy - Karłowi przypomniały się słowa mężczyzny, do którego zagadał wcześniej Borlath - Poczekamy, aż skończy ten taniec-obmacaniec i spróbuję się do niej z deczka podkraść i wypytać o to i owo. Choć prawdopodobnie i tak zechce pieniędzy za informację... - miał nadzieję, że niski wzrost i ciemny strój ułatwią mu zadanie.

Gdy obmacanka się kończy:
1. Elfka zostaje sama stara się do niej podejść/podkraść cicho i nie wzbudzając uwagi strażnika.
2. (raczej wątpliwe) Po zabawie z inną kurwą z lokalnej karczmy elfka schodzi ze sceny i idzie gdzieś, wtedy próbuje za nią podążyć lub chociaż zapamiętać, gdzie weszła (jakaś przybudówka, inny pokój za sceną itp.).
 
shadowdancer jest offline  
Stary 07-02-2008, 22:04   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Początek drogi zaczął się kiepsko. Na pytanie Durina o złoto Borlath spojrzał na krasnoluda i uśmiechnął się nieco krzywo.
- Jesteśmy tak samo mądrzy. Albo tak samo głupi... Ja też wydałem ostatnie grosze na prowiant. A nie sądzę, byśmy mogli kupić jakąkolwiek informację z kilka kawałków suszonego mięsa...
Resztę drogi spędził na przysłuchiwaniu się opowieściom krasnoluda. I zastanawianiu się, ile Durin podkoloryzował, a ile przemilczał...
W końcu dotarli do mieściny i weszli do karczmy...

Borlathowi niezbyt spodobała się sytuacja, jaką zastali w karczmie.
Elfka, posiadająca potrzebne im informacje, tańcząca goło na bufecie. Ochroniarz, pilnujący tejże elfki, wielki jak szafa. Nachalny człek narzucający się Lili. I trzej podpici kolesie, zaczepiający krasnoluda.
A do tego agresywny niziołek, dążący do bójki ze wspomnianymi wieśniakami.

Borlath spojrzał na Durina. Niezbyt wesołym wzrokiem.
- Nie wiem, czy wiesz, że nasza przyszła informatorka to ta goła elfka, tańcząca na ladzie. A pilnuje ją ten - skinął głową w stronę ochroniarza - gość. Który nie wygląda na to, by zechciał udostępnić nam Turyli za darmo. A nie wyobrażam sobie, by udało nam się wyciągnąć tę dziwkę bez zwracania na siebie uwagi.
Spojrzał znacząco na tłum gości wpatrzonych w tańczące dziewczyny.
Kontynuował szeptem, by jego słowa nie dotarły do Lilium.
- Nawet Lilium w akcji pod hasłem "Mam na imię Lili" nie odwróci uwagi tłumów od gołych bab. A nie sądzę, by nawet ona zdołała pokonać tego ochroniarza. A nie odważyłbym się zaproponować Lilium, by zastąpiła Turyli w tańcu.
Wyobraził sobie reakcję Lili. Nader łatwo było sobie to wyobrazić...
- Z drugiej strony Turyli nie wygląda na to, by była zachwycona swoją robotą. Ten ochroniarz wygląda trochę na właściciela niewolników. A przynajmniej jednej niewolnicy... Może to jest jakaś metoda...
Spojrzał na krasnoluda. Ciągle mówił cicho.
- Ale nie w tym momencie... Szczególnie z tymi kmiotkami za twoimi plecami.
Rzucił okiem na trzech ludzi, stojących w pewnej odległości i niechętnym wzrokiem spoglądających na krasnoluda.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-02-2008, 14:02   #28
 
Etopiryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Etopiryna nie jest za bardzo znanyEtopiryna nie jest za bardzo znanyEtopiryna nie jest za bardzo znany
Gdy Durin minął wieśniaków szturchając "delikatnie" jednego barkiem (mało co nie poleciał na ścianę) Halandar nie miał zamiaru obracać się do tych pijaków tyłem tym bardziej iż mają broń.
1.Jeżeli chłopi dadzą sobie na wstrzymanie to podchodzi do krasnoluda i pół orka:
-Mam pewien pomysł ale będę potrzebował pomocy w jego wykonaniu..
Mianowicie.. Durinie staniemy w środku karczmy tak aby pochłonąć uwagę jak największej
liczby osób i zaczniemy walczyć na niby tak aby zdobyć zainteresowanie publiczności.
Borlath.. Ty zdejmiesz dziwkę z lady i szybko razem z nią (uciszając ją w jakiś sposób)
wymkniesz się z karczmy. Najlepiej wtedy gdy zainteresowanie bojką będzie najwyższe.
Muszę tylko poprosić Lilianum aby „zajęła” się ochroniarzem.. Otto i Hugo niech odwrócą uwagę tych, którzy nie zainteresowali się bójką, zdamy się na ich kreatywność. – mówił szeptem do pół orka i krasnoluda.
Co wy na to? - powiedział już normalnym głosem.
2. Jeżeli chłopi dalej będą zaczepiać krasnoluda bądź niziołka bez ostrzeżenia tnie go po ręce
po czym woła Durina i Borlatha. Po walce z chłopami wyjawia swój plan towarzyszom.
 
__________________
"W każdym z nas płynie ta sama, leniwa, czerwona rzeka."

Ostatnio edytowane przez Etopiryna : 08-02-2008 o 14:23.
Etopiryna jest offline  
Stary 08-02-2008, 15:07   #29
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Lilianum szła razem z Ottem i Borlathem, zaraz dobiegł do nich krasnolud chwaląc elfkę bardzo miłymi słowami. Lili zawstydziła się lekko. Z jednej strony czuła się głupio, a z drugiej rozpierała ją duma.

-Świetna robota, Lilianum. Sam nie zrobił bym tego lepiej- zaśmiał się krasnolud, a Lili uśmiechnęła się do niego sympatycznie. Był to naprawdę miły krasnolud, tylko wystarczyło dać mu szansę.
-Istotnie źle zaczęliśmy naszą wspólną znajomość, więc przedstawię się jeszcze raz, kulturalnie.- powiedział Durin do swoich towarzyszy -Nazywam się Durin Redanvil, Syn Torina. Do usług- powiedział, po czym uchylił lekko głowę w geście szacunku- od teraz postaram się być milszy dla wszystkich.

- Ojej, to bardzo miło z Twojej strony Durinie. Na pewno ja i Otto damy Ci szansę na pokazanie, że pod tą twardą skorupą kryje się naprawdę miły Khazard. Będę wręcz zaszczycona, jeśli będziemy traktowani przez Ciebie w ten miły, wyjątkowy sposób. - odpowiedziała ciepło uśmiechając się szczerze.
Dalsza podróż przebiegła spokojnie. Jednak jak się okazało karczma do której dążyli z takim zapałem, okazała się być mniej przyjazna niż zdawało się to na samym początku. Na ladzie tańczyły jakieś roznegliżowane panienki. Elfka odruchowo zasłoniła Ottowi oczy i odwróciła go twarzą do swej nogi. Nagle do Lilianum podszedł jakiś postawny chłop.

- Cześć mała, może postawić Ci piwo i zaoferować towarzystwo? Wśród tylu mężczyzn samotna kobieta.- powiedział postawny mężczyzna po czym wyszczerzył zęby w wilczym uśmiechu.

- Ojej jaki Pan jest miły. Z chęcią skorzystałabym z okazji, ale nie wiem czy mogę. Muszę porozmawiać z Turyli... - odpowiedziała uroczo z lekkim smutkiem w głosie i spojrzała na ladę - A z tego co mi się wydaje jest chyba trochę...zajęta.

- Jesteś biseksualistką?- Spytał mężczyzna wysoko unosząc brwi.

- Co proszę? - odpowiedziała pytaniem na pytanie z nieukrywalnym zaskoczeniem w głosie

- A po co pani chcę się z nią spotkać.- Powiedział mężczyzna i zmarszczył brwi, wybity z tropu.

- To jest moja dawna przyjaciółka. Potrzebuję jej pomocy. - odpowiedziała i ręką odgarnęła włosy za szpiczaste ucho.

- Och, oczywiście, że pomogę Ci się z nią spotkać. Ochroniarz to mój znajomy. Ale nie ma rzeczy za darmo.- Powiedział jakby zadowolony z siebie i mrugnął okiem do Elfki.

- Ale obiecuje mi Pan, że mi pomoże? - spytała jakby chcąc uzyskać jego słowo.

- Oczywiście, że tak słodka.

- Że jaka przepraszam bardzo?! - powiedziała z lekkim oburzeniem - Proszę nie używać takich epitetów w stosunku do mnie. Wolałabym być nazywana zwyczajnie, jeśli można.

- Och, ależ nie gniewaj się moja droga. A jak mogę Cię zwać?

- Mów mi . . . - dziewczyna zamyśliła się lekko. Pamiętała co się stało ostatnim razem jak chciała być miła. Stwierdziła, że jej dziwactwo jest trudne do pojęcia - . . . Artrestin. Zapamiętasz, czy skrócić? Bo wiesz, imiona elfów są trudne.

- Zapamiętam, zapamiętam. Ja nie skracam imion. To może być niemiłe dla innych.

- W razie czego, Art. - dodała i odsapnęła z ulgą. - Więc pomożesz mi? Kiedy?
Nie skraca imion, świetnie - przeszło jej przez myśl. Trochę się wkurzyła.

- Tak za darmo? A może by tak kolacja w ramach rekompensaty?

- Rekompensaty? No, ale...ja nie mam pieniędzy.

- Ależ Artrestin. Ja nie potrzebuję pieniędzy. Wystarczy mi Twoje towarzystwo.

- Och, Aha...no tak...no to dobrze - uśmiechnęła się miło.

- No to chodźmy. Porozmawiam ze strażnikiem.

Lili kiwnęła znacząco głową i gdy mężczyzna odwrócił się do niej tyłem szybko odstawiła Otta do Borlatha.

- To taka łotrzykowska akcja więc nie marudź i nie przeszkadzaj ok? - szepnęła do malca po czym odezwała się do półorka

- Błagam, popilnuj go, dobrze? - spytała jednak nie oczekując na odpowiedź szybko pognała za mężczyzną który miał doprowadzić ją do dziewczyny. Szła za nim a potem stała jak doczepiony ogonek. Wyglądała zza jego ramienia i uśmiechała się słodko.

- Witaj stary. Mam taką prośbę.- zaczął mężczyzna do strażnika.
- Witaj, a jaką konkretnie?- Odparł tamten dalej obserwując tancerki.
- Moja nowa laska chcę porozmawiać z jedną z tancerek. - odparł, a Lili pomachała zza jego ramienia uśmiechając się radośnie.
- Którą? - rzekł strażnik z wyraźną obojętnością.
- Turyli. Tą półelfką. Bardzo jej na tym zależy. Weź ustąp to może uda mi się ją przelecieć. - powiedział a Lili lekko się poirytowała Ta, jasne...i może jeszcze zrobimy to na dachu wieży maga -.-"
- Dobra, stary.- Mruknął strażnik. Ochroniarz kiwnął na półelfkę i ta zeszła z lady. Podeszli do niej, Lilianum jak zwykle z uśmiechem.

- Turyli ! - wrzasnęła radośnie i przytuliła półelfkę - Jak miło znów Cię widzieć! - powiedziała nie ustępując przyjacielskiego uścisku

- Przepraszam, ale kim Ty jesteś?- Zapytała zdziwiona.

- To panie się nie znają?- Uniósł brwi mężczyzna.

- Turyli, nie pamiętasz mnie? - odpowiedziała Lili puszczając uścisk. - Nie pamiętasz?

- Ale kim Ty tak w ogóle jesteś? - zapytała Turyli ze zdziwieniem przez co mężczyzna dalej wpatrywał się nieufnie.

Lili zlustrowała nagą dziewczynę wzrokiem
- Zmieniłaś się. - powiedziała i puściła jej oczko.
- Jestem Lilianum, kiedyś pracowałyśmy razem. Ale Ty znalazłaś lepsze miejsce niż ja. Mam kłopoty i chyba potrzebuję Twojej pomocy.

- Pracowałyśmy razem? Może, nie pamiętam. A z jaką to prośbą do mnie przychodzisz?

- Poczekaj.- Przerwał tamten mężczyzna.- Mówiłaś, że masz na imię Artrestin.

- A czy . . . - rozejrzała się patrząc w szczególności na mężczyzn stojących obok nich - Nie mogłybyśmy porozmawiać na osobności?
Nagle rozmowę przerwał jej mężczyzna.
- Mam na imię Lilianum Arterstin Elevelorin, i nienawidzę jak mówi się do mnie Lili. Ale nie okłamałam Cię, kochanie.

Tamten napuszył się, ale pozwolił wam odejść na zaplecze. Strażnik patrzył trochę nieufnie.

- Nie znam Cię, a Ty nie znasz mnie. Nigdzie indziej nie pracowałam i nie współpracowałam z żadną elfką, więc nie wstawiaj mi kitu. Gadaj czego chcesz i kim jesteś, albo zaraz zawołam strażnika.

- Przeprasza, wiem, że nie jesteś głupią kobietą
- zaczęła nadzwyczaj miło - Wiem też, a raczej wydaje mi się, że wcale nie jest Ci tu do śmiechu. Jeszcze raz przepraszam - powiedziała ze skruchą i spojrzała w oczy dziewczyny - Potrzebuję znaleźć Hektora Jaszczurzy Język. Wiesz w jaki sposób pośrednio mogę się dowiedzieć o jego pobycie? - powiedziała miło i ciepło, jak to miała w zwyczaju.

- Nie próbuj mnie ugłaskać. Jak sama stwierdziłaś nie jestem głupia i nie nabiorę się na Twoje manipulacyjne gierki. Ty potrzebujesz pomocy i ja jej potrzebuję, ale powiedz mi co Ty chcesz zdziałać przeciw Hektorowi sama.

- Będę przed Tobą szczera. Przede wszystkim nie jestem tu sama. Moi towarzysze są w głębi karczmy, ale ze względu na to iż to ja jestem roznegliżowana nie oni, zostałam ciepło przyjęta. Chyba nie dojrzysz ich w tym tłumie....a tak w ogóle...jakiej potrzebujesz pomocy? Może mogę Ci pomóc - powiedziała szczęśliwie nieukrywając chęci w udzielaniu pomocy

- Tak myślałam. To teraz słuchaj co i jak. Mój chłopak był pewnego razu w głębi lasu rosnącego nieopodal wioski. Odkrył tam klapę, pod którą schowany jest korytarz z jakimiś zamkniętymi na końcu drzwiami. Podobno za tymi drzwiami jest jakiś skarb. Tak głoszą plotki. Potem jednak było gorzej.- Przerwała i Lili zobaczyła, że kobieta płakała.- Dzisiaj rano porwali go jacyś ludzie. Weszli tu do karczmy i wynieśli go siłą. Pewnie chcą żeby im pokazał ten korytarz.- Skończyła mówić i rozpłakała się już na dobre.

Lili pociesznie przytuliła kobietę
- I co mam zrobić? - spytała z lekkim żalem

- Może nawet ich dogonicie. Była ich trójka. Uratujcie go... Proszę. Wiem, wiem g-gdzie... Jest ta klapa.- Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie dała rady.

- I sądzisz że znajdziemy go pod tą kalpą? - spytała głupio Lili

- Może nawet ich dogonicie. Była ich trójka.

- Powiedz mi wszystko by ułatwić mi to zadanie. Spróbuję Ci pomóc, jednak nie mogę obiecać, że Twojemu chłopakowi nic nie jest jednakże...Jak wrócę tu drugi raz z konkretnymi informacjami, pomożesz mi?

- Pójdę z wami!- Powiedziała dziewczyna, gwałtownie podnosząc głowę.

- Ale...możesz stąd wyjść? - rzekła Lilianum z wyraźnym zaskoczeniem. Sądziła, że ochroniarz raczej na pewno nie wypuści jej stąd dobrowolnie.

- Oczywiście! Oberżysta jest pod moim pantoflem.- Powiedziała z jakimś dziwnym błyskiem w oku i nagle znowu wybuchła płaczem.- Ja go już nie zobaczę. Nie zobaczę go, prawda?

- Co Ty gadasz? Jasne, że zobaczysz! - odpowiedziała Lili z wyraźnym uśmiechem na twarzy. - I będzie suuuperrr! - dodała radośnie i uścisnęła krótko Turyli.

- Chodźmy i nie marnujmy czasu. Może jeszcze ich dogonimy w lesie. On napewno będzie się ociągał.

- A może....ubrałabyś się? - rzuciła lekko głupawo rumieniąc się.

- Co? Och, tak.- Mruknęła speszona i otworzyła drzwi do karczmy.- Pójdę do swojego pokoju i zaraz spotykamy się przed oberżą.- Rzuciła odchodząc.

- To paa! Dziękuję Ci, jesteś kochaną przyjaciółką!! - krzyknęła by ochroniarz i mężczyzna który ją tu przyprowadził mogli to usłyszeć po czym pospiesznie opuściła zaplecze.
Ukradkiem przedarła się do swoich towarzyszy. Nie była pewna czy Turyli na pewno zjawi się przed karczmą, czy nic jej się nie stanie. Stanęła przed nimi z pełnym uśmiechem na twarzy. Takiego jeszcze nigdy u niej nikt nie widział.

- Zgadnijcie co? - zaczęła tajemniczo choć chyba każdy wszystkiego już się domyślał. - Rozmawiałam z nią i nam pomoże!! - powiedziała radośnie i uściskała krótko Borlatha. Poskakała jeszcze trochę z radości i uściskała radośnie krasnoluda.

- Wyjdźmy przed oberżę i poczekajmy na nią. Zaraz powinna przyjść - zachęciła ich entuzjastycznie do wyjścia.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 08-02-2008 o 15:34.
Nami jest offline  
Stary 08-02-2008, 23:18   #30
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
"Mały" Otto

Mimo nocy droga była spokojna. Nikt nikogo nie napadł, nikomu krzywdy nie zrobił. Wszyscy byli grzeczni... Prawie. W pewnym momencie malcowi ot tak odechciało się iść dalej. Jak to dziecko, miał kaprys. Po chwili jednak ruszył dalej z drobną pomocą Lili.

W karczmie było dużo ludzi. Przedzierał się wraz z Elfką aż doszli do lady. Tam ujrzał tancerki, które tańczyły sobie na ladzie. Nie ruszyło go to, że były nago. W końcu mały chłopieć, nie interesowało go to jeszcze, lecz Lili zasłoniła mu twarz ręką. No cóż, malec zrobił wielkie oczy i stanął sobie za jej nogami.

Rozglądał sie dookoła gdy Lili oddała go pod opiekę półorkowi i Krasnalowi. Korzystając z chwili nieuwagi tejże dwójki wybył z karczmy.

Wyszedł przez drzwi i rozejrzał się dookoła. Pusto było to sobie usiadł na ziemi i czekał na resztę. Nudziło mu się trochę więc zaczął bazgrać kijem w ziemi.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172